niedziela, 22 grudnia 2013

Meta

- Cześć - powiedziała radośnie Natalia patrząc na zdjęcie Andrzeja i Marii - kocham was - pocałowała szybkę i odstawiła ramkę z powrotem na szafkę.
- Kochanie, co tak wcześnie wstałaś? - do pokoju wszedł Kuba.
- Nie mogłam spać. Robert już wstał?
- Już poszedł na uczelnie.  Powiedział, że mamy na niego poczekać bo chce jechać z nami na cmentarz.
- Jasne - podeszła do niego i mocno pocałowała w usta. - Kocham cię.
- Ja ciebie też. Chodź coś zjeść.
Objął ją w pasie i zaprowadził do kuchni.
- Zapomniałem ci powiedzieć. Aga dzisiaj przywiezie Kacpra. Chłopaki chcieli spędzić razem weekend.
- O to super. Dawno go nie widziałam. W ogóle musimy ustalić co robimy na Roberta urodziny. 
- Za szybko ten czas leci. Nawet nie wiem kiedy wybiło mu piętnaście lat, a teraz już dwadzieścia.
- Kubuś, Asia ma już osiemnaście. A my tylko siwiejemy.
- No tak. Dzisiaj powinna przyjechać. Nie wiem jak wytrzyma ze swoimi dwoma braćmi w domu. 
- Przez weekend przeżyje. Cieszę się, że was mam - Natalia nachyliła się nad stołem i pocałowała czule męża w usta. 

Gdy Robert wrócił do domu, zjedli tylko obiad i ruszyli na cmentarz.
- Kuba, kiedy pojedziemy na jakiś mecz, co? - zaczął rozmowę Robert. Był kopią swojego ojca. Natalia mówiła mu kiedyś, że na badaniu wyszło, że to miała być córka. Lekarz się widocznie pomylił, bo Natka urodziła zdrowego syna. Co prawda wcześniej, ale wszystko skończyło się dobrze.
- No nie mów, że chcecie się pokazywać ze staruszkami.
- A czemu nie. Tylko Aśki nie zabierajmy.
- Robert - skarciła go matka. 
- No co. Jak ona idzie tylko żeby popatrzeć na męskie ciała.
- Ale masz zdanie o siostrze - pokiwał z rezygnacją Kuba.
- No ale widzieliście jej pokój nie? Pełno zdjęć twoich kolegów i to w negliżu. 
- Jej sprawa co ma na ścianach. Wyrośnie z tego.
- Już to widzę. 
Dalej się droczyli rozmawiając o pokręconej młodszej siostrze. Robert bardzo ją kochał, ale czasami miał już jej dosyć. Nie dość, że była ruda, piegowata i wredna, to jeszcze musiał odganiać od niej swoich kolegów którzy się ślinili na jej widok jak pies na kiełbasę.
- Siemasz tata - powiedział Robert, klepiąc w marmurowy pomnik. 

Rok po śmierci Andrzeja i Marii, Natka obiecała sobie, że będzie żyć dalej; pogodziła się ze swoim losem. Na jej drodze ponownie stanął Kuba, który rozwiódł się z Agą. Coraz częściej przyjeżdżał z Kacprem do niej i tak od spotkania do spotkania, zamieszkali razem, pobrali się, a potem urodziła się Asia. Czasami czuła wsparcie Andrzeja, ale nie chciała dalej żyć przeszłością.

Pomodlili się, zapalili świeczki i ruszyli z powrotem do domu.

Robert wysiadł z auta i otworzył bramę. Zauważył na schodach siedzącą Asię.
- Cześć rudzielcu - z całej siły ją poczochrał, drażniąc jak zwykle.
- Robert! Ty idioto - walnęła go w ramię z całej siły.
- Aśka! - krzyknęli na raz jej rodzice. 
- To on zaczął - powiedziała oburzona.
Gdy starszy brat otworzył drzwi, przepchnęła go w progu i wbiegła po schodach do siebie do pokoju. Wkurzał ją na maksa, a jednocześnie bardzo go kochała. Tak samo jak Kacpra. Tylko Kacper był normalniejszy. Przebrała się w dres i zeszła na dół. Już miała wchodzić do kuchni gdy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyła i zobaczyła kolejnego rudego człowieka i ciocię Agę.
- No cześć rudy. Cześć ciocia. Wejdźcie.
- Ja muszę pędzić do pracy. Pozdrów rodziców i Roberta.
- Rodziców z chęcią. Robert nie zasłużył. 
Pożegnała się z mamą Kacpra i wraz z nim weszła do kuchni. 
- Fuuj - odwróciła się widząc całujących się rodziców. Oboje się oderwali od siebie i zaśmiali. 
- Czy tylko ja jestem normalny w tej rodzinie? - wszedł do kuchni Robert.
- Taa, wmawiaj sobie. 
- Pewnie jakbym nazywał się Jarosz to też bym miał coś nie tak w głowie.

Andrzej ogromnie cieszył się, z teraźniejszego życia Natalii. Widząc ją radosną, mógł w spokoju obserwować ją z góry. Los ostatecznie ich rozdzielił, sprawiając że na nowo poznawali miłość, szczęście i radość. Kochał ją nadal i czuwał nad jej życiem.
----------------------------------------------------------------------------
no to tak jakby już koniec historii Natalii i Andrzeja :)

wtorek, 17 grudnia 2013

Etap piętnasty

- Chcemy wam coś ogłosić - zaczął Andrzej gdy skończyli jeść wieczerze.
- Otóż zostaniecie znowu dziadkami - dokończyła Natalia. Widać było jak wszyscy się ucieszyli na taką wiadomość. Zaczęli im gratulować i wymyślać imiona.
- Oliwier pasuje. Oliwier Wrona - zamyślił się tata Andrzeja.
- Dobrze, uzgodnimy jak będzie już wiadomo jaka to płeć. - uciął wszelkie spekulacje sam Andrzej. 
Przed północą poszli na pasterkę, gdzie spotkali Karola z Olą. Umówili się że na drugi dzień świąt wpadną do nich. 


- Kocham cię - wyszeptał Wrona do Natki gdy zasypiali po przyjściu z kościoła.
- Ja ciebie też Andrzej - odwróciła się do niego przodem i wtuliła w nagi ciepły tors. Był dla niej oparciem i największą miłością jaką mogła sobie tylko wyobrazić. Jeden owoc tej miłości cichutko pochrapywał w łóżeczku, a drugi powoli rósł w jej łonie. Z taką myślą zasnęła.

Obudziły go śmiechy dochodzące z dołu. Andrzej otworzył oczy i zobaczył Natkę siedzącą po turecku obok niego z kubkiem kawy w dłoniach. Uśmiechała się czule patrząc w jego oczy. Odstawiła kubek na szafkę i nachyliła się żeby pocałować go w usta. Podążając za pragnieniem usiadła na nim; jego ręce szybko znalazły się pod jej koszulką, czule gładząc plecy. Obawiając się przed wejściem kogoś do pokoju, swoje czułości przenieśli do łazienki, gdzie pod prysznicem dokończyli wzajemne zaspokajanie się. 
- Natalia, a co ty na to żebym się ogolił? - zapytał oglądając się w lustrze.
- Ani mi się waż! Tak jest najlepiej. 
- No dobra. 
- Co ci w ogóle przyszło do głowy? - zapytała zapinając spodnie.
- A nie wiem. Chciałem coś zmienić.
- Przefarbuj włosy.
- Na różowy. Zobaczymy co Karol na to. Może mnie wesprze. 
- O tak. Już to widzę. Obaj środkowi SKRY w różowych włosach. 
- No a jak - założył sweter i wyszli z toalety. 

Wiadomo, że wszystko co dobre szybko się kończy. Tak samo jak minęły  święta i sylwester, tak skończyło się ich wolne. Czas wracać do pracy i obowiązków. Natalia zaczynała się nie mieścić w swoje stare ubrania i czasami po pracy musiała jeździć po jakieś nowe ciuchy. Zrobiła się strasznie niewymiarowe, bo rósł jej tylko brzuch i piersi, a nogi nadal były takie same. Andrzej się śmiał, że wygląda jak beczka, a ona nie przejmowała się tym. Była świadoma tego, że kobieta w ciąży wygląda jak wieloryb. Uwielbiała moment gdy małe bobo w jej brzuchu zaczynało kopać. Wtedy wołała Andrzeja albo Marii i pozwalała im dotykać twardego brzucha. Za pierwszym razem Maria nie wiedziała co się dzieje i patrzyła zdziwiona na mamę, ale po wytłumaczeniu jej, że będzie mieć rodzeństwo, potem co chwilę chciała dotykać jej brzucha.

W szóstym miesiącu ciąży poszli razem z Natką na badanie USG. Mogli dowiedzieć się wcześniej o płci dziecka, ale chcieli usłyszeć to razem. Z powodu ciągłych wyjazdów i treningów Andrzeja nie mieli na to czasu. 
- Będą mieć państwo córeczkę - powiedział lekarz patrząc na monitor. Wrona wpatrywał się w mały ekranik, na którym ich córka leżała spokojnie. Po jego policzku zleciała łza, gdy usłyszał szybkie bicie serca tej małej istotki. - Gratuluje - zwrócił się do nich doktor kończąc badanie. 
- Kolejna mała Wronka - pocałował Natkę w brzuch, a potem w usta.
- Same baby - zaśmiała się jego narzeczona, łapiąc za dłoń.
- Mi to nie przeszkadza. Chodź, jedziemy po małą i do domu.
- To może zawieź mnie do domu najpierw. Zacznę robić jakąś kolację, a ty w tym czasie pojedziesz po małą.
- Dobrze - pocałował ją w głowę i wsiedli do auta. 

W tym czasie gdy Andrzej pojechał do niani, Natalia szczęśliwa szykowała kanapki i herbatę. Czas umilała jej muzyka puszczana w radiu. Mały bąbel wariował wraz z nią w brzuchu gdy poruszała biodrami w rytm piosenek. 
Dwie godziny później zaczęła się niepokoić bo już dawno powinni wrócić do domu. Wyłączyła radio i próbowała się dodzwonić do Andrzeja. Miał wyłączony telefon, więc doszła do wniosku, że mu się rozładował; a ten pewnie zapomniał jej powiedzieć i pojechał do Karola. Sama zjadła kolację i położyła się na kanapie żeby wyprostować nogi. 
Przysypiała gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Poderwała się poszła w tamtym kierunku. Otworzyła drzwi i zobaczyła kobietę i mężczyznę. Oboje stali na mrozie, do tego padał śnieg.
- Dobry wieczór, w czym mogę pomóc?
- Nazywam się starszy aspirant Jacek Góral, a to Wiktoria Wieczorek. Czy możemy wejść?
- A zjawili się państwu tutaj bo?
- Wolelibyśmy żeby pani usiadła. - odparła kobieta.
- Proszę - wpuściła ich do środka i usiadła na kanapie w salonie.
- Pani Natalio, nie jest łatwo nam o tym mówić, ale pan Andrzej miał wypadek - powiedział funkcjonariusz.
- Co mu się stało? - zapytała Natalia obawiając się tego co za chwilę mogła usłyszeć.
- Niestety pan Andrzej zginął na miejscu. Państwa córka walczy o życie w szpitalu.
- Słucham? Nie, to na pewnie nie był Andrzej. to jakaś pomyłka.
- Przykro nam.
Natalia wpatrywała się w nich tępo, jakby nie rozumiała co w tej chwili do niej mówią.
 - Zabierzemy panią do córki - kobieta wstała i próbowała zmusić Natalię do tego samego.
- Nie! Proszę mnie zostawić! To nie możliwe! Oni zaraz przyjadą! - rozkleiła się i zaczęła płakać. Kobieta objęła ją i jej samej również pociekły łzy.
Szybko zapakowali się do auta i ruszyli do szpitala. 
Nie zważając na swój stan Natalia pędziła jak najszybciej po szpitalnym korytarzu. Wpadła do sali gdzie jej córeczka leżała przypięta do rurek.
- Maria - powiedziała błagalnie dotykając jej czarnych lokowanych włosów. Chciała ją jakoś przytulić, ale to było nie możliwe. Jej świat zaczął walić się po raz drugi. Usłyszała pikanie respiratora, krzyk lekarzy, próba wyciągnięcia ją z sali. Potem już tylko smutny wzrok doktora, łzy, ból, smutek i pustka. 

- Jutro mała jedzie z nami na halę. Także ma pani wolne - powiedział Andrzej do opiekunki, jednocześnie zakładając małej czapeczkę.
- Mari jest tak grzeczna, że nie sprawia mi kłopotu. Szkoda, że zobaczę ją dopiero pojutrze. No ale nic. Cześć Mario. Proszę pozdrowić panią Natalię.
- Do widzenia - porwał ją na ręce, a mała zamachała do niani. 
Zapiął ją w foteliku i ostrożnie wyjechał na drogę. Malutka bawiła się swoim pluszakiem, który wydawał śmieszne odgłosy. Jechali wolno, ponieważ zaczął padać śnieg, a droga też nie była najlepsza do jazdy. Nagle za zakrętu wyjechał pędzący samochód, który wymijał tira. Andrzej nie miał jak zjechać, więc pocisnął po hamulcach. Tir zjechał do rowu, ale to nic nie dało. Pędzące auta wjechało w Audi Wrony, powodując głośny huk. Andrzej widział tylko ciemność i straszny ból.

- No ciekawe kiedy do nas zadzwonią. Coś długo nie dają znać co tam siedzi w brzuszku Natalki - zaczęła rozmowę pani Helenka.
- Wszystko w swoim czasie kochanie. Jak będą wiedzieć to dadzą nam znać.
- O patrz, wywołałam ich myślami - zaśmiała się mama Andrzeja. - Tak Natalko? - zapytała radośnie do słuchawki. Usłyszała tylko głośny płacz.
- Halo?
- Dzień dobry, tutaj starsza aspirat Wiktoria Wieczorek. Czy rozmawiam z mamą pana Andrzeja Wrony?
- Tak. A o co chodzi?
- Czy mogliby państwo przyjechać do domu pani syna?
- Oczywiście. Ale proszę mi powiedzieć co się stało.
- To nie jest rozmowa na telefon. Na prawdę. Do zobaczenia.
- Ale.. halo? - rozmowa została przerwana. 
- Co się stało?
- Nie wiem. Musimy jechać do Tomaszowa do ich domu. Szybko.
Wybiegła z salonu się ubrać. Pięć minut później jechali już autostradą. 
----------------------------------------------------------------------------------------------------
no to ten, w sumie to już został tylko epilog :)

czwartek, 12 grudnia 2013

Etap czternasty

Nadszedł grudzień, czyli okres przedświąteczny; gdy Natka kupowała prezenty dla bliskich, przechodziła koło półek z szamponami, żelami, podpaskami i tym podobne, gdy o mało nie wpadła na jedną z półek.
- Matko boska - szybko pobiegła do kas, po czym pakując zakupy do auta wróciła do apteki. Gdy dojedzie do domu, Andrzeja pewnie jeszcze nie będzie, więc na spokojnie zrobi test. 
Zajeżdżając po dom, wypadła z auta i szybko wbiegła do domu. Rozebrała się, uspokoiła oddech i z pudełeczkiem poszła do toalety. Czekając na wyniki poszła po zakupy, rozpakowała je i dopiero wtedy wróciła zobaczyć wynik. Denerwowała się jak cholera; obawiała się, że nabrała tylko nadziei i bańka pryśnie. Ale jednak nie. Wpatrywała się w przedmiot leżący na umywalce i sprawdzała kilkanaście razy czy na pewno dobrze przeczytała.
Wystraszyła się gdy usłyszała trzask drzwi na dole. Test schowała w szafce pod ręcznikami i zeszła po schodach. Weszła do kuchni, przywitała się z Wroną i Mari. Mała rosła jak na drożdżach i nie długo wyrośnie z ubrań. Porwała ją na ręce i posadziła w foteliku. Nalewając wodę do czajnika trzęsły się jej ręce; podając Andrzejowi kubek nadal jej się trzęsły; wyjęła talerz z szafki, który wymknął jej się z rąk i wylądował na kafelkach. Wrona się zaśmiał pomagając jej sprzątać. Nalewając sobie soku do szklanki była tak zamyślona, że przelała aż ten skapywał z blatu wprost na jej nagie stopy.
- Natalia, co się dzieje!? - krzyknął Wrona, budząc ją z zamyślenia.
- Nic nic - odpowiedziała sięgając po ręcznik.
- Właśnie widzę. Sama mi powiesz czy mam to wyciągnąć z ciebie siłą? - podszedł uśmiechnięty i położył dłonie na jej ramionach.
- Naprawdę nic.
- Znam cię i wiem kiedy coś cię martwi lub gdy jesteś zaniepokojona. Więc?
- Nie chce robić nadziei. To nic pewnego jeszcze.
Mała zaczęła płakać, więc Wrona poszedł ją uśpić. I tak już była pora na sen, a on lubił patrzeć jak mała istotka powoli zamyka oczka i spokojnie oddycha. Gdy upewnił się że śpi, zgasił światło i cicho zamknął drzwi. Wszedł do kuchni gdzie Natka nadal stała tam gdzie wcześniej.
Wziął ją za rękę i poprowadził do salonu. Natka usiadła na kanapie i schowała twarz w dłoniach; Andrzej tymczasem wyszedł i wrócił po kilku minutach z dwoma kubkami. Usiadł przed nią i wcisnął parujący jeszcze napój.
- No to ten.. - zaczęła nieśmiało - bojakbyniepatrzećtochybazostaniemyznowurodzicami - wycedziła na jednym tchu.
- Jeszcze raz, spokojniej - zabrał jej kubek z rąk, postawił go na stole i złapał ją za dłonie. - Natalio? - chyba wyczuł że to coś poważnego ponieważ nigdy tak się do niej nie zwracał.
- Mały Wronka wyleci na świat - wyszeptała.
- Jesteś w ciąży? - krzyknął uradowany i zaczął ściskać Natkę.
- Test pokazał wynik pozytywny. Ale jeszcze nie byłam u lekarza, także nie podniecajmy się za bardzo.
- Czemu go w ogóle zrobiłaś? - zapytał gdy obcałował jej brzuch.
- Bo nie mam okresu, a powinnam dostać trzy tygodnie temu.

Rano Natalia pewnie by nie wstawała o 6 gdyby nie fakt, że cała wczorajsza kolacja podchodziła jej do gardła.
- O nie, zaczęło się - popędziła do łazienki i zwymiotowała całe jedzenie. Umęczona torsjami umyła zęby i wróciła do łóżka. Przytuliła się do Andrzeja, po czym ogarnęło ją pożądanie. Całowała jego plecy, dłonią zachodząc na klatkę piersiową i brzuch. Zamruczał cicho, ale się nie obudził. Próbowała wiele razy, ale ani drgnął. Po kilku próbach odwróciła się do niego i zabrała całą kołdrę, czym również go nie obudziła. Wkurzona wyszła z łóżka i poszła się ubrać; zajrzała do pokoju dziecięcego, poprawiła małej kołderkę i zeszła na dół zrobić śniadanie. Musiała się też umówić do lekarza ale było za wcześnie.
- Co tak wcześnie na nogach? - zapytał Wrona wchodząc do kuchni. Jego spodnie od piżamy opinały się na umięśnionym brzuchu, co Natalię doprowadzało do szału gdy na niego spojrzała.
- Nie mogłam spać. Sprawdzisz czy mała się już obudziła?
Zanim wyszedł, przytulił Natalię od tyłu i pocałował w głowę.


Wchodził po schodach z szerokim uśmiechem. Myśl, że może będą mieć kolejne dziecko napawała go taką radością, że nawet nie mógł tego pojąć. Wszedł do pokoju Mari i nachylił się nad jej łóżeczkiem patrząc jak mała istotka słodko śpi. Poprawił jej kołderkę i ucałował w czółko, po czym jak najciszej wyszedł z pokoju i poszedł się ubrać. Już miał schodzić ze schodów gdy usłyszał płacz. Wrócił się do pokoju i zobaczył jak Mari, gdy tylko go zobaczyła, wyciągnęła rączki by wziął ją na ręce. 
- Cześć ptaszyno. Wyspałaś się? - pocałował ją w nosek, a mała zaśmiała się i pociągnęła go za brodę. - Ej, ty się robisz niedobra jak mamusia.
Mała zaśmiała się jeszcze bardziej i wtuliła się mocno w jego ramiona. Zmienił jej pieluchę, przebrał w czerwony sweterek i niebieskie spodenki bo czym zszedł z nią na dół. 
Po szybkim śniadaniu zapakowali się do auta, zawieźli Mari do opiekunki, Andrzej podrzucił Natkę do lekarza, a sam pojechał na trening. 
Był strasznie rozkojarzony, bo chciałby się już dowiedzieć jak wizyta Natalii. W wielkich męczarniach dotrwał do końca dnia i zajechał po Marię. Mała zasnęła podczas podróży, i musiał ją ostrożnie wyjmować z fotelika. Rozebrał ją i położył do łóżeczka. Natalii jeszcze nie było, więc poszedł robić kolację.

W tym czasie Natalia szła chodnikiem, na który spadały duże płatki śniegu. W torbie między rzeczami leżały wyniki badań - decyzja czy zostaną ponownie rodzicami czy nie. Otworzyła furtkę i spojrzała się w okno kuchni, gdzie Andrzej stał z kubkiem herbaty. Jak najciszej otworzyła drzwi i skradała się do niego.
- Cześć - powiedziała stając w progu. Ten przestraszony drygnął i odwrócił się. Gdy zobaczył że to Natalia, podszedł i pocałował ją w usta.
- Natka, co mnie tak straszysz. 
- Nie mogłam się opanować. Mała śpi?
- Tak. A jak wyniki?
- Porozmawiamy później okej? Idę się przebrać.
Weszła na górę i zajrzała do córeczki. Pocałowała ją w policzek i przeszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic i założyła koszulkę Andrzeja, po czym wyjęła kopertę z torebki i wróciła do kuchni. Usiadła na blacie i podsunęła Andrzejowi kopertę. Spojrzał na nią zdziwiony.
- Otwórz - odpowiedziała wskazując na biały prostokąt z jej nazwiskiem. 

Czytał linijka po linijce i coraz szerszy uśmiech gościł na jego twarzy. Ósmy tydzień jak Natalia jest w ciąży. Ucieszony porwał ją na ręce i zaczął obracać w około.
- Andrzej, proszę cię. Postaw mnie na ziemie - poprosiła gdy świat zawirował. Posadził ją z powrotem na blat.
- Jak cudownie - przytulił się do niej. Spodziewał się takiego końca dnia, ale nie myślał że przeżyje to aż tak.
Zjedli kolację i Andrzej porwał znowu Natkę na ręce; wniósł ją po schodach i zaniósł za łóżko. Całował ją po całym ciele, najdłużej zatrzymując się przy brzuchu. 

- Baba - jechali na święta do Torunia do rodziców Andrzeja. Mari uradowana co chwila krzyczała "baba" albo "dada". Razem uzgodnili że powiedzą im przy kolacji, że ponownie zostaną dziadkami. Wybrali taką a nie inną okazję, ponieważ również rodzice Natki przylatywali z Francji. 
Natalia miała już lekko zaokrąglony brzuszek, ale dla innej osoby mogła być to oznaka tylko tego, że przytyła. 
Zaparkowali, i trzymając się za ręce wchodzili do domu. Czuć było zapach pierniczków i świątecznej atmosfery; w tle leciały kolędy i rozmowy ich rodziców. Rozebrali się, a Mari popędziła do salonu. 
- Dzień dobry - zwrócił się Andrzej do rodziców; Natalia przywitała się ze swoimi rodzicami i poszła do kuchni sprawdzić co robi pani domu. Zastała mamę Andrzeja kucającą obok piekarnika i doglądającą ciasta.
- Dzień dobry - powiedziała radośnie i przytuliła swoją przyszłą teściową.
- Natalko witaj. Jak pięknie wyglądasz. A gdzie zgubiłaś mojego syna i wnuczkę?
- Maria męczy mamę, a Andrzej rozmawia z tatą. Może w czymś pomogę?
- Nie trzeba. No to opowiadaj co tam u was słychać?
- Wszystko dobrze. Na szczęście udaje nam się pogodzić pracę, dom, wychowanie Marii. A teraz - urwała nagle ponieważ poczuła jak Andrzej obejmuje ją od tyłu.
- Co teraz? - dopytywała się pani Helenka.
- Powiemy wam przy kolacji - odparł Andrzej. 
- Mam się bać?
- Mamo, to nic strasznego, spokojnie. - podszedł do blatu i zabrał jednego piernika co zaskutkowało tym, że dostał od mamy po łapach. Natka zaśmiała się i wyszła z kuchni zostawiając ich samych. 
Gdy tylko usiadła na kanapie, mała weszła jej na kolana i gestem poprosiła żeby ta otworzyła jej czekoladę. 

niedziela, 8 grudnia 2013

Etap trzynasty

Zobaczył Natkę wchodzącą z jakąś blondynką, która niosła Marysię; chciał podejść się przywitać, ale teraz nie było na to czasu. Widać było, że kobieta jest lekko zakłopotana.
- Nie dziwie się, że Natka tak wyładniała jak ma tak piękne koleżanki - usłyszał Kose.
- Nie mam pojęcia kto to jest. Chyba, że to jest jej sekretarka Joyland czy jak jej tam.
- Serio? Takie ma imię? - Grzesiek wybuchnął głośnym śmiechem.
- No serio serio.
Po całym meczu wygranym przez polaków 3:1 Wrona z Kosą podbiegli do dziewczyn, które były zajęte ożywioną rozmową z Łukaszem.
- A wy o czym tak dyskutujecie? - zapytał Wrona przytulając od tyłu Natkę. 
- Joyland tłumaczy Łukaszowi prawidłową wymowę jednego z brzydkich słów po francusku - odparła odchylając głowę do tyłu i patrząc na Andrzeja.
Andrzej i Grzesiek przedstawili się kobiecie, po czym poszli do szatni się przebrać.
Joyland musiała wracać do domu więc brunetka została sama z siatkarzem.
- Masz chwilę czy musisz iść odprawę z trenerem? - zapytała gdy wychodzili z hali.
- Jestem wolny. Nie muszę wracać na noc do hotelu - objął ją ramieniem i ruszyli do auta. 
- Kiedy się widzimy znowu? - zapytała Natka gdy leżeli w łóżku przytuleni do siebie. 
- Ciężko określić. Wiesz, że to zależy od naszej gry. Ale na przykład mogłabyś od czasu do czasu zabierać Joyland na nasze mecze. Wpadła Kosie w oko.
- No chyba żartujesz? - zaczęła się śmiać w poduszkę żeby nie obudzić rodziców i małej.
- Co masz do Kosy?
- Nic. Po prostu nigdy go nie widziałam z kobietą. Myślałam, że..
- Czy ty myślałaś że on jest gejem?
Nie odpowiedziała tylko jeszcze bardziej zaczęła się śmiać w poduszkę.
- Tylko tobie mógł przyjść taki pomysł do głowy.
- Sorry - nie mogła się opanować; aż zaczął ją boleć brzuch, a Wrona tylko mógł cierpliwie to znosić.
Przestała się śmiać gdy poczuła jak Andrzej obejmuje ją w pasie i zaczyna całować po ramieniu. Położyła się na plecach i uśmiechnęła do bruneta.
- Rodzice usłyszą.
- A tam rodzice - schylała się coraz bardziej, aż spotkał jej usta i zaczął całować, jednocześnie dłoń kierując między jej uda.

Minęły wakacje, a zarazem zgrupowanie kadry; Andrzej nie dostał powołania na Mistrzostwa Europy, dlatego też wrócił do domu do Tomaszowa. Zaczął wcześniej przygotowywać się z klubem do nowego sezonu, pomagając jednocześnie w urządzaniu biura dla firmy Natki. Brunetka wróciła do pracy jako dziennikarka sportowa, czym niezmiernie ucieszyła swoich dawnych kolegów z redakcji. W tym czasie Mari była u dziadków w Toruniu. Natka chciała zrekompensować im ten czas gdy jej nie widzieli, a oni zaoferowali swoją pomoc.

Natka pomimo swoich obowiązków w firmie, świetnie dawała sobie radę jako dziennikarka. Niestety Francio zdechł ze starości, czym doprowadził Natalie do rozpaczy.
- Misiek, kupimy następnego - pocieszał ją Wrona gdy szlochała w poduszkę.
- Nie. Nie chce - wtuliła się w niego i zmęczona płakaniem zasnęła u boku ukochanego. Następnego dnia już na spokojnie pojechała i oddała wszystkie rzeczy po Franciu do schroniska.
Kilka dni później Natalia wstała później niż powinna, do tego na dworze lało, że świata nie było widać; Andrzej był już na treningu, a ona źle się czuła. Bez śniadania wyszła z domu i pojechała do pracy. Tam też nie było kolorowo, ponieważ czekało ją kilka artykułów do napisania, plus po południu musiała pędzić do firmy podpisać papiery potwierdzające kolejny udany projekt. Gdy wychodziła o 18 z biura nadal lało. Mniej więcej kilometr od ich domu złapała gumę. Wkurzona wyszła na ten deszcz i zmieniła koło (dobrze, że i tata i Andrzej tego ją nauczyli); przemoczona wsiadła z powrotem i ogrzała się chwilę, po czym ruszyła. Pech chciał, że wychodząc na kostkę brukową źle stanęła i złamała obcas.
- Ja pierdole - na bosaka wchodziła po schodach i otwierała drzwi. Od progu uderzył ją zapach jedzenia; zaskoczona stanęła widząc rozsypane płatki róż i zapalone świece w korytarzu oraz w salonie.
- Andrzej?
- Jezu Natka. Czołg cię przejechał?
- Prawie. - odpowiedziała gdy podszedł bliżej i oparła głowę o jego klatkę piersiową. - co to za okazja?
- Niespodzianka. Idź się przebierz. Zawołam cię jak będzie gotowe - pocałował ją delikatnie w usta i  uśmiechnął się tajemniczo. Zadzwoniła do pani Helenki spytać się jak Mari, czy jest grzeczna i że bardzo za nią oboje tęsknią. Poszła do łazienki wziąć prysznic; w domu było ciepło więc, wzięła pierwszą lepszą koszulkę i szorty i się ubrała. Gdy kończyła wiązać włosy usłyszała jak Andrzej ją woła. Uśmiechnięta weszła do kuchni myśląc że tam będą jeść, ale Wrona zagonił ją do salonu. Pomieszczenie było całe w świecach, stół był przepięknie nakryty, a w tle grała ich ulubiona składanka Jacksona.

- Teraz możesz mi powiedzieć o co chodzi - skończyli jeść kolację przyrządzoną przez Wronę, plus wypili połowę czerwonego wina.
- Natka, ja wiem że między nami było raz lepiej raz gorzej, ale czas się ustatkować. Wstał i uklęknął przed siedzącą brunetką. - Natalio czy zrobisz mi tę przyjemność i zostaniesz moją żoną? 
 Obserwował minę Natki gdy otwierał pudełeczko, ale ta zaczęła się tylko śmiać.
- Andrzej, kocham cię i w ogóle ale zaliczyłeś klapę. 
- O co chodzi? - spytał zdziwiony.
- Nie masz pierścionka - zaczęła się śmiać jeszcze głośniej widząc jego minę.
- Ale jak to? - spojrzał na puste pudełeczko.
- Ale to nie jest ważne - już poważnie stwierdziła. Dotknęła jego policzka i spojrzała w nadal zaskoczone oczy. - zostanę twoją żoną. Kocham cię Wrona - złożyła pocałunek na jego ustach i przytuliła mocno. Wciągnął ją na swojej kolana i siedzieli wtuleni w siebie. Szczęśliwi, kochający się nade wszystko.
- Wronka, ale poczekamy ze ślubem co? Chociaż kilka miesięcy? - zapytała niepewnie.
- Co powiesz na lato? Na przykład lipiec albo sierpień?
- Idealnie. Będziemy mieć sporo czasu żeby wszystko przygotować.
-  Do tego ja będę mieć trochę wolnego.
- Boże, trzeba będzie tych wszystkich dwumetrowców zaprosić - zaśmiała się Natka.
- Weźmie się listę gości od Karola, tu coś się przestawi, dostawi i lista będzie gotowa. A co z małym Wronką?
- O nie nie. Ja nie będę szła do ślubu z brzuchem. Nawet nie ma takiej mowy. Poza tym Mari nam na razie wystarczy.
- No ale czemu? Przyda się jej rodzeństwo.
- Bo będę wyglądać jak wieloryb.
- Zacznijmy już teraz - sięgnął do tyłu wkładając dłonie pod koszulkę. 
- To będzie lipiec albo sierpień. Dziecko będzie za małe, ja będę obolała.
- To przełożymy ślub na początek września. - dobrał się do zapięci jej stanika i sprawnie odpiął.
- Wtedy macie memoriał więc ślub odpada. -
- To pobierzemy się w święta - u góry była już naga, a Wrona całował ją po szyi.
- W święta nie wszyscy będą mogli przyjechać.
- No to za rok. Jak dziecko podrośnie i będziemy na zgrupowaniu w Spale.
- No dobra, jakoś to przeżyję - Andrzej położył ją w salonie na dywanie i ponownie zaczął całować. Wcześniej napalił w kominku, i teraz delikatnie światło palonego drewna oraz ze świec dawały poświatę na kochającą się parę. Andrzej miał nadzieję, że z każdym kolejnym zbliżeniem, będą coraz bliżej do posiadania małego bobo. Chciałby przeżyć to wszystko co ominęło go w opiekowaniu się córeczką.
Dwa dni później po oświadczynach, Wrona w końcu znalazł pierścionek.
- Natalia - zawołał uradowany.
- Co znowu się stało? - brunetka wkładała ubrania do szafki gdy ten objął ją w pasie i odwrócił do siebie. Uklęknął po raz drugi, ale tym razem pierścionek wylądował na jej palcu. 
- Piękny - powiedziała wzruszona patrząc na cudo błyszczące na jej palcu. Nie zapytała o to skąd wiedział jaki rozmiar będzie dobry, kto pomagał mu wybierać; po prostu przytuliła go z całej siły i się rozpłakała. 

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Etap dwunasty

Reszta południa oczywiście zleciała na przygotowaniach do ślubu. Zaczęła się krzątanina po mieszkaniu: a bo to tata zgubił krawat, mamie podarły się rajstopy, Natka źle umalowała oko i tak dalej i dalej.
- Natalia, pomóż mi - wszedł do łazienki Wrona, gdy kończyła zakładać sukienkę.
- Stresujesz się jakbyś co najmniej sam brał ślub. - zaśmiała się gdy drżącymi rękami podał jej krawat.
- Oddaje swojego przyjaciela w ręce kobiety. To jest stresujące.
- Ah no tak. Koniec rozmów przy piwku, męskich pogaduszek. Straszne.
- Jesteś bezlitosna.
- Jakbyś o tym nie wiedział.
- Miałem nadzieję, że to z wiekiem minie. Ale widzę że to się nasila. Oby po ślubie to minęło.
- Jeszcze się nie oświadczyłeś - zaśmiała się kończąc wiązać krawat.
- Czas nad tym pomyśleć - powiedział chwytając ją w pasie.
- Z tego stresu nie wiesz już co mówisz.
- Wiem wiem - pocałował ją i wyszedł z łazienki. Zdziwiona stała i wpatrywała się drzwi. Co to było? Założyła szpilki i wyszła na korytarz.
- I jak? - spytała wchodząc do salonu gdzie wszyscy siedzieli już gotowi.
- Mama - zaklaskała Mari.
- Ślicznie Natalko. Jak zawsze zresztą.
- Będziesz najpiękniejszą kobietą na sali - powiedział Wrona podchodząc i obejmując ją od tyłu.
- O nie nie. Najpiękniejsza to będzie panna młoda.
- Cudownie razem wyglądacie.

Przed 15 Andrzej wyszedł z domu, żeby pomóc Karolowi i zapewne dodać mu otuchy. Ślub był zapowiedziany na 17; do kościoła tak samo jak do sali weselnej mieli około kilometra, dlatego też szli na pieszo. Był ciepły słoneczny dzień, Natka była szczęśliwa, że tak szybko sobie wybaczyli. Myślała, że wesele które dla niej miało być jedną wielką klapą, nagle pokazało światełko w tunelu.
Weszli do kościoła pełnego ludzi; w oczy rzucali się wysocy siatkarze, których było multum. Nie było jeszcze Andrzeja z Karolem, a tym bardziej panny młodej i druhny. Organista puszczał jakieś wolne pieśni nastrajające do tego wydarzenia. Natka razem z rodzicami i Mari usiadła w trzecim rzędzie, przed Jaroszami i Boćkiem z dziewczyną.
- Cześć - zwróciła się do Kuby. Spojrzał na nią zdziwiony nie poznając jej. - Fajnie, że poznajesz swoją dawną koleżankę - zaśmiała się.
- Natalia?!
- No brawo Kubusiu.
- Ale się zmieniłaś przez te dwa lata. To twoje dziecko?
- Tak. To jest Marysia. Co tam u ciebie słychać?
- Wróciłem do Polski, zostałem ojcem i tak sobie jakoś żyjemy.
- Naprawdę? To gratuluje - uścisnęła Agę i Jakuba.
- A u ciebie co słychać? Zniknęłaś nam z radaru - powiedział smutno.
- Chyba oboje tego z Andrzejem potrzebowaliśmy.
- To znaczy, że znowu jesteście razem? - uśmiechnęła się tylko do niego i odwróciła do ołtarza, gdzie właśnie stanęli Kłos z Wroną. Chwilę później weszła Ola prowadzona przez tatę. Wyglądała skromnie i do tego bardzo pięknie.
Podczas mszy Natka uroniła kilka łez, ale potem cały czas się uśmiechała. Przed kościołem życzyła nowej parze młodej wszystkie najlepszego i mocno ich uściskała.
Wesele na sali było najlepszym na jakimkolwiek dane było jej przebywać. Pomijając fakt, że ciągle z Andrzejem na siebie spoglądali. Co chwila któryś z siatkarzy prosił ją do tańca, myśląc że to jakaś nowa dziewczyna Andrzeja. Wrona już nie wytrzymywał ze śmiechu gdy po raz kolejny widział na twarzach kolegów zdziwienie.
Natka wyszła na chwilę do toalety, a po powrocie zauważyła przy ich stole kółko różańcowe z siatkarzami w roli głównej.
- Cześć - powiedziała opierając się o siedzącego Wronę.
- Zostajesz na stałe już w Polsce? - zapytał Kosa.
- Nie wiem. Mam firmę we Francji - tę kwestię przegadali z Wroną w kuchni. Oboje jeszcze nie widzieli jak zrobić by było dobrze.
- No nie, co to za zebranie? Bez nas - powiedział z wyrzutem Kłos podchodząc ze swoją żoną.
- Ola chodź. Zostawmy facetów samych - Natka pocałowała Andrzeja w policzek i pociągnęła Aleksandrę na parkiet.

- Stary, ale ona się zmieniła. W kościele jej nie poznałem - powiedział zdziwiony Kuba patrząc na parkiet gdzie Ola wywijała z Natką.
- Uwierz, że gdyby nie to że tylko ona mogła siedzieć w moim pokoju w nocy to chyba też bym jej nie poznał. Do tego dziecko. Wiecie jak byłem zaskoczony?
- Co teraz zamierzacie?
- Nie mam pojęcia. Ona w poniedziałek wraca do Francji, a ja do Bełchatowa. 
- Słuchaj, ja nie chce się wtrącać czy coś, ale posłuchaj co ma wujek Paweł do powiedzenia - odezwał się Guma. - za miesiąc kończymy ligę. Zapewne dostaniesz powołanie do kadry, a co za tym idzie w domu cię nie będzie. Może lepiej jakby ona w tym czasie została we Francji, prowadziła swoją firmę a potem jak znowu zacznie się gra w klubie to wrócicie do mieszkania razem? I tak się prawie nie będziecie widywać, a Natalia zwariuje sama w czterech ścianach. Teraz rodzice pomogą jej z Marysią, a tutaj by musiała sama sobie radzić.
- To nie jest taki zły pomysł - po głębokim zastanowieniu Andrzej musiał przyznać koledze rację. 

Dwa miesiące później:
- Joyland, co robisz dzisiaj wieczorem? - Natalia z Andrzejem posłuchali się rady starszego i dlatego Natka siedziała we Francji i nie nudziła się w Polsce, przy okazji prowadziła dalej firmę. 
- Dzisiaj? Piwo, chipsy i mecz Francuzów z Polakami w tv.
- A co byś powiedziała gdybyś spędziła go dzisiaj na hali? - zapytała tajemniczo Natka.
- Skakałabym ze szczęścia a potem bym się obudziła z tego snu.
- No to zaczynaj - Natalia sięgnęła do torebki po identyfikator na mecz. Obserwowała Joyland, która siedziała jak zahipnotyzowana wpatrując się w to co trzyma jej szefowa.
- Pani Natalio - zdołała wyszeptać i rozpięła guzik w koszuli żeby złapać oddech. 
- Leć do domu, przywdziej barwy narodowe i widzimy się godzinę przed meczem obok wejścia.
- Naprawdę?
- Tak. Poznam cię z kimś.
Joyland wybiegła z gabinetu szczęśliwa jakby co najmniej wygrała w totolotka. Bilety dawno już były wyprzedane na ten mecz. Natce sprawiło przyjemność widząc tak szczęśliwą Joyland. Strasznie polubiła blondynkę, a mając wtyki w reprezentacji oraz znając zamiłowanie jej do tego sportu, postanowiła załatwić wejściówki. Rozmyślania przerwał jej wibrujący telefon.
- Co robisz? - usłyszała głos Andrzeja w słuchawce.
- Zaraz wychodzę z biura. Już po treningu?
- Tak. Wpadniesz na halę wcześniej?
- Jasne. Za jakąś godzinę mogę być.
- Weźmiesz Mari? Tak dawno jej nie widziałem.
- Oczywiście. Kocham cię.
Spakowała rzeczy do torebki, po czym wyszła i zamknęła gabinet. Zajechała do domu, gdzie mama robiła obiad, Mari jej "pomagała", a tata oglądał wiadomości biznesowe, przebrała się i wzięła koszulkę meczową, zapakowała małą i samochodem ruszyła na halę. Tak dawno nie była na meczu siatkówki, że teraz wchodząc na halę czuła te emocję ze zdwojoną siłą. Oczywiście trybuny jeszcze były puste, ale i tak sama świadomości wydarzenia przyprawiała ją o ciarki.
- Tutaj będzie grał twój tata - wskazała na boisko.  - Nie możesz na nie wchodzić. Rozumiesz?
Mała pokiwała głową, ale myślami była gdzie indziej.
- No jest nasza dziennikareczka - odwróciła się i zobaczyła Łukasza dzierżącego kamerkę w ręku. - Można na chwilę panią prosić do małego wywiadu?
- No skoro musisz - zaśmiała się i usiedli na krzesełkach.
- Tą panią może kojarzyć całkiem niezłe grono, a szczególnie kibice SKRY. Natalia Kaczmarczyk. Pierwszy raz od, właściwie od jakiego czasu gościsz na meczu siatkówki? Bo nie zapominajmy, kiedyś siedziałaś w tym po uszy. Co się stało że teraz jesteś poważną bizneswoman? No i matką.
- Pierwszy raz od prawie trzech lat. Jaka tam poważna. Nadal drzemie we mnie poczucie humoru. A wiesz, muszę straszyć swoich podopiecznych. - zaśmiała się głośno.
- I co teraz? Wracasz do Polski czy nadal spokojne życie we Francji?
- Od października wracam. Planujemy zrobić filię w Łodzi więc spokojnie mogłabym pogodzić życie prywatne i zawodowe. 
- No tak. Brakuje ci tego klimatu? 
- Zależy co masz na myśli. Jeśli chodzi o kibiców to rzeczywiście jest różnica. Również co innego jest robić wywiady ze sportowcami i nagle zostało to odcięte grubą linią. Może szukasz asystentki? - puściła do niego oczko. 
- Pomyślimy nad tym, pomyślimy. Nasze chłopaki jakie mają szanse według ciebie na wygranie tego spotkania?
- Mam nadzieję, że zrobią mi prezent i wygrają. A do ilu to nie ma znaczenia.
- Dzień dobry - usiadł obok nich Wrona. Mari od razu wyciągnęła do niego rączki, po czym wgramoliła się na jego kolana. 
- Tego pana nie będę państwu przedstawiać.
- Andrzej jestem - pomachał do kamery.
- Oficjalnie? - uśmiechnął się do nich Łukasz.
- Oficjalnie jestem kapitanem - wybrnął zwycięsko Wrona.
- Dobre, to było dobre. Nie będę wam wchodził w życie prywatne bo to nie moja działka. Ale pięknie razem wyglądacie. To się wytnie - odparł do kamerzysty.
- A dziękujemy. Nie zamęcz mi Natki. Lece do szatni. - pocałował ją w głowę i oddal jej córkę po czym pobiegł przez boisko.
- Lece dalej tworzyć materiał. Dzięki za wywiad - pożegnał się Kadziu i popędził do nadchodzącego właśnie pana Swędrowskiego. Natalia obserwowała ludzi wchodzących na trybuny i przypomniała sobie o Joyland. Wyszła przed halę i zobaczyła nadchodzącą właśnie blondynkę. 
- Gotowa na dużą dawkę emocji?
- Jasne szefowo - zaśmiała się Joyland. Dzisiaj wyglądała jak nie ona: rozpuściła blond włosy, okulary zastąpiła soczewkami, miała na sobie jasne dżinsy oraz koszulkę reprezentacyjną, a na nogi włożyła buty na koturnie. Szybko przejęła od niej małą i weszły na halę.
- Jakbyś tak przychodziła do pracy to byś się nie mogła odpędzić od amantów - powiedziała jej szczerze Natka.
- Wyznaje zasadę, że w pracy związków nie ma.
- A to jest bardzo dobre podejście.
- Łał - weszły właśnie na hale. Ale nie od strony trybun, tylko zaplecza. - Czy to.. to był.. o nie. Nie wierzę.
- Tak, to był Rouzier. 
Usiadły na swoich miejscach koło Łukasza i obserwowały rozgrzewkę chłopaków.
- Jestem w niebie - rozejrzała się po pełnej już hali. Dało się zauważyć dużą ilość polskich kibiców.
Spojrzała na Andrzeja i uśmiechnęła się do niego, a potem pomachała Kubie i Piotrkowi.
- Znasz ich?
- Tak. Ten z brodą to mój chłopak.
- Pani Natalio! Ja myślałam że pani nikogo nie ma.
- A jednak. 

środa, 20 listopada 2013

Etap jedenasty

- Hahahahaha mogłem to nagrać - Wrona śmiał się z przyjaciela, że ten dał się nabrać. - Dobra spadam bo zaraz pewnie klamkę pocałuje. Do jutra.


- Andrzej? - usłyszał przerażony głos Oli.
- No ja. Co masz taką minę jakbyś ducha zobaczyła?
- A nic nic. Miałeś być jutro.
- Ale jestem dzisiaj. Idź do Karola i cieszcie się ostatnią nocą jako wolni - pocałował ją w policzek i wsiadł do auta.
- A tobie co? Zbladłaś jak go zobaczyłaś. 
- Bo tą koleżanką była..no..kurwa, to była Natalia! Ona śpi u niego w domu.
- Co!? Andrzej właśnie tam jedzie.
- Uprzedzić ją jakoś? - nie wiedziała co robić. 
- Nie. - odpowiedział po chwili zastanowienia. - Nie. Nie mieszajmy się do tego - przytulił ją i pocałował w głowę. - Ale jesteś zimna - objął ją jeszcze mocniej żeby ogrzać.

Po kolacji wszyscy poszli spać, żeby na jutro być wypoczętym, a ona krążyła po salonie. Nie mogła zasnąć; bała się tego co stanie się rano jak wstanie, jak zobaczy Andrzeja siedzącego w kuchni, śmiejącego się. Nie wie czemu cały czas chodziła w jego koszulkach, w tych białych skarpetkach z klubu w Warszawie, w swoich dżinsowych szortach, które Andrzej tak uwielbiał gdy je nosiła. Tylko teraz były zmniejszone o dwa rozmiary. Wchodząc cicho po schodach usłyszała jak jakieś auto zajeżdża pod dom sąsiadów. Weszła do pokoju w którym spała Mari i usiadła na parapecie wpatrując się w ciemne pola za oknem. Oparła brodę o kolana i siedziała jak zahipnotyzowana. Kilkanaście łez znowu moczyło jej policzki. Nie broniła się przed nimi. Czekał ją jutro bardzo ciężki dzień. Wiedziała, że Andrzej ją odtrąci, nie wybaczy tak łatwo jak to zrobili jego rodzice. 

Zaparkował przed domem, bo nie chciał już budzić rodziców otwieraniem garażu. Zamknął bramę i z torbą na ramieniu oraz futerałem z garniturem szedł chodnikiem do domu. Jak najciszej otworzył drzwi i się rozebrał. Powiesił garnitur na wieszaku i z samą torbą wchodził po wolno po schodach. Otworzył drzwi i zapalił światło po czym stanął jakby zobaczył ducha.

Mokre od łez oczy poraziło światło. Spojrzała w drzwi i zobaczyła zaskoczonego Andrzeja. Mierzyli się wzrokiem przez kilka minut. Natka nie wiedziała co myśleć. Nie była przygotowana na wcześniejsze spotkanie z nim. Spojrzał na łóżko gdzie Mari słodko ssała smoczka, jednocześnie uśmiechając się przez sen. Wrona stał jak zahipnotyzowany. Natka siedziała jak sparaliżowana gdy zamykał za sobą drzwi.
- Kto to jest? - zapytał kiwając głową na łóżko.
- Mari - odpowiedziała szeptem.
Nastała krępująca cisza. 
- Czemu się nie odezwałaś do mnie nawet słowem? Czemu ja nic o tym nie wiem, że mam córkę!?
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. - odpowiedziała cicho spuszczając głowę. Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Wybuchnęła głośnym płaczem wtulając się w jego pierś. 
- Jak ma na imię?
- Mari. Marysia. I tak, jest twoją córką.
Andrzej podszedł do łóżka i położył się na nim obok Marysi. Swoją wielką dłoń położył na jej drobnej twarzyczce.
- Jest śliczna - czuły uśmiech wypłynął na jego usta.
- Andrzej, wybaczysz mi? 
- Natalia, może jestem głupi, ale ja nie potrafię się na ciebie gniewać. Mogę mieć żal do ciebie o to, że nie powiedziałaś mi o Mari. Ale czy to coś da? Nie. 
Natka dotknęła jego policzka i złożyła delikatny pocałunek na ustach. Już teraz wiedziała jak nadal bardzo go kocha i że nadal jest dla niej kimś ważnym. Przytuliła się do małej Mari i zasnęła.

Nawet nie wie kiedy zasnął. Obudził się przykryty kocem, wciąż w ubraniu. Z dołu dobiegał go zapach kawy i domowego śniadania. Odświeżył się i zszedł na dół. Stanął w progu kuchni obserwując Natkę czytającą gazetę. Dopiero gdy zobaczył ją wczoraj wieczorem, zdał sobie sprawę jak bardzo mu jej brakowało. Jak nadal ją kocha i pragnie wspólnego życia z nią u boku. Do tego wiadomość, że jest ojcem obudziła w nim nowe uczucie. Nie był zły na Natalię o to. To i tak by nic nie dało.
- Cześć - powiedział po chwili, nadal stojąc drzwiach. Podniosła głowę i obdarzyła go szerokim uśmiechem. Jeden nawyk nadal zachowała: chodzenie w jego koszulkach.
- Kawę masz w ekspresie jak chcesz.
- Natka - ukucnął przed nią łapiąc ją za dłonie - myślisz że możemy do siebie wrócić?
- Wrona, o niczym innym nie marzę - objęła jego twarz i pocałowała czule w usta. 
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. Nadal cię kocham - przylgnęła do niego wdychając jego woń.
- A gdzie Mari?
- Siedzi na dworze z dziadkami.
Złapał ją za dłoń i wyszli razem na taras.
- Witaj mamo - pocałował rodzicielkę w policzek, a następnie przywitał się z tatą i rodzicami Natki.
- Widzisz, nie było tak źle - wyszeptała pani Helena do Natki.
Marysia podbiegła do Natki i mocno objęła jej nogi. Podniosła wysoko główkę i spojrzała na Wronę. Żeby mała mogła go lepiej widzieć, ukucnął obok.
- Cześć.
- Cesc - odpowiedziała nieśmiało. Po chwili jednak uśmiechnęła się i podeszła do niego. - Tata?
Wrona spojrzał na Natkę, która pokiwała głową.
- Tak.
- To supel - objęła go za szyję i pocałowała w policzek.
----------------------------------------------------------------
zrobiło się słodko, ale nie na długo :)

niedziela, 17 listopada 2013

Etap dziesiąty

Dwa lata później:
- Pani Natalio, za pięć minut ma pani spotkanie - do jej gabinetu weszła Joyland - śliczna blondynka w okularach.
- Już idę, już idę - wpatrywała się w kartkę znajdującą się na jej biurku: kremowy prostokącik z granatową szarfą - zaproszenie na ślub Karola. Nie miała z kim iść, nie miała się w co ubrać, nie miała ochoty spotykać tylu znajomych twarzy. Ale Ola nalegała i nawet nie chciała słyszeć sprzeciwu. Wstała i ruszyła do sali obok.

We Francji powoli nastawała wiosna; turyści zjeżdżali do Paryża: miasta zakochanych. Natalia nie miała nikogo. Bo po co? Mieszkała z rodzicami, wyjeżdżając z Polski okazało się że jest w ciąży. Dwa lata temu po kłótni z Andrzejem nie wróciła do kraju; po prostu uciekła. Za każdym razem jak rodzice jechali do jego rodziców, twierdziła że nie może jechać bo ma ważne spotkanie. Stchórzyła; zresztą ani ona ani on nie odzywali się do siebie. Uważali, że krzywdzi Andrzeja, nie mówiąc mu o dziecku. Ale ona nie miała jeszcze siły na spotkanie z nim. Za wcześnie.
Idąc Polami Elizejskimi chciało jej się płakać na samą myśl o tym.
- Niech panienka się uśmiechnie. Ja panience powróżę - zaczepiła ją starsza cyganka.
- Nie dziękuje - uśmiechnęła się uprzejmie do kobiety.
- O, widzę że chodzi o miłość. Wysoki, z brodą, przystojny - uśmiechnęła się.
- Słucham? - była zdziwiona że kobieta wie o Andrzeju.
- Kochasz go, on kocha ciebie. Ranicie się nawzajem; duma nie zawsze jest najważniejsza, dziecinko. Ale będzie dobrze. Zrobicie krok do przodu w tym samym czasie.

- Karollo, nie wierze w to co trzymam w dłoni. I jeszcze ja mam ci w tym pomóc - zaśmiał się Wrona na widok zaproszenia.- Ola czy ty wiesz w co się pakujesz?
- Wiem i jestem tego świadoma - na dowód swoich słów pocałowała Kłosa w usta.
- Dobra, to my jedziemy dalej rozwozić - Andrzej odprowadził ich przed dom i stał patrząc jak odjeżdżają. Spojrzał w górę na czyste niebo. Zima odeszła ostatecznie; świat nabierał barw. Tylko jego życie miłosne nadal było czarno-białe.
- Eh - wszedł do domu; po drodze do salonu zabrał Francia, który z chęcią wtulił się we Wrone. - chyba będziemy musieli iść razem na to wesele, nie miały? 
Andrzej nie miał pojęcia, że Natke również zaprosili. Rozłożył się wygodnie na kanapie, włączył film i tak minął jego kolejny wieczór.


- Joyland, jak wiesz, przez kilka dni mnie nie będzie. Jak tylko coś się będzie dziać informuj mnie dobrze?
- Pani Natalio, naprawdę proszę się o nic nie martwić i bawić na weselu przyjaciela. Damy sobie radę. Proszę pozdrowić rodziców i małą Mari.
- Oczywiście. No dobrze. To ja idę. - spojrzała jeszcze raz na swój gabinet czy niczego nie zapomniała i wyszła. Podróż do domu gdzie wszyscy już na nią czekali i potem wylot do Polski.
- Jasna cholera! Gdzie my będziemy spać? - zapytała zaniepokojona po części i tak już znając odpowiedź. Śpiąca Maria lekko się poruszyła, ale spała dalej. Rodzice zaczerwienili się ze wstydu na jej pytanie.
- No yyy u Wrony - wyszeptała mama. Wpatrywała się bacznie w swoje dłonie zwinięte na kolanach.
 Świetnie.
- Natalko, ale Andrzeja ma nie być. On dopiero przyjeżdża w sobotę rano. 
- Mogłam nie lecieć. Pomogłabym przy projekcie, spędziła też trochę czasu z nią - kiwnęła głową na małą dziewczynkę.
- Ile macie zamiar się jeszcze unikać? Nie uważasz że po dwóch latach należy odłożyć dumę na bok i w końcu stać się dorosłym? On ma prawo wiedzieć - Natka nic nie odpowiedziała, tylko zamknęła oczy; czuła jak łzy napływają, a po chwili zlatują po policzkach. Otarła je szybko i wzięła kilka głębokich wdechów. Bała się spotkania z jego rodzicami, z nim. Pełna obaw wysiadała na lotnisku w Warszawie, ze strachem jechała do Torunia, a jeszcze z większym przerażaniem stawiała kroki przed domem jego rodziców. A co jeśli on tam będzie? Wyjęła z nosidełka rozbudzoną córeczkę i wzięła ją na ręce.
- Natalka, jak ty wypiękniałaś. A to.. to - zaniemówiła pani Helenka na widok swojej wnuczki.
- Dzień dobry. To jest Maria - uśmiechnęła się lekko.
- Tadeuszku, pomożesz Igorowi z bagażami? - zwróciła się do męża.
- Oczywiście.
Pani Helena złapała Natkę za dłoń i zaprowadziła do kuchni. Nie trzeba było wielu słów. Brunetka spojrzała na zatroskaną minę mamy Andrzeja. Wpatrywała się w małą brunetkę z kręconymi włosami i niebieskimi oczami - Czy to jest dziecko Andrzeja? - zapytała bardzo cicho.
- Tak. Przepraszam - przyznała szczerze. Na szczęście mama Andrzeja nie obwiniała jej za rozstanie ani za to że dopiero dzisiaj dowiedzieli się o wnuczce . Zrozumiała ją. 
Gdy usłyszały, że jej rodzice i tata Andrzeja wchodzą do domu odsunęła się od kobiety i szybko otarła łzy. Wyszły na górę i ze swoją torbą poszła do pokoju Andrzeja. Miała spać w jego łóżku, w jego zapachu. Rozpakowała torbę i poszła się odświeżyć po podróży, a małą zostawiła z dziadkami. Tak jak zwykle, tak i teraz założyła jego koszulkę i szorty. Po ciąży schudła i wyrobiła sobie mięśnie. Optycznie miała dłuższe nogi i rzeczywiście trochę wyładniała. Wyjęła jakieś grube skarpety Andrzeja i w takim stroju zeszła na dół. Była wśród swoich więc nie musiała się stroić.
- Panie rozumiem już kreację gotowe - tatuś zawsze wie jak zacząć rozmowę.
- No a jak. My jak my, stare, uroda już nie ta, to musimy się jakoś wyróżniać - zaśmiała się pani Helena.
- To Natalka może iść w worku na śmieci bo ładnym we wszystkim ładnie.
- Tatooo - spojrzała zawstydzona na ojca.
- Taka prawda - potwierdził pan Tadeusz.
- Może zmieńmy temat. Jak zdrowie? 
- Zdrowy jak koń. Tylko coś włosy zaczynają mi wypadać - przeczesał teatralnie czarne gęste włosy.
- Właśnie widzę. 
Wieczór minął im na siedzeniu w salonie przy lampce wina i opowiadaniu ciekawych historii i kawałów. Następny dzień zleciał Natce na siedzeniu na dworze i dotlenianiu się oraz oglądaniu jak Marysia szaleje z dziadkami. Wszyscy zachowywali się tak jakby ich wnuczka była z nimi od dawna; potem był już piątek i został tylko dzień do wesela.

- Miałeś przyjechać dopiero jutro. Co cię sprowadza wcześniej? - zdziwiony Karol wpuścił Wronę do mieszkania.
- Dzień dobry - przywitał się z rodzicami Karola i poszedł za nim do pokoju.
- No to gadaj.
- Nie miałem co robić. Trener zwolnił nas wcześniej z treningu więc jestem. Chłopaki ulokowali się w hotelu, a ja zaraz jadę do rodziców. Chociaż nie za bardzo mi się śpieszy.
- Jak chcesz to możesz spać tutaj. Miejsce jest.
- Nie no co ty. Mama by mnie zabiła jakby się dowiedziała.
- Racja. Tylko mi się jutro nie spóźnij. O 15 chce ciebie tutaj widzieć - powiedział poważnie patrząc na Wronę.
- Wiem wiem. A Ola gdzie?
- Poszła do jakiejś koleżanki. Nie wiem jak ona ma tutaj kogoś znajomego ale nie wnikam.
- Ostatnie spotkanie z kochankiem i te sprawy - mruknął Andrzej.
- Czyli patrząc na to obiektywnie to ty jesteś moim kochankiem - główkował Karol. 
- Wiesz, do ślubu jeszcze dużo czasu. Możesz odwołać - zaczął Andrzej i usiadł obok Kłosa obejmując go ramieniem.
- Co ty robisz? - wypalił jak z procy z kanapy Kłos.
----------------------------------------------------------------
byłam dzisiaj na pierwszym meczu siatkówki żeńskiej, i powiem wam że nie podoba mi się tak bardzo jak męska :( 

wtorek, 12 listopada 2013

Etap dziewiąty

- Natalia, dzięki bogu. Martwiłem się - przytulił ją mocno gdy tylko wysiadła z auta.
- Przepraszam, ale nie dość że wyładowała się komórka, to jeszcze był wypadek i ten cholerny śnieg sypie. Pieprzona pogoda - wyszeptała wtulona nadal we Wronę. Andrzej odłożył łopatę i weszli razem do ciepłego domu.
- Idź się przebierz a ja zrobię coś do jedzenia. 
- Kocham cię - powiedziała do niego na odchodnym.

- Ale pachnie - przylgnęła do niego gdy czysta i przebrana wyszła z łazienki. 
- Natka, weź się ubierz a nie w samej koszulce chodzisz - odwrócił się i mocno ją przytulił by ogrzać.

- Kiedy mi tak wygodnie. 
Wskoczyła na blat kuchenny obok niego. Gdy Andrzej kroił lub mieszał składniki, ta skutecznie mu przeszkadzała: a to dotykając go, całując lub podwijając koszulkę.
- Natalka, ja cię bardzo proszę.
- Nie wiem o co ci chodzi - kolejny raz kąsała jego szyje gdy obok niej kroił paprykę. Odłożył nóż i oparł ręce o blat. 
- O to, że nie mogę się skupić - wyłączył gaz i zaczął ją całować po szyji, ręką zachodząc między uda. 
- Andrzej, ale że w kuchni? - zapytała zdziwiona gdy położył ją na stole.
- Będziesz daniem głównym - odpowiedział dotykając jej piersi przez cienki materiał koszulki. Zaczęła wić się na stole gdy językiem dotarł do jej kobiecości. Mocniej złapała się blatu i oparła nogi na zimnym drewnie, gdy po raz kolejny drażnił się z nią. Otworzyła oczy gdy przestał. Usłyszała odpinanie zamka i zobaczyła jego uśmiechniętą twarz. Zsunął trochę spodnie, ale Natka wstała ze stołu i kazała mu usiąść na krześle, po czym sama na nim zasiadła. Położył swoje wielkie dłonie na jej biodrach, gdy zaczęła napierać na jego członka. 
Gdy oboje doszli, Natka chciała zejść, ale Andrzej ją złapał i zaniósł do sypialni. Kilka chwil wisiał nad nią wpatrując się intensywnie w brązowe oczy brunetki. Podwinął jej koszulkę jeszcze bardziej, po czym szybkim i mocnym ruchem rozerwał ją.
- Zobaczysz jak Wrona dziobie - zaśmiał się i zaczął mocno całować jej piersi. Przestał by zdjąć swoją bluzkę i resztę odzienia. Ani on, ani Natalia nie panowali nad tym co robią. On wchodził w nią gwałtownie docierając boleśnie do jej głębi, a ona krzyczała z bólu i podniecenia.
- Andrzej! - krzyknęła gdy myślała, że rozerwie ją kolejnym mocnym pchnięciem. Chciała żeby przestał, ale jednocześnie podobało jej się to co robi. - Wrona! - wysapała gdy obdarzył ją falą kolejnych gwałtownych i bolących pchnięć. Nie myślała, że ból może być tak podniecający. - Jeszcze.
Zrzuciła go z siebie; złapała jego dłonie i przytrzymała nad jego głową. Oboje ociekali kropelkami potu, ale całkowicie zatracili się w tej przyjemności. Całowała go, jednocześnie ocierając się o niego, czym doprowadzała go do szaleństwa. Nagle usiadł czym spowodował, że wszedł ją w nią za jednym pchnięciem. Poczuła jak zapiekło ją od tego w środku, ale ten ból zniwelowało jej gdy palcami zaczął pieścić jej sutki. Wstał, nadal tkwiąc w jej środku i posadził na komodzie. 
- Ja pierdole - krzyknęła gdy od szybkich ruchów aż spadł obraz wiszący na ścianie. Wciąż im było mało i mało. Natce brakowało już oddechu, ale Andrzej nadal w szaleńczym tempie wchodził w nią. Ponownie zaniósł ją na łóżku i tam zakończyli swoją gonitwę. Położył się leniwie trzymając głowę przy jej szyi; Natka objęła go nogą, po której rysował nieokreślone wzory. 
- Boże, jak mamy się tak codziennie kochać to ten dom długo nie postoi - wyszeptała gdy ich oddechy wróciły do normalności. 
- Natka, wiesz o czym zapomnieliśmy - usiadł zaniepokojony.
- Jasna cholera!
- Ale takie małe bobo. Czemu nie - uśmiechnął się szeroko.
- Naprawdę? Chciałbyś? 
- Pewnie że tak. Chyba każdy facet marzy żeby zostać ojcem - przytulił ją mocno po czym pocałował w brzuch.
- Dobra, nie rozpędzajmy się bo jeszcze to nic nie oznacza.
- Tylko wiesz, mama by pewnie zaczęła narzekać, że tak młodo zostanie babcią - zaczął się śmiać na cały głos.
- Taka mała Wronka by się urodziła. Nie no, wybaczyłaby nam to - przytuliła się do niego, po czym zasnęła.

Czasami piękna bajka potrafi szybko się zepsuć. Minęły święta, sylwester; na święta pojechali do rodziców Andrzeja, gdzie też oficjalnie zawiadomili ich o swoim związku. Mama oczywiście strasznie się ucieszyła. Potem sylwester u Kłosa; Natalia poznała nową partnerkę Pita, Karol zaręczył się z Olą. 
Psuć zaczęło się w połowie stycznia, gdy Natalia wracała coraz później do domu, Andrzej spędzał większość czasu na hali albo w rozjazdach. Kłócili się o byle co: o nie umyty kubek w zlewie, o kropkę tuszu na lustrze, nawet o źle ustawione buty.
- Jak ci wszystko tak przeszkadza to może powinniśmy rozdzielić swoje mieszkania! - wybuchnęła Natalia gdy zrobił aferę o jej spodnie na pralce.
- A proszę bardzo! - wydarł się. Usłyszała jak rzuca czymś o kafelki w kuchni. Natka usiadła na podłodze i pewnie by się kolejny raz rozpłakała gdyby nie fakt, że tych łez już nie było.
- Świetnie kurwa. Po prostu genialnie. Jak chcesz to masz cały dom dla siebie - wyszeptała wstając i ruszając do garderoby. - Jak tak to tak. - wyjęła walizkę i zaczęła pakować swoje rzeczy. Pół godziny później taszczyła ją do samochodu. 
- Natalia, co ty robisz! - wydarł się wybiegając na bosaka z domu.
- Jadę do rodziców, nie wiem, gdziekolwiek. Byle z dala od ciebie. Muszę to przemyśleć. Cześć  - wrzuciła ją do bagażnika i wsiadła za kierownice. A ten pajac tylko stał i się patrzył. 
- Szefie? Tu Natalia. Biorę wolne na dwa tygodnie - powiedziała twardo do słuchawki.
- Coś się stało? - zapytał troskliwym głosem.
- Nie. To znaczy tak. Ale nie ważne. To dostanę?
- Natka, nie wiem o co chodzi ale dobrze. Mam nadzieję, że Marek sobie jakoś poradzi.
- Na pewno. Dziękuje. Szefie, i przepraszam że tak nagle.
- Czekamy na ciebie - powiedział ciepło i się rozłączył.
Myślała gdzie by jechać. W końcu już było późno. Oparła głowę o kierownicę i stała tak chwilę na uboczu. Wszystko się spierdoliło. Zdecydowała się jednak pojechać do rodziców. Zabukowała bilet przez internet i ruszyła na lotnisko. A to się zdziwią. 
- Mamo? - zadzwoniła do swojej rodzicielki gdy tylko włączyła telefon. Była już na paryskim lotnisku, gdzie jak zwykle były tłumy kulturowe. 
- Natalka? Co się stało?
- Przyjedziesz po mnie na lotnisko? Albo tata?
- Jesteście z Andrzejem w Paryżu?
- Jestem sama. To jak?
- Za piętnaście minut będę.
Czekając na rodziców wypiła kawę i zjadła śniadanie w knajpce na lotnisku. Była zmęczona podróżą i jedyne o czym marzyła to o łóżku.
- Natka! - usłyszała głos mamy gdy siedziała na walizce i wpatrywała się w ludzi przechodzących obok niej.
- Mamo - wpadła w ramiona i zaczęła płakać.
- Dziecko, powiedz co się stało - nalegał tata, trzymając ją za dłoń. 
- Chyba to koniec. Koniec z Andrzejem.
- Dziecko, co ty mówisz - przeraziła się mama. 
- Muszę przemyśleć to i owo. Zresztą on... - uciekła wzrokiem w bok. Ciężko było jej rozmawiać o Wronie. 

- A ciebie osa ugryzła? - zaśmiał się Karol gdy Wrona wszedł do szatni i rzucił z hukiem torbę na ławkę.
- Tak kurwa. Żebyś wiedział że tak! - walnął z całej siły w szafkę po czym osunął się na podłogę.
- Stary, co się dzieje?
- Rozstaliśmy się z Natalią.
- Co ty pierdolisz.
- To co słyszysz. To koniec. Jebany kurwa koniec!
- Nie wierzę. Idę do jej biura.
- Nie ma jej. Wyjechała.
- Wyjechała a ty kurwa siedzisz tu jak pajac? Andrzej, co się z tobą dzieje.
- Lepiej by było jakbyśmy się nie wiązali. Było dobrze jak było. A teraz przepadło wszystko.
- Chłopaki, co wy? Trener chodzi wkurzony. Dawajcie na sale.
Nawet nie zareagowali na kapitana.
- Ej co wam jest?
- Nic. Już idziemy.
Wrona szybko się przebrał, po czym we trójkę wyszli na salę. Miguel był strasznie wkurzony na ich spóźnienie. 
- Co za jebany koleś. Kogo oni dali!
- Trenerze co się dzieje?
- Co się dzieje? Co się dzieje? Zapytajcie..a zresztą to nie moja sprawa. W każdym bądź razie od teraz w prawie każde sprawie macie się zwracać do Marka.
- Że co? Do tego sztywniaka?
- Tak, właśnie do niego. A teraz ćwiczyć bo za siedzenie meczów się nie wygrywa!
---------------------------------------------------------------------
Movember - pewnie o tym słyszeliście. Szczytny cel i w ogóle, ale będąc na meczu w Bełchatowie i widząc Kosoka z wąsem dosłownie dwa metry ode mnie, jebłam śmiechem i musiałam się przesiąść :D 
Karol! bardzo ładnie ci w blondzie :) na serio; wiem co czujesz bo sama się kiedyś tak skrzywdziłam. 

piątek, 8 listopada 2013

Etap ósmy

- No. Gotowe - z uśmiechem wysiadła z samochodu. Akurat zaczęło padać gdy przechodzili z auta do domu. Teoretycznie mogłaby przepytać dzisiaj Wrone, ale w praktyce jej się po prostu nie chciało.
- Miau - usłyszała wchodząc od swojej połowy. Ruda kulka zaczęła ocierać się o jej stopy. Wzięła Francia na ręce i wtuliła się w małą kruszynkę. Nadal z kotem na rękach przeszła do sypialni gdzie odłożyła już śpiącego kotka na swoją poduszkę. Może to było głupie, ale przykryła go kołdrą żeby nie zmarzł. Wyjęła z szafy koszulkę skradzioną kiedyś od Wrony i poszła wziąć prysznic.
- Natka?  - usłyszała głos Wrony gdy zakładała koszulkę.
- W łazience.
Miał na sobie spodnie od piżamy i czarną bokserkę opinającą jego ciało.
- Ładna koszulka - zaśmiał się opierając się o futrynę.
- Mi też się podoba - obróciła się wokół własnej osi.
- Andrzej - zaczęła iść do niego wolnym krokiem.
- Co tym razem chcesz? - westchnął.
- Ciebie - uśmiechnęła się i zaczęła podwijać jego koszulkę.  Złapał ją za brodę i spojrzał w oczy.
- Naprawdę tego chcesz?
- Tak - odparła szczerze.
Schylił się i zaczął składać delikatnie pocałunki na jej ustach. Stali tak przez chwilę całując się, aż w końcu Natka zaczęła kierować Andrzeja do sypialni.

Gdy zobaczył ją w swojej koszulce miał ochotę się na nią rzucić i zanieść do sypialni. Po raz pierwszy miał takie odczucia, że chciałby się z nią kochać. W jej oczach też to dostrzegł.  
- Kocham cię jak wariat - zaśmiał się gdy uspokajali swoje oddechy.
- To mnie możesz nazwać wariatką bo mam takie same odczucia - usłyszał jej głos.

Dwa miesiące później:
- Andrzej, musimy w końcu powiedzieć rodzicom - minęły dwa długie miesiące jak trwali w związku jako para. W tym czasie wyburzyli ścianę i połączyli swoje salony. Natka stała w kuchni i robiła obiad gdy usłyszała jak Wrona wraca do domu. 
- Na święta im powiemy. W końcu i tak jesteśmy oboje zaproszeni. Pomóc ci?
- Możesz wyjąć talerze. 
Pocałował ją w przelocie i ustawił naczynia na stole. Natalia lubiła gotować, a Andrzej uwielbiał ją obserwować jak śpiewa i tańczy przy tym. Lubił ją również drażnić podbierając z miski gdy myślał że nie patrzy, a potem dostawać za to bury.
- Miau - usłyszał na dole. Schylił się i porwał rudego kotka.
- Francio, mój ty przebrzydły sierściuchu - zaczął drapać go za uchem, a ten odpłacił mu się głośnym mruczeniem. Po jakimś czasie kocur przekonał się do niego i zmienił nastawienie.
- Wrona, przyleć do kuchni - zaśmiała się Natka. Wolnym krokiem ruszył do niej, jednocześnie uważając żeby nie obudzić puchowej kulki.
- Z Franciem będziesz jadł? 
- No przecież go nie obudzę - usiadł przy stole, z kotem na kolanach.

- To co dzisiaj oglądamy? Horror czy kabarety? - zapytała Natka z nosem w gazecie.
- Ja bym chętniej obejrzał ciebie - wyrwał jej gazetę z ręki i pochwycił na ręce. 
- Kto by pomyślał, panie Wrona. Na starość potrafisz zaskakiwać.
- Na starość. Ja ci dam na starość Kaczmarczyk.
Położył swoją dłoń na jej lekko krągłym brzuchu i zjeżdżał niżej. Nigdy nie była typem szkieleta; miała kobiecą figurę, ale nie była grubasem. Póki mieściła się w ubrania, było dobrze. Natka lubiła chodzić w samej jego koszulce, dlatego też nic więcej na sobie nie miała. 
- Widziałem twoje ciało tysiąc razy, ale dopiero dotykając mogę stwierdzić jakie jest piękne - wyszeptał całując jej obojczyk. Zszedł niżej do nabrzmiałych piersi, które również zaczął całować.
- To samo mogę powiedzieć o tobie.

Obudziła ją cicha muzyczka dobiegająca z telefonu leżącego na szafce.
- Halo? - odezwała się zaspanym głosem.
- Nie obchodzi mnie co robicie, chociaż w sumie mogę się domyślać - zaśmiał się Mariusz. - Ale ty zaraz masz spotkanie, a Andrzej trening także..
- Cholera jasna - rzuciła telefon i wyleciała z łóżka- Andrzej kurwa wstawaj! Zaspaliśmy! - ściągnęła z niego kołdrę i wyleciała z pokoju; szybko umyła zęby oraz twarz i wbiegła do pokoju po ubrania. Wrona w pośpiechu pakował torbę, jednocześnie się ubierając.
- Ostatni raz śpisz ze mną - cmoknęła go w przelocie.
- O nie. To ostatni raz ty nie nastawiasz budzika - zrzucił swoją torbę przez schody i usiadł na łóżku czekając aż dopnie marynarkę.
- Musimy podziękować Mariuszowi za jego dobre serduszko - wyjęła szpilki z szafy i z nimi w rękach zbiegła na dół. Andrzej poszedł za nią i kilka minut później wyruszyli. I tak już byli mega spóźnienia, a korki na drodze im nie pomagały. 
- Trener mnie zajebie - powiedział Wrona wybiegając z auta. Natka nadal ze szpilkami w ręku popędziła do środka. 
- Przepraszam przepraszam - wydyszała wpadając do sali pełnej panów w garniturach.
- Pani Natalio, ja też się spóźniłem - wyszeptał do niej szef mrugając porozumiewawczo okiem. Natka zaczęła się śmiać i usiadła na swoim miejscu. 

- Mariusz, dzięki że nas rano obudziłeś. Nie nastawiliśmy budzika cholera jasna - na szczęście nie dostał dużej bury od Miguela, ale to tylko dlatego, że trener był w wyśmienitym humorze. Skończyło się na tym, że musiał zostać dłużej na hali.
- Zrobisz imprezkę i sprawa załatwiona - zaśmiał się Wlazły.
- A to dobry pomysł. Muszę pogadać z Natką.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu jesteście razem. Czekałem tylko na ten krok.
- Wiesz, myślałam że wszystko się rozwali. Że przestaniemy się tak świetnie dogadywać i w ogóle. Ale dzięki temu że jesteśmy razem, to umocniło tylko naszą przyjaźń. 
- Powodzenia stary - klepnął go po plecach i poszedł do samochodu. Natalia miała dzisiaj wracać później, więc Andrzej wracał autobusem. Cholera, musi kupić jakiś nowy samochód. Dlatego zamiast wprost do domu, udał się do salonu.
Kilka godzin później jechał nową czarną audicą A6. Samochód od razu mu się spodobał, a jego finanse również pozwalały na zakup tego cacka. No to Natka się zdziwi. Z racji tego, że nieubłaganym krokiem zbliżały się święta, a on miał trochę wolnego to postanowił przybrać choinkę i dom. Włączył kolędy i zaczął znosić ozdoby świąteczne ze strychu, radośnie podśpiewując.Ubranie choinki nie sprawiło mu dużego problemu; gorzej było z domem.
- Panie Andrzeju, może pomogę - usłyszał sąsiada, gdy próbował zawiesić światełka na dachu.
- A z chęcią panie Adamie. Też ustraja pan dzisiaj dom? - wskazał na pudło z łańcuchami.
- Taka sytuacja - zaśmiał się starszy pan. Porozmawiali chwilę, zawiesili światełka i niespodziewanie zaczął padać śnieg.
- No to chyba idealnie wpasowaliśmy się w okoliczności - zaśmiał się Wrona pocierając zmarznięte ręce. 
Zaczęło się ściemniać, a Natki nadal nie było. Śnieg niemiłosiernie sypiał, okrywając ziemie białym puchem. Próbował się do niej dodzwonić, ale miała wyłączony telefon.
- Cholera jasna - wściekł się gdy po raz kolejny odpowiedziała mu sekretarka. Zaczynał martwić się o Natalie. Było po 22, a jej jeszcze nie było. Wyszedł odśnieżyć podjazd oraz chodnik przed domem, gdy zauważył nadjeżdżający samochód.
----------------------------------------------------------------
no to z kim jutro widzę się na meczu Resovia - Skra :D? to będzie wojna światów ;)

poniedziałek, 4 listopada 2013

Etap siódmy

Przez cały trening chłopaków Natka siedziała w biurze i się leniła przy komputerze. Potem poszła coś zjeść i weszła na sale.
- Nie no, jestem jedyną kobietą? Świetnie. A gdzie reszta? - jęknęła na widok samych facetów.
- Paznokcie, makijaż, fryzura, taka sytuacja - zaśmiał się szef. Wiedziała, że żartował. Tak naprawdę tylko ona nie miała dzieci, męża, obiadu do zrobienia. Podzielili się na drużyny i zagrali lekki mecz dla odstresowania. Potem na takie przyjemności może nie być czasu.
Po dwóch godzinach padła na parkiet. Ale za to wygrali 3:2. Wysiłek się opłacał, nawet jeśli grali o pietruszkę. Poszła pod prysznic i się przebrać. Myślała, że Wrona będzie na nią czekać, ale nigdzie go nie było. Wsiadła do auta i ruszyła do domu. Po drodze zrobiła zakupy bo i jego i jej lodówka świeciła pustkami. A też Franciowi kończyła się karma.
Z dwoma papierowymi torbami zapakowała się do samochodu i przy dźwiękach The 1975 wracała do domu. Od progu czuła zapach jedzenia i muzykę. No nie, Wronka wpadł na ten sam pomysł. Zaniosła swoje zakupy do lodówki, która była pełniejsza; nakarmiła kota i się przebrała, po czym ruszyła do Andrzeja.
- Zrobiłam zakupy, ale widzę że ty też - zaśmiała się do przyjaciela. Usiadła na blacie patrząc jak sprawnie miesza składniki.
- A jak - pstryknął ją palcem w mące w nos.
- Dzięki serdeczne - wzięła całą garść proszku i sypnęła na jego włosy.
- Natalia - zagrzmiał. Śmiała się jak szalona gdy zaczął ją gilgotać i ganiać po całym mieszkaniu. Całe mieszkanie zaczynało się robić białe od mąki.
- Mam cię - dorwał ją na ogrodzie i powalił na ziemie. Nadal się uśmiechała gdy jego biała od mąki twarz zbliżała się do jej.
- Kocham cię - uśmiechnął się szeroko słysząc te dwa słowa.
- A ja ciebie nie - odparł i strzepnął mąkę na nią.
- Osz ty - po wyrazie jego oczu, wiedziała że żartował. - Obiad ci się przypali - przypomniała sobie po chwili. Podał jej rękę żeby wstała. Natka wskoczyła na jego plecy i mocno pocałowała go w policzek.
- Cieszę się, że cie mam. Nawet jeśli nasze stosunki się trochę zmieniły.
- Już tak nie słodź mi. - potargał ją po włosach. Zeszła mu z pleców i zaczęła wyjmować talerze i sztućce. Przyniosła od siebie czerwone wino i nalała obojgu do kieliszków.
Brudni od mąki zajadali się pysznym spaghetti, od czasu do czasu nawzajem się karmiąc i popijając wino.
- To nasze mamy będą szczęśliwe z takiego obrotu sprawy - leżeli na kanapie w piżamach i oglądali kabarety.
- Może im nie mówmy nic bo zaczną szykować wesele - westchnął Andrzej.
- Ale ja zostaje przy panieńskim! Kaczmarczyk ma już wyrobioną opinię.
- A że Wrona to już nie? - oburzył się.
- Nie - zaczęła się śmiać gdy Andrzej dosięgnął jej stóp.
- Idziemy spać? - zapytał i nie czekając na odpowiedź wziął ją na ręce.
- Wiesz, chyba fajnie się będzie budzić obok ciebie - pocałowała go w pierś i wtuliła w silny tors.
- Jakbyś robiła to pierwszy raz.
- No ale teraz będzie inaczej.
- Ej ty chyba się mnie nie wstydzisz co? Natalia? - odpowiedziała mu tylko cisza.
- To nie o to chodzi. Po prostu jakoś tak no..
- Myślisz, że za wcześnie zaczęliśmy spać w jednym łóżku?
- No co ty. Przecież odkąd pamiętam to spaliśmy ze sobą i jakoś nic złego się nie działo. Ale inaczej było spać jako przyjaciele a inaczej jako para.
- Jako para będzie lepiej. Kocham cię - wyszeptał i złożył pocałunek na jej gorących ustach.
- Ja ciebie też.
Ich sielanka trwała i trwała. Nadal byli parą najlepszych przyjaciół, ale dołączyli również do tego związek. Nadszedł mecz z Resovią - ówczesnym mistrzem Polski. Teoretycznie Skra miała przewagę bo grali u siebie. Tym razem pisała relację na bieżąco, a potem miała przeprowadzić kilka wywiadów. Znowu czekał ją dzień pełen pracy i emocji.
- Natalka, założysz wronią koszulkę dzisiaj? - usłyszała pomruk za uchem.
- Na następny mecz. Teraz idę służbowo - odpowiedziała przeglądając się w lustrze.
- Pięknie wyglądasz - przytulił ją od tyłu.
- Chyba założę wyższe buty bo przy tobie wyglądam jak kurdupel - zaśmiała się i odwróciła do niego.
- Ja tam w każdej wersji cię kocham - złapał ją i po chwili siedziała na komodzie. Składał pocałunki na jej pięknej twarzy dochodząc do ust. Jego broda tylko dodatkowo ją podniecała.
- Wronka, nie mamy czasu - odsunęła się od niego lekko.
- Wiem. Czy etap próbny przeszliśmy pomyślnie?
- Myślę, że tak - odpowiedziała po głębokim zastanowieniu.
- Natalio Kaczmarczyk czy zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał jak najbardziej poważnie. Natka wybuchnęła głośnym śmiechem, ale widząc jego minę się opanowała.
- Tak.
Oparł ręce na komodzie i zaczął powoli ją całować.
- Skop im tyłki - wyszeptała wprost w jego usta. - I wieczorem szykuj się na wywiad.
- Jak pani każe. Zbierajmy się bo się spóźnimy.
Natka zmieniła buty, Andrzej zgarnął torbę i trzymając się za ręce zeszli do auta. 

Był taki szczęśliwy, że oprócz przyjaciół są też parą.
- Wrona co ty taki uśmiechnięty? Kobietę znalazłeś? - zaśmiał się Conte.
- A i owszem.
- Znamy ją?
- Znacie. Ale nie teraz o tym. Skupmy myśli na Resovii - uśmiechnięty zaczął się przebierać w strój klubowy. Miał wyjść w szóstce co dodatkowo go mobilizowało. Gotowi wyszli na boisko; Wrona spojrzał na trybuny, które roiły się od żółto-czarnych barw. Można było również zauważyć te czerwono-białe, ale te należały do mniejszości. Poszukał wzrokiem Natki; znalazł ją z nosem w komputerze. 
- Cześć - stanął obok niej spoglądając na ekran komputera.
- Jak zagrasz dzisiaj ładnie to będziesz mógł ze mną spać - zaśmiała się.
- No dzięki. Dobra, do zobaczenia po meczu - pocałował ją w głowę i ruszył się rozgrzewać. 
Na początku szło im nieźle. Andrzej brylował w bloku i atakiem ze środka; Zator wręcz bił na głowę swoim perfekcyjnym przyjęciem. Po drugiej stronie przewagę miał Jochen i Olieg. Przy stanie 1:1 ich miny zaczęły wyrażać jeszcze większe skupienie niż do tej pory. Drugi set należał do gości, którzy pokonali Skrę tylko do 15.
- Co to kurwa było - chciała napisać taki komentarz Natka w swojej relacji. 
- To była piękna klęska - odparł poważnie Arek, syn Mariusza.
- Ale żeby do tylu?
- Teraz kilka pięknych ataków ze środka pana Andrzeja, ataki taty i świetny flocik Kłosa i jesteśmy w domu. 
- Łatwo mówić - szepnęła i skupiła się na opisywaniu relacji z początku trzeciego seta. Rzeszowianie doprowadzili do tie-breaka po świetnej zmianie Veresa za Lotmana. Praktycznie całego piątego seta grali na przewagi. Raz jedni prowadzili punktem, raz drudzy.
- No to meczowa - pisnęła wesoło gdy Skra w końcówce doprowadziła do trzy punktowej przewagi. Przeliczyła się; Bełchatów złapał przestój i to Resovia wygrała całe spotkanie 3:2.
- Cudownie - odparła sarkastycznie. Wyłączyła komputer i schowała go do etui po czym swoje kroki skierowała do Veresa. Po przeprowadzeniu rozmowy z Peterem, Igłą oraz Zatorem, zadowolona schowała dyktafon do torby. Teraz tylko spisać i wysłać. 
- Już skończyłaś ich przepytywać?
- A jak. Zbieramy się co? Jeszcze muszę je przepisać i wysłać do redakcji. Dlatego dzisiaj masz wolne. - objęła go w pasie i spojrzała w jego roześmiane oczy. Podczas gdy Wrona prowadził, ona zaczęła przepisywać wywiady. Gdy zajechali do domu, kończyła ostatnią rozmowę.

środa, 30 października 2013

Etap szósty

A na górze budziła się Natalia. Było jej strasznie gorąco w ramionach Andrzeja. Chciała się od niego uwolnić, ale tak żeby nie obudzić. Niestety po kilku ruchach Wronka się obudził.
- Cześć - pocałował ją w czoło i zaśmiał się.
- No i z czego ryjesz?
- Koronka z poduszki odbiła ci się na policzku - dotknął tego miejsca i delikatnie pocałował.
- Andrzej, drapiesz mnie - zaczęła śmiać się i nie chcący odwróciła głowę; swoimi ustami natrafiła na jego. Wrona zastygł gdy brunetka go pocałowała. Natka idąc za ciosem mocniej do niego przylgnęła.
- Przepraszam przepraszam - wyleciała jak oparzona z łóżka. Zgarnęła ciuchy po drodze i zniknęła w łazience.
- Natka otwórz - Wrona poszedł za nią do toalety. Nigdy się nie zamykała więc zdziwił się, że po naciśnięciu klamki drzwi się nie otworzyły. Usłyszał odpinanie zamka i ukazała mu się brunetka.
- Natalia, wyrównaliśmy rachunki. Tego nie było i żyjemy dalej.
- Przepraszam - wyszeptała cicho chowając twarz w dłoniach.
- No już. Nie masz za co - zawsze oparciem dla niej było jego objęcie.Teraz było tak samo.

- Andrzej, wrócę dzisiaj później. Możesz czekać z kolacją - zaśmiała się zakładając buty. Był wtorek czyli dzień w pracy, gdzie wszystko ruszało pełną parą. Dzisiaj miała przeprowadzić wywiad z trenerem, potem spotkanie ze sponsorem klubu. Praca dziennikarki i przedstawiciela PR Skry nie było łatwe. Zajechała pod redakcję, żeby oddać sprawozdanie i potem wsiadła z powrotem by jechać na hale. Cieszyła się, że Wrone ma pod ręką i mogła w każdej chwili go zapytać o opinie lub po prostu przeprowadzić wywiad. Parkując zauważyła, że jeszcze nikogo nie ma. Weszła na halę a potem skierowała się do kawiarni. Z kawą ruszyła do biura, gdzie odpaliła komputer i korzystając z chwili wolnego zdała relację z początku sezonu na swoim oficjalnym koncie na Facebooku jednocześnie informując o tym osoby z Twittera. Odpisała też na kilka mejli i czas było się zbierać. Wyjęła z szuflady dyktafon i ruszyła na halę.
- Natalia! - usłyszała za sobą głos kapitana.
- Mariusz, co tam się stało? - zapytała z uśmiechem. Wlazły przywitał się z nią całując w policzek.
- Nie wiesz gdzie jest Andrzej?
- Myślałam, że już przyjechał.
- Nie no, nie było go w szatni.
- Pewnie zaraz dojedzie.
- Jestem jestem - dopadł ich zdyszany Wrona. - Auto mi się popsuło kurde.
- Niemożliwe. Twoje kochane autko się popsuło? Biedaczek.
- Natka, ciekawe jak teraz wrócę do domu.
- Tak samo jak tutaj przyjechałeś - zaśmiała się głośno i otworzyła drzwi na salę.
- Jesteś okropna - szepnął jej do ucha i zwiał żeby nie mogła go uderzyć.
- Policzymy się w domu - pogroziła mu palcem.
- Do roboty lenie śmierdzące - krzyknął Miguel.
- Panie trenerze? - zapytała nieśmiało Natka. Kiedyś mogła do niego mówić Miguel, ale teraz nie wiedziała w jakiej jest sytuacji.
- Młoda, weź się nie wygłupiaj, co? Jak jeszcze raz usłyszę od ciebie panie trenerze to będziesz musiała śmigać z nimi - kiwnął głową na chłopaków którzy się rozgrzewali.
- No bardzo śmieszne. A tak serio to masz czas po treningu?
- Dla ciebie zawsze.
- No to świetnie. Chłopaków nie będę męczyć bo wiadomo pierwszy trening, będą wkurzeni i tak dalej.
- Lepiej nie ryzykuj życiem. A słuchaj, dzisiaj masz spotkanie z tymi od strojów, nie?
- Tak. Kwestia logo na kostiumie nam tylko została.
- Pogadamy później bo widzę, że panowie za bardzo się ociągają.
Natka uśmiechnięta usiadła na trybunach i obserwowała ich trudy na parkiecie. Czas odłożyć w niepamięć wolne i zacząć na poważnie grę.
Dwie godziny później obok niej usiadł spocony Wrona.
- Jutro nie będę mógł się ruszyć - jęknął.
- Gorąca kąpiel i dasz radę.
- Natka, odzywałaś się coś do Michała? - zapytał poważnie.
- Nie. To nie ma sensu. A ty?
- Wczoraj dzwoniłem, ale nie odbierała. Mówi się trudno. Dobra, zbieram się bo mi ostatni autobus odjedzie - pożegnał się z nią i popędził do szatni. Natalia w tym czasie złapała Miguela na wywiad.
Po jakiejś godzinie z obszernym materiałem zapisanym na dyktafonie pędziła na kolejne spotkanie. Miała ochotę wskoczyć w dres i adidasy, ale to było za ważne spotkanie. Przypięła broszkę z logo SKRY do żakietu i z podniesioną głową wkroczyła do lokalu.

Było grubo po 21 gdy wracała ze spotkania. Była zmęczona, bolały ją stopy i jedyne o czym teraz marzyła to gorąca kąpiel i rozmowa z Andrzejem. Zaparkowała auto i po cichu wchodziła do swojego mieszkania, bowiem nigdzie nie paliło się światło. Odłożyła torebkę i na palcach przeszła na połowę Wrony. Stał uśmiechnięty w ciemnej kuchni gdzie oświetlał go tylko księżyc.
- I jak było? - zapytał podchodząc do niej.
- Jestem padnięta. - oparła się o niego gdy zaczął masować jej barki. Zamruczała czując jego delikatne ale mocne palce. - powinieneś iść na masażystę - zaśmiała się.
- Jasne. Ta przyjemność spotyka tylko ciebie. Ewentualnie moją przyszłą partnerkę - dodał po chwili.
- Dobra, idę się kąpać. - zdejmowała po drodze ubrania i naga weszła do łazienki. Napuściła ciepłej wody do wanny i dolała olejku relaksującego.
- Coś ci powiem, ale nie wygadaj się - otworzyła oczy widząc Andrzeja siedzącego na krawędzi wanny.
- Dawaj. Przyjmę to na klatę.
- Miguel smoli do ciebie cholewki.
- Co? - zszokowana usiadła w wannie jednocześnie chlapiąc Andrzeja.
- Dzięki - odparł zdejmując mokrą koszulkę.
- Przepraszam. Ale skąd wiesz takie coś?
- Proszę cię. Nie widzisz jak na ciebie patrzy? Pożera cie wzrokiem.
- Daj spokój. - położyła się znowu w wannie. Miała nadzieję, że to są tylko błędne spekulację Andrzeja. Nie chciała jakoś teraz się z nikim wiązać. Było dobrze jak było; miała pracę i.. Wrone.

Wrona był ciekawy jej reakcji.Tak jak się domyślał, trochę się wkurzyła. Chyba był trochę zazdrosny, że jego szef mógłby być z jego przyjaciółką. Z jego Natalką. Wszedł pod prysznic gdy Natka brała kąpiel. Jeszcze chwila a odmoczy sobie skórę.
- Z czego się śmiejesz? - zapytała otwierając jedno oko.
- Skóra ci zejdzie od tego moczenia.
- Zaraz wychodzę - mruknęła cicho. Czekała aż Andrzej wyjdzie spod prysznica i poda jej ręcznik.
- Natka obudź się - poczuła jak delikatnie ją szturcha. - usnęłaś - uśmiechnął się czule. Prawie spała na stojącą. Opatulił ją ręcznikiem i zaniósł do łóżka.
- Zostań - wyszeptała gdy miał zamiar wychodzić. Zgasił tylko światło i położył się obok niej. Przywarła do niego i zasnęła. Zdał sobie sprawę, że nie wyobraża sobie życia bez tego arbuzowego zapachu jej ciała, jej śmiechu. Bez Natki. 

Obudziły go promienie słoneczne przedzierające się przez chmury. Spał przytulony do pleców Natki. Rękę trzymał na jej nagim brzuchu. Zresztą cała była naga bo ręcznik widocznie spadł z niej w nocy. Pocałował ją w bark i po cichu wyszedł z łóżka. Wszystko go bolało; jak zawsze zresztą gdy zaczynali sezon. Miał jeszcze dwie godziny do treningu więc postanowił skosić trawę, a potem zrobić śniadanie.

Natka w szerokim swetrze i grubych skarpetach stała na werandzie z kubkiem kawy i patrzyła jak Andrzej kosi trawę. Taką miała wizję na przyszłość: mąż, ogródek, ona robiąca dla niego śniadanie i na odwrót; wracanie z pracy i wspólne rozmowy przy lampce wina. Takiego kogoś w tym momencie zastępował jej Andrzej. Powoli jakieś ciepło rodziło się w jej sercu, ale nie chciała tego niszczyć.
- Cześć - uśmiechnął się widząc jak go obserwuje.
- Jak tam tyłek? - usiadła na balustradzie. Andrzej podszedł do niej i oparł się o jej kolana. Przywarła do jego pleców wdychając zapach świeżo skoszonej trawy.
- Jak będę mieć żonę to chciałbym, żeby była tak fajna jak ty - odparł Wrona, co zaskoczyło Natkę.
- A ja takiego męża jak ty - pocałowała go w policzek i uścisnęła.
- Ja ci mówię, że bylibyśmy wspaniałym małżeństwem - odwrócił się i spojrzał w jej oczy. Natka położyła dłoń na jego policzku i przymknęła oczy jednocześnie biorąc głęboki oddech. Zrobić krok do przodu i postawić ich przyjaźń na włosku czy nie ryzykować i zostawić tak jak jest?
- Andrzej - przyłożyła czoło do jego czoła nadal się wahając.
- Natka, myślisz że możemy spróbować?
Długo się wahała.
- Zapomnijmy o tym - powiedział zrezygnowany Wrona.
- Nie, zaczekaj. - a co mi tam. Raz się żyje. Objęła go nogami i wpiła się szaleńczo w jego usta. Oboje powstrzymywali się przed tym co było nieuniknione. Złapał ją mocno w pasie i zaniósł do salonu. Dotykali się, całowali i rozgrzewali swoje ciała do czerwoności. Natka cały czas się uśmiechała; nawet gdy ciężkie ciało Wrony wbijało ją w kanapę.

- Natka - zaczął poważnie gdy brunetka siedziała w kuchni na stołku, ubrana w klubowy dres i adidasy. Wpatrywała się w widok za oknem myśląc o tym co stało się kilka chwil temu w salonie. Do niczego poważnego nie doszło, ale gdyby mieli więcej czasu to posunęliby się o krok dalej. - Czyli oficjalnie czy nie oficjalnie?
- Okres próbny kilkudniowy - zaśmiała się do niego. - Wrona zbieraj się bo muszę cię na trening na czas dostarczyć. A i jak chcesz wracać ze mną to musisz poczekać na sali bo szef wpadł na pomysł zorganizowania firmowego meczyku.
- Moja dziewczyna - wyszeptał całując ją w głowę.
- Dziwnie brzmi - skomentowała i zgarnęła kluczyki z szafki po czym wyszła na zewnątrz. 

niedziela, 27 października 2013

Etap piąty

- Nic się nie stało. Zapomnijmy o tym i niech będzie tak jak kiedyś. - przytuliła się do przyjaciela. Pocałował ją w głowę i odwrócili się by wejść do jadalni.
- Mamo, my już będziemy się chyba zbierać - zwróciła się Natka do rodzicielki.
- Myślałam, że nocujecie tutaj.
- W sumie to nie jest taki zły pomysł - stwierdził Wrona.
- No dobra. Ale ty śpisz na podłodze - zaśmiała się do Andrzeja. Wiedziała, że jak przyjechali rodzice to ulokują się w jej dawnym pokoju.
Reszta gości rozjechała się grubo po 20 i zostali tylko rodzice Natki i ona z Andrzejem.
- No Andrzej, muszę ci pogratulować wspaniałego występu na Mistrzostwach. Wszyscy nasi znajomi z Francji cię wychwalali.
- A dziękuje. Starałem się. Teraz tylko Plusliga. Może też coś ugram.
- Na pewno. Od czasu do czasu wpadniemy na wasz mecz.
- Zapraszam. Wejściówki czekają.

- To może wypijemy? Za moje zdrowie? - zatarł ręce tata Andrzeja.
- Czemu nie - zaśmiała się Natka. Oczywiście na jednym się nie skończyło, bo pan Tadeusz miał dobrą nalewkę. Andrzej czuł, że zaczyna mu przyjemnie szumieć w głowie, dlatego zaprzestał na kilku kieliszkach. 
- Natalia, a jak praca? - zapytała pani Łucja. 
- Świetnie! Na razie mało się dzieje, bo póki co jest sezon ogórkowy. Ale chłopaki wrócą do gry to znowu się zacznie. Wywiady i wywiady. Dobrze, że wieści od Andrzeja będę mieć na bieżąco - wyszczerzyła się do przyjaciela. 
- Nie wiem jak wy, ale ja idę spać - powiedział pan Igor wstając z kanapy. Życzył wszystkim dobranoc i wyszedł.
- To my chyba też się pójdziemy - ziewnęła pani Helena.
- Idziemy się przejść? - zapytał Wrona Natke, gdy zostali sami.
- Jest po północy głuptasie.
- No to co.
- No dobra. Tylko cicho bo inaczej rodzice nas zabiją - zaśmiała się przypominając sobie stare czasy gdy wymykali tak w nocy. Na dworze za ciepło nie było, ale i tak wyszli. 
Po pół godzinie spaceru zmarznięci wrócili do domu.
- Jak ciepło - przywarła do ciepłego grzejnika Natalia. Chwilę się rozgrzała i poszła za Andrzejem do jego pokoju.
- No to ten, daj mi jakąś koszulkę bo nie mam piżamy - wyszczerzyła się do niego.
- Masz w pierwszej szufladzie w komodzie. Wybierz sobie coś - w tym czasie zaczął zdejmować spodnie i bluzę. Natka po raz pierwszy zwróciła uwagę na jego budowę.  Po raz pierwszy od... zawsze. Odwróciła się do komody i wybrała pierwszą lepszą. Każda będzie jej sięgać do połowy ud. Poszła się umyć do łazienki i kilka minut później wróciła do pokoju. Andrzej leżał na plecach wpatrując się w sufit. Zgasiła światło i wskoczyła na łóżko.
- Ale masz zimne stopy - pisnął gdy go dotknęła.
- Andrzejku, no daj mi je ogrzać - zaśmiała się do niego.
- A co z tego będę miał?
- Dam ci buziaka w policzek na dobranoc.
- No dobra. Tutaj poproszę - dzięki latarni ulicznej mogła zobaczyć jak wskazuje miejsce palcem. Specjalnie oblizała usta i złożyła mokry pocałunek.
- Fuuj - skrzywił się; tak samo jak kilka lat temu gdy robiła to by go wkurzyć. 
- Chciałeś to masz - zaśmiała się i zwycięsko wcisnęła swoje stopy pomiędzy jego łydki. Przyłożyła głowę do jego torsu i wsłuchując się w miary oddech powoli robiło jej się ciepło. 
- Andrzej? - zapytała cicho.
- Mmm?
- Śpisz? - spojrzała w górę prosto w jego oczy.
- Nie śpię. Co się urodziło?
- Co będzie dalej z Mariką?
- To chyba nie to. A z Michałem?
- Dobrze mi się z nim gada, ale nie czuje tego czegoś.
- Czyli możemy zdejmować drzwi - odparł z ulgą.
- Dokładnie. Na którą masz w wtorek trening?
- Ten na hali o 15.
- To świetnie. Zdasz mi następnego dnia relacje na bieżąco o swoim bolącym tyłku - zaśmiała się w jego pierś.
- Jasne. O tym akurat wszyscy chętnie by przeczytali.
- No a nie? Wywiady z tobą są czytane najchętniej. Poza tym te komentarze od fanek..
- Daj spokój co? To po prostu sympatia.
- Sympatia? "Nie gól brody, proszę" - przytoczyła jeden z wielu cytatów z pod zdjęć czy wywiadów.
- No nie zgolę. Ale to jest część mojej kariery. A teraz idźmy spać bo zaraz się pokłócimy.

- Zobacz jak pięknie razem śpią - wyszeptała mama Andrzeja do mamy Natalki. Przyjaciele spali wtuleni w siebie, oboje uśmiechnięci.
- Oni byliby idelną parą.
- Wiem kochana wiem. Chodź, nie będziemy jeszcze ich budzić. Lepiej mi powiedz jak wyszły ci badania.
Mamy chodziły po schodach nadal rozmawiając. Było dopiero po 9; ojcowie poszli wędkować, a mamy weszły do kuchni i zaczęły szykować śniadanie.
---------------------------------------------------------
nie, ja się kurde nie nadaje na typera. zawaliłam prawie wszystkie wyniki tej kolejki +L :(
btw. jeśli ktoś ma pomysł żeby iść na studia na fizjoterapię, to WYBIJCIE TO SOBIE Z GŁOWY. taka dobra rada doświadczonej koleżanki :D