- Otóż zostaniecie znowu dziadkami - dokończyła Natalia. Widać było jak wszyscy się ucieszyli na taką wiadomość. Zaczęli im gratulować i wymyślać imiona.
- Oliwier pasuje. Oliwier Wrona - zamyślił się tata Andrzeja.
- Dobrze, uzgodnimy jak będzie już wiadomo jaka to płeć. - uciął wszelkie spekulacje sam Andrzej.
Przed północą poszli na pasterkę, gdzie spotkali Karola z Olą. Umówili się że na drugi dzień świąt wpadną do nich.
- Kocham cię - wyszeptał Wrona do Natki gdy zasypiali po przyjściu z kościoła.
- Ja ciebie też Andrzej - odwróciła się do niego przodem i wtuliła w nagi ciepły tors. Był dla niej oparciem i największą miłością jaką mogła sobie tylko wyobrazić. Jeden owoc tej miłości cichutko pochrapywał w łóżeczku, a drugi powoli rósł w jej łonie. Z taką myślą zasnęła.
Obudziły go śmiechy dochodzące z dołu. Andrzej otworzył oczy i zobaczył Natkę siedzącą po turecku obok niego z kubkiem kawy w dłoniach. Uśmiechała się czule patrząc w jego oczy. Odstawiła kubek na szafkę i nachyliła się żeby pocałować go w usta. Podążając za pragnieniem usiadła na nim; jego ręce szybko znalazły się pod jej koszulką, czule gładząc plecy. Obawiając się przed wejściem kogoś do pokoju, swoje czułości przenieśli do łazienki, gdzie pod prysznicem dokończyli wzajemne zaspokajanie się.
- Natalia, a co ty na to żebym się ogolił? - zapytał oglądając się w lustrze.
- Ani mi się waż! Tak jest najlepiej.
- No dobra.
- Co ci w ogóle przyszło do głowy? - zapytała zapinając spodnie.
- A nie wiem. Chciałem coś zmienić.
- Przefarbuj włosy.
- Na różowy. Zobaczymy co Karol na to. Może mnie wesprze.
- O tak. Już to widzę. Obaj środkowi SKRY w różowych włosach.
- No a jak - założył sweter i wyszli z toalety.
Wiadomo, że wszystko co dobre szybko się kończy. Tak samo jak minęły święta i sylwester, tak skończyło się ich wolne. Czas wracać do pracy i obowiązków. Natalia zaczynała się nie mieścić w swoje stare ubrania i czasami po pracy musiała jeździć po jakieś nowe ciuchy. Zrobiła się strasznie niewymiarowe, bo rósł jej tylko brzuch i piersi, a nogi nadal były takie same. Andrzej się śmiał, że wygląda jak beczka, a ona nie przejmowała się tym. Była świadoma tego, że kobieta w ciąży wygląda jak wieloryb. Uwielbiała moment gdy małe bobo w jej brzuchu zaczynało kopać. Wtedy wołała Andrzeja albo Marii i pozwalała im dotykać twardego brzucha. Za pierwszym razem Maria nie wiedziała co się dzieje i patrzyła zdziwiona na mamę, ale po wytłumaczeniu jej, że będzie mieć rodzeństwo, potem co chwilę chciała dotykać jej brzucha.
W szóstym miesiącu ciąży poszli razem z Natką na badanie USG. Mogli dowiedzieć się wcześniej o płci dziecka, ale chcieli usłyszeć to razem. Z powodu ciągłych wyjazdów i treningów Andrzeja nie mieli na to czasu.
- Będą mieć państwo córeczkę - powiedział lekarz patrząc na monitor. Wrona wpatrywał się w mały ekranik, na którym ich córka leżała spokojnie. Po jego policzku zleciała łza, gdy usłyszał szybkie bicie serca tej małej istotki. - Gratuluje - zwrócił się do nich doktor kończąc badanie.
- Kolejna mała Wronka - pocałował Natkę w brzuch, a potem w usta.
- Same baby - zaśmiała się jego narzeczona, łapiąc za dłoń.
- Mi to nie przeszkadza. Chodź, jedziemy po małą i do domu.
- To może zawieź mnie do domu najpierw. Zacznę robić jakąś kolację, a ty w tym czasie pojedziesz po małą.
- Dobrze - pocałował ją w głowę i wsiedli do auta.
W tym czasie gdy Andrzej pojechał do niani, Natalia szczęśliwa szykowała kanapki i herbatę. Czas umilała jej muzyka puszczana w radiu. Mały bąbel wariował wraz z nią w brzuchu gdy poruszała biodrami w rytm piosenek.
Dwie godziny później zaczęła się niepokoić bo już dawno powinni wrócić do domu. Wyłączyła radio i próbowała się dodzwonić do Andrzeja. Miał wyłączony telefon, więc doszła do wniosku, że mu się rozładował; a ten pewnie zapomniał jej powiedzieć i pojechał do Karola. Sama zjadła kolację i położyła się na kanapie żeby wyprostować nogi.
Przysypiała gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Poderwała się poszła w tamtym kierunku. Otworzyła drzwi i zobaczyła kobietę i mężczyznę. Oboje stali na mrozie, do tego padał śnieg.
- Dobry wieczór, w czym mogę pomóc?
- Nazywam się starszy aspirant Jacek Góral, a to Wiktoria Wieczorek. Czy możemy wejść?
- A zjawili się państwu tutaj bo?
- Wolelibyśmy żeby pani usiadła. - odparła kobieta.
- Proszę - wpuściła ich do środka i usiadła na kanapie w salonie.
- Pani Natalio, nie jest łatwo nam o tym mówić, ale pan Andrzej miał wypadek - powiedział funkcjonariusz.
- Co mu się stało? - zapytała Natalia obawiając się tego co za chwilę mogła usłyszeć.
- Niestety pan Andrzej zginął na miejscu. Państwa córka walczy o życie w szpitalu.
- Słucham? Nie, to na pewnie nie był Andrzej. to jakaś pomyłka.
- Przykro nam.
Natalia wpatrywała się w nich tępo, jakby nie rozumiała co w tej chwili do niej mówią.
- Zabierzemy panią do córki - kobieta wstała i próbowała zmusić Natalię do tego samego.
- Nie! Proszę mnie zostawić! To nie możliwe! Oni zaraz przyjadą! - rozkleiła się i zaczęła płakać. Kobieta objęła ją i jej samej również pociekły łzy.
Szybko zapakowali się do auta i ruszyli do szpitala.
Nie zważając na swój stan Natalia pędziła jak najszybciej po szpitalnym korytarzu. Wpadła do sali gdzie jej córeczka leżała przypięta do rurek.
- Maria - powiedziała błagalnie dotykając jej czarnych lokowanych włosów. Chciała ją jakoś przytulić, ale to było nie możliwe. Jej świat zaczął walić się po raz drugi. Usłyszała pikanie respiratora, krzyk lekarzy, próba wyciągnięcia ją z sali. Potem już tylko smutny wzrok doktora, łzy, ból, smutek i pustka.
- Jutro mała jedzie z nami na halę. Także ma pani wolne - powiedział Andrzej do opiekunki, jednocześnie zakładając małej czapeczkę.
- Mari jest tak grzeczna, że nie sprawia mi kłopotu. Szkoda, że zobaczę ją dopiero pojutrze. No ale nic. Cześć Mario. Proszę pozdrowić panią Natalię.
- Do widzenia - porwał ją na ręce, a mała zamachała do niani.
Zapiął ją w foteliku i ostrożnie wyjechał na drogę. Malutka bawiła się swoim pluszakiem, który wydawał śmieszne odgłosy. Jechali wolno, ponieważ zaczął padać śnieg, a droga też nie była najlepsza do jazdy. Nagle za zakrętu wyjechał pędzący samochód, który wymijał tira. Andrzej nie miał jak zjechać, więc pocisnął po hamulcach. Tir zjechał do rowu, ale to nic nie dało. Pędzące auta wjechało w Audi Wrony, powodując głośny huk. Andrzej widział tylko ciemność i straszny ból.
- No ciekawe kiedy do nas zadzwonią. Coś długo nie dają znać co tam siedzi w brzuszku Natalki - zaczęła rozmowę pani Helenka.
- Wszystko w swoim czasie kochanie. Jak będą wiedzieć to dadzą nam znać.
- O patrz, wywołałam ich myślami - zaśmiała się mama Andrzeja. - Tak Natalko? - zapytała radośnie do słuchawki. Usłyszała tylko głośny płacz.
- Halo?
- Dzień dobry, tutaj starsza aspirat Wiktoria Wieczorek. Czy rozmawiam z mamą pana Andrzeja Wrony?
- Tak. A o co chodzi?
- Czy mogliby państwo przyjechać do domu pani syna?
- Oczywiście. Ale proszę mi powiedzieć co się stało.
- To nie jest rozmowa na telefon. Na prawdę. Do zobaczenia.
- Ale.. halo? - rozmowa została przerwana.
- Co się stało?
- Nie wiem. Musimy jechać do Tomaszowa do ich domu. Szybko.
Wybiegła z salonu się ubrać. Pięć minut później jechali już autostradą.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
no to ten, w sumie to już został tylko epilog :)
----------------------------------------------------------------------------------------------------
no to ten, w sumie to już został tylko epilog :)
Nie no proszę Cię. Jak przeczytałam, że długo ich nie ma to miałam tylko jedną myśl. Ale jak tak mogłaś;( W tamtym opowiadaniu też uśmierciłaś główną bohaterkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
Nie wierzę, nie zgadzam się, po prostu nie! :C
OdpowiedzUsuńTo nie może być prawda. To na pewno sen, z pewnością. Inaczej się nie zgadzam, halo!
ONI MAJĄ BYĆ RAZEM!
PRZEMAWIAM CI DO ROZSĄDKU, KOBIETO ZŁA!
No, mam nadzieję, że wystarczająco Ci przemówiłam.
Pozdrawiam:*
Kobieto jestes porobana jak mozesz cos takiego zrobic nawiedze cie w nocy i pociwiartuje cie
OdpowiedzUsuńOni majom buc razem a to ma byc tylko koszmar
OdpowiedzUsuń