Z piskiem opon wjechała na parking i zostawiając w nim wszystko pobiegła do hali przylotów. Jak zwykle masa fanów i mediów przyszła ich przywitać. Natalia stanęła obok obserwując jak wchodzą. Szerokie uśmiechy, medale wiszące na szyjach i ta radość w oczach. Zauważyła Andrzeja idącego z Kubą. Szeroko się uśmiechnęła na widok tych dwóch. Autografy, wywiady, przemowy. To wszystko dzieliło ją od trzymania w ramionach Wrony. Szukał czegoś w tłumie; jak trafnie domyślała się Natalia, szukał jej. Wyciągnęła swoją rękę i pomachała mu. Gdy wreszcie odnalazł ją w tłumie, tak samo jak jej, tak i jemu na twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- Natka, mówiłem ci, żebyś się nie fatygowała na lotnisko. A ty uparciuchu jak zwykle swoje. - trzymał ją w stalowym uścisku wąchając arbuzowy zapach jej włosów.
- Andrzejku nie kłóć się ze mną. Jestem starsza i to mnie masz się słuchać.
- Wypraszam sobie. Tylko starsza o jeden dzień, a się już wymądrzasz. Tęskniłem za tobą, wiesz? - ponownie jej drobne ciało znalazło się przy jego umięśnionym.
- To co, jedziemy do Tomaszowa, czy jesteś głodny? Albo chcesz coś jeszcze załatwić? - czy Wronka chciał czy nie, musiał wracać z nią do domu. Oczywiście, że chciał. Po tak długiej rozłące musiał pochwalić się jej, że poznał pewną kobietę, że rozumieją się bez słów. Przypadek sprawił, że Natalia też kogoś poznała. Obojgu w trakcie podróży buzie się nie zamykały.
- A zapomniałabym. Andrzejku, ale obiecaj że się nie wkurzysz - zaczęła skruszonym głosem.
- Coś znowu zrobiła?
- Bo widzisz, jak była burza to Francio się przestraszył i latał po całym domu i i wszystkie twoje płyty połamał. Ale ja ci je odkupie przysięgam. Połowę już mam zamówioną.
- Co za sierściuch. Mówiłem ci żebyś go oddała na wieś. Przebrzydły rudzielec.
- Ale on cię kocha.
- Kocha!? Kocha!? Jakby mnie kochał to by mi nie nasrał do butów przed wyjazdem!
- Bo go drażniłeś.
- Natalia.
- Andrzej.
- Nie ciągnijmy tego tematu bo zaraz szału dostanę. Zresztą jak wejdę do domu to dostanę. Módl się, żeby ten okropny kocur gdzieś sobie poszedł.
- Pewnie wyczuł, że jadę po ciebie i biedaczek się przeraził.
- Straszne.
Po godzinnej podróży zajechali pod ich dom. Kiedyś wpadli na pomysł, że skoro i tak nie mogą bez siebie żyć to zamieszkają razem. Natalia wygrzebała kasę ze swojej pensji, Andrzej z gry, trochę dołożyli rodzice i tak wybudowali dom, który był podzielony na dwie części, tak samo jak ogródek. Tylko piwnica w nim była wspólna. Zresztą w domu zrobili drzwi przez które przechodzili do siebie. Kiedyś można było to nazwać drzwiami; natomiast teraz była to po prostu dziura w ścianie łącząca ich salony.
Natalia zaparkowała auto przed domem i czekając na Andrzeja przed wejściem modliła się, żeby Francio gdzieś czmychnął. Ewentualnie schował się w jej pokoju po drugiej stronie domu.
- Uff - odetchnęła cicho przechodząc przez dom Andrzeja.
- Rozpakuje się i jedziemy coś zjeść? - dobiegł ją krzyk Wrony z łazienki.
- Jasne. Tylko najpierw muszę znaleźć swojego kotka. Francio, kici kici - zajrzała do szafy, do łazienki, nawet do piekarnika w kuchni, ale kota nie było. Padła zrezygnowana na łóżko. Przecież on go zabije. Panikowała cholernie o swojego kotka.
- Miau - usłyszała ciche przestraszone miau spod łóżka. Zajrzała tam i zauważyła biedną przestraszoną rudą kuleczkę.
- Chodź do pani - mały kotek wskoczył na łóżko i zaczął lizać ją po twarzy. - Musisz uważać bo Wrona wrócił do domu i jest zły. Pamiętaj: nie wchodź na jego połowę bo nie będę mogła cię obronić - tłumaczyła cicho mu jak przetrwać. Kotek na sam dźwięk nazwiska Andrzeja zaczął się jeżyć. Chyba naprawdę za nim nie przepadał. Położyła delikatnie Francia na poduszce, a sama poszła się szykować. Wygrzebała z szafy jakieś spodnie, luźną bluzkę i buty na koturnie. Kończyła wiązać włosy gdy usłyszała miauczenie Francia. Wbiegła przerażona do pokoju, widząc Wrone stojącego w drzwiach i kota najeżonego jakby co najmniej to był pies.
- Widzisz jak on mnie nie lubi?
- Przesadzasz. Francio, spokój. On ci nic nie zrobi.
Kot spojrzał na nią zły, fuknął i ruszył pod łóżko.
- Gotowa?
- Tak.
Zabrała torebkę po drodze i ruszyli korytarzem na dół. Nie dane im było zejść spokojnie po schodach bo Wrona zaczął popychać Natalie przez co o mało nie zleciała z nich. Walnęła go z całej siły w brzuch, ale dla niego pewnie to było jak smyrnięcie. Zaśmiał się i przerzucił Natkę przez ramię. Dopiero przy samochodzie ją postawił; cmoknął w czoło i wsiadł za kierownicę. I kobieto zrozum tu faceta. Wrzuciła swoją "torebkę na ziemniaki" jak to określa Wrona i zasiadła na fotelu pasażera.
- Na co masz dzisiaj ochotę? - zapytał gdy wyjeżdżali przez bramę.
- Na chinola. - rozmarzyła się na samą myśl.
- Ej, to było ostatnio. Może pizza?
- Andrzejku, tak ładnie proszę - zatrzepotała do niego rzęsami i po chwili się roześmiała. - No dobra, ale tylko dzisiaj ci pójdę na rękę. Taki mój prezent za medal.
- Kochana jesteś - pocałował ją w policzek, a ta z udawanym obrzydzeniem go wytarła.
- Muszę teraz go domestosem zdezynfekować. Fuuj.
- Nie zapomnij użyć szczotki drucianej.
- O to to. Widzisz, jednak zdarza ci się myśleć.
Zajechali pod włoską restaurację, po czym Andrzej zaparkował na tym miejscu co zawsze i zaczęli wysiadać. Uwiesił się na swojej towarzyszce i kroczyli dumnie chodnikiem.
- Wrona, ty kilograma to nie ważysz.
- Ty też nie.
- Sugerujesz, że jestem gruba?
- Ja tego nie powiedziałem - zaśmiał się i uciekł przed nią do pomieszczenia.
- Żądam rozwodu. Jak tak możesz do mnie mówić.
- Kochanie, no ja tego przecież tego nie powiedziałem. Wybacz mi - złożył skruszony dłonie jak do modlitwy. Natka wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. Tak naprawdę odstawiali tę całą szopkę żeby odstraszyć niepotrzebne osoby od Andrzeja. Zgromadzeni goście zaczęli im bić brawo.
- Co za piękna para - usłyszała Natalia od starszej pani, która wraz z mężem przyszła na kolację. Andrzej wziął ją za dłoń i skierował do stolika.
Natalia była jego najlepszą przyjaciółką. Znali się od dziecka, gdy to wraz z rodzicami przeprowadziła się do domu obok niego. Zawsze mu dokuczała i się z niego śmiała. Ich rodzice próbowali jakoś temu zaradzić, wysyłając na wspólne obozy, do tej samej szkoły czy nawet jeździli razem na wakacje. Ale nadal Andrzej i Natka nie pałali do siebie sympatią.
Dopiero wyjazd Natalki za granicę sprawił, że Andrzej zaczął tęsknić za nią. Nie za jako jego miłością, ale za jej dokuczaniem właśnie. Pół roku chodził jak struty; pisali do siebie, dzwonili i kroczek po kroczku stawali się przyjaciółmi. Jej tata był znanym maklerem i często się przeprowadzali. Gdy Natka skończyła 18 lat wróciła do Polski. Rodzice Wrony przyjęli ją z otwartymi ramionami, jednocześnie po cichu licząc, że stanie się ich synową. Póki co nic na to nie wskazywało bo oboje czuli do siebie tylko, albo aż braterską miłość. Takie szopki jak dzisiaj odstawiali dosyć często. Czasami aby zobaczyć reakcję ludzi, a czasami dla zabawy.
--------------------------------------------------------------
oddaje w wasze ręce pierwszy rozdział. Dzisiaj zakończyłam całą historię i wszystko ma siedemnaście rozdziałów (piętnaście+prolog+epilog).
Dzisiaj Superpuchar Polski :D za kim jesteście? Ja z całego serca kibicuje oczywiście Sovii :3
--------------------------------------------------------------
oddaje w wasze ręce pierwszy rozdział. Dzisiaj zakończyłam całą historię i wszystko ma siedemnaście rozdziałów (piętnaście+prolog+epilog).
Dzisiaj Superpuchar Polski :D za kim jesteście? Ja z całego serca kibicuje oczywiście Sovii :3
Świetny. Przyjaźnią się ale z tego było fajna para z nich by była. Czas pokarze co z tego będzie. Teraz spotykają się z kimś ale chyba najlepiej czują się w swoim towarzystwie.
OdpowiedzUsuń