czwartek, 12 grudnia 2013

Etap czternasty

Nadszedł grudzień, czyli okres przedświąteczny; gdy Natka kupowała prezenty dla bliskich, przechodziła koło półek z szamponami, żelami, podpaskami i tym podobne, gdy o mało nie wpadła na jedną z półek.
- Matko boska - szybko pobiegła do kas, po czym pakując zakupy do auta wróciła do apteki. Gdy dojedzie do domu, Andrzeja pewnie jeszcze nie będzie, więc na spokojnie zrobi test. 
Zajeżdżając po dom, wypadła z auta i szybko wbiegła do domu. Rozebrała się, uspokoiła oddech i z pudełeczkiem poszła do toalety. Czekając na wyniki poszła po zakupy, rozpakowała je i dopiero wtedy wróciła zobaczyć wynik. Denerwowała się jak cholera; obawiała się, że nabrała tylko nadziei i bańka pryśnie. Ale jednak nie. Wpatrywała się w przedmiot leżący na umywalce i sprawdzała kilkanaście razy czy na pewno dobrze przeczytała.
Wystraszyła się gdy usłyszała trzask drzwi na dole. Test schowała w szafce pod ręcznikami i zeszła po schodach. Weszła do kuchni, przywitała się z Wroną i Mari. Mała rosła jak na drożdżach i nie długo wyrośnie z ubrań. Porwała ją na ręce i posadziła w foteliku. Nalewając wodę do czajnika trzęsły się jej ręce; podając Andrzejowi kubek nadal jej się trzęsły; wyjęła talerz z szafki, który wymknął jej się z rąk i wylądował na kafelkach. Wrona się zaśmiał pomagając jej sprzątać. Nalewając sobie soku do szklanki była tak zamyślona, że przelała aż ten skapywał z blatu wprost na jej nagie stopy.
- Natalia, co się dzieje!? - krzyknął Wrona, budząc ją z zamyślenia.
- Nic nic - odpowiedziała sięgając po ręcznik.
- Właśnie widzę. Sama mi powiesz czy mam to wyciągnąć z ciebie siłą? - podszedł uśmiechnięty i położył dłonie na jej ramionach.
- Naprawdę nic.
- Znam cię i wiem kiedy coś cię martwi lub gdy jesteś zaniepokojona. Więc?
- Nie chce robić nadziei. To nic pewnego jeszcze.
Mała zaczęła płakać, więc Wrona poszedł ją uśpić. I tak już była pora na sen, a on lubił patrzeć jak mała istotka powoli zamyka oczka i spokojnie oddycha. Gdy upewnił się że śpi, zgasił światło i cicho zamknął drzwi. Wszedł do kuchni gdzie Natka nadal stała tam gdzie wcześniej.
Wziął ją za rękę i poprowadził do salonu. Natka usiadła na kanapie i schowała twarz w dłoniach; Andrzej tymczasem wyszedł i wrócił po kilku minutach z dwoma kubkami. Usiadł przed nią i wcisnął parujący jeszcze napój.
- No to ten.. - zaczęła nieśmiało - bojakbyniepatrzećtochybazostaniemyznowurodzicami - wycedziła na jednym tchu.
- Jeszcze raz, spokojniej - zabrał jej kubek z rąk, postawił go na stole i złapał ją za dłonie. - Natalio? - chyba wyczuł że to coś poważnego ponieważ nigdy tak się do niej nie zwracał.
- Mały Wronka wyleci na świat - wyszeptała.
- Jesteś w ciąży? - krzyknął uradowany i zaczął ściskać Natkę.
- Test pokazał wynik pozytywny. Ale jeszcze nie byłam u lekarza, także nie podniecajmy się za bardzo.
- Czemu go w ogóle zrobiłaś? - zapytał gdy obcałował jej brzuch.
- Bo nie mam okresu, a powinnam dostać trzy tygodnie temu.

Rano Natalia pewnie by nie wstawała o 6 gdyby nie fakt, że cała wczorajsza kolacja podchodziła jej do gardła.
- O nie, zaczęło się - popędziła do łazienki i zwymiotowała całe jedzenie. Umęczona torsjami umyła zęby i wróciła do łóżka. Przytuliła się do Andrzeja, po czym ogarnęło ją pożądanie. Całowała jego plecy, dłonią zachodząc na klatkę piersiową i brzuch. Zamruczał cicho, ale się nie obudził. Próbowała wiele razy, ale ani drgnął. Po kilku próbach odwróciła się do niego i zabrała całą kołdrę, czym również go nie obudziła. Wkurzona wyszła z łóżka i poszła się ubrać; zajrzała do pokoju dziecięcego, poprawiła małej kołderkę i zeszła na dół zrobić śniadanie. Musiała się też umówić do lekarza ale było za wcześnie.
- Co tak wcześnie na nogach? - zapytał Wrona wchodząc do kuchni. Jego spodnie od piżamy opinały się na umięśnionym brzuchu, co Natalię doprowadzało do szału gdy na niego spojrzała.
- Nie mogłam spać. Sprawdzisz czy mała się już obudziła?
Zanim wyszedł, przytulił Natalię od tyłu i pocałował w głowę.


Wchodził po schodach z szerokim uśmiechem. Myśl, że może będą mieć kolejne dziecko napawała go taką radością, że nawet nie mógł tego pojąć. Wszedł do pokoju Mari i nachylił się nad jej łóżeczkiem patrząc jak mała istotka słodko śpi. Poprawił jej kołderkę i ucałował w czółko, po czym jak najciszej wyszedł z pokoju i poszedł się ubrać. Już miał schodzić ze schodów gdy usłyszał płacz. Wrócił się do pokoju i zobaczył jak Mari, gdy tylko go zobaczyła, wyciągnęła rączki by wziął ją na ręce. 
- Cześć ptaszyno. Wyspałaś się? - pocałował ją w nosek, a mała zaśmiała się i pociągnęła go za brodę. - Ej, ty się robisz niedobra jak mamusia.
Mała zaśmiała się jeszcze bardziej i wtuliła się mocno w jego ramiona. Zmienił jej pieluchę, przebrał w czerwony sweterek i niebieskie spodenki bo czym zszedł z nią na dół. 
Po szybkim śniadaniu zapakowali się do auta, zawieźli Mari do opiekunki, Andrzej podrzucił Natkę do lekarza, a sam pojechał na trening. 
Był strasznie rozkojarzony, bo chciałby się już dowiedzieć jak wizyta Natalii. W wielkich męczarniach dotrwał do końca dnia i zajechał po Marię. Mała zasnęła podczas podróży, i musiał ją ostrożnie wyjmować z fotelika. Rozebrał ją i położył do łóżeczka. Natalii jeszcze nie było, więc poszedł robić kolację.

W tym czasie Natalia szła chodnikiem, na który spadały duże płatki śniegu. W torbie między rzeczami leżały wyniki badań - decyzja czy zostaną ponownie rodzicami czy nie. Otworzyła furtkę i spojrzała się w okno kuchni, gdzie Andrzej stał z kubkiem herbaty. Jak najciszej otworzyła drzwi i skradała się do niego.
- Cześć - powiedziała stając w progu. Ten przestraszony drygnął i odwrócił się. Gdy zobaczył że to Natalia, podszedł i pocałował ją w usta.
- Natka, co mnie tak straszysz. 
- Nie mogłam się opanować. Mała śpi?
- Tak. A jak wyniki?
- Porozmawiamy później okej? Idę się przebrać.
Weszła na górę i zajrzała do córeczki. Pocałowała ją w policzek i przeszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic i założyła koszulkę Andrzeja, po czym wyjęła kopertę z torebki i wróciła do kuchni. Usiadła na blacie i podsunęła Andrzejowi kopertę. Spojrzał na nią zdziwiony.
- Otwórz - odpowiedziała wskazując na biały prostokąt z jej nazwiskiem. 

Czytał linijka po linijce i coraz szerszy uśmiech gościł na jego twarzy. Ósmy tydzień jak Natalia jest w ciąży. Ucieszony porwał ją na ręce i zaczął obracać w około.
- Andrzej, proszę cię. Postaw mnie na ziemie - poprosiła gdy świat zawirował. Posadził ją z powrotem na blat.
- Jak cudownie - przytulił się do niej. Spodziewał się takiego końca dnia, ale nie myślał że przeżyje to aż tak.
Zjedli kolację i Andrzej porwał znowu Natkę na ręce; wniósł ją po schodach i zaniósł za łóżko. Całował ją po całym ciele, najdłużej zatrzymując się przy brzuchu. 

- Baba - jechali na święta do Torunia do rodziców Andrzeja. Mari uradowana co chwila krzyczała "baba" albo "dada". Razem uzgodnili że powiedzą im przy kolacji, że ponownie zostaną dziadkami. Wybrali taką a nie inną okazję, ponieważ również rodzice Natki przylatywali z Francji. 
Natalia miała już lekko zaokrąglony brzuszek, ale dla innej osoby mogła być to oznaka tylko tego, że przytyła. 
Zaparkowali, i trzymając się za ręce wchodzili do domu. Czuć było zapach pierniczków i świątecznej atmosfery; w tle leciały kolędy i rozmowy ich rodziców. Rozebrali się, a Mari popędziła do salonu. 
- Dzień dobry - zwrócił się Andrzej do rodziców; Natalia przywitała się ze swoimi rodzicami i poszła do kuchni sprawdzić co robi pani domu. Zastała mamę Andrzeja kucającą obok piekarnika i doglądającą ciasta.
- Dzień dobry - powiedziała radośnie i przytuliła swoją przyszłą teściową.
- Natalko witaj. Jak pięknie wyglądasz. A gdzie zgubiłaś mojego syna i wnuczkę?
- Maria męczy mamę, a Andrzej rozmawia z tatą. Może w czymś pomogę?
- Nie trzeba. No to opowiadaj co tam u was słychać?
- Wszystko dobrze. Na szczęście udaje nam się pogodzić pracę, dom, wychowanie Marii. A teraz - urwała nagle ponieważ poczuła jak Andrzej obejmuje ją od tyłu.
- Co teraz? - dopytywała się pani Helenka.
- Powiemy wam przy kolacji - odparł Andrzej. 
- Mam się bać?
- Mamo, to nic strasznego, spokojnie. - podszedł do blatu i zabrał jednego piernika co zaskutkowało tym, że dostał od mamy po łapach. Natka zaśmiała się i wyszła z kuchni zostawiając ich samych. 
Gdy tylko usiadła na kanapie, mała weszła jej na kolana i gestem poprosiła żeby ta otworzyła jej czekoladę. 

3 komentarze:

  1. Jak zwykle świetny rozdział! Jestem ciekawa co powiedzą rodzice Natki i Andrzeja. Jego rreakcja była zabujcza ;)
    Czekam na następny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuuniuu, cuudo *.* zakochalam sie w twoim blogu :* o Wronie lepszego jeszcze nie czytalam! Dawaj szybciutko nastepny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawie na bieżąco czytam, jest postęp :D
    Jestem ciekawa, co będzie dalej.
    To taka genialna informacja, że zostaną znów rodzicami! *.*

    Pozdrawiam, Volleyballdreams.
    [siatkarskaprzeszlosc.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń