piątek, 25 października 2013

Etap czwarty

Pani Helenka znacząco spojrzała na Łucję i obie poszły do kuchni.
- Helenko, my tego tak nie możemy zostawić - pokręciła głową Łucja.
- Kochana, czytasz mi w myślach. Operację ZŁA TEŚCIOWA czas zacząć - obie zaśmiały się szyderczo.
- Jesteśmy okropne.
- Wcale nie. Działamy tylko na korzyść swoich dzieci. 
Po obmyśleniu planu wyszły z kuchni. 
- Zapraszam gości do stołu - uśmiechnęła się przyjaźnie pani Helenka do gości, a szczególnie do Mariki. O nie moja kochana, Andrzejek nie będzie miał dziewczyny blondynki. No chyba że Natalka się przefarbuje.
Wszyscy ruszyli do jadalni, gdzie był przepięknie ustrojony stół. 
- Andrzejku, razem z Natalką nas nie uprzedziliście i widzisz brakuje dwóch miejsc - skarciła syna.
- To ja będę stał mamo. Nie masz się czym przejmować.
- To ja też - wstała szybko od stołu Natalia.
- O nie nie. Kobiety mają pierwszeństwo. Prawda Michale?
- Oczywiście, przepraszam. Natalio usiądź. Dotrzymam towarzystwa Andrzejowi.
- Jeden zero dla mnie - pani Helenka przybiła sobie w duchu piątkę.
- Natalko, a co z tym wyjazdem z Andrzejem. Coś wspominaliście, że chcecie razem na Kretę wyjechać? - brunetka aż zachłysnęła się słysząc to co mówi mama. 
- A właśnie, był Norbert. Andrzej pamiętasz Norberta prawda? Syn wujka Mariana. No i wyobraźcie sobie że się żeni! A, tylko przyniósł jedno zaproszenie bo myślał że z Natalką jesteście razem. Patrzcie jaki przypadek! - zaśmiała się do reszty gości. 
- Bardzo dobra zupa - powiedziała Marika po kilku minutach ciszy.
- Kochana dałabym ci przepis, ale tylko trzem osobom ona wychodzi wyśmienicie. Wiesz, poza tym muszę dbać o zdrowie syna - puściła do niej oczko mama Andrzeja.

- Przepraszam, ale muszę do toalety - zła Marika wstała od stołu; Andrzej zaprowadził ją do łazienki i oboje weszli do pomieszczenia.
- Co to ma być Andrzej!? - rzuciła do niego gdy tylko zamknął drzwi.
- Nie wiem co w nią wstąpiło. Przepraszam cię - przytulił do siebie Marikę. Nie rozumiał zachowania swojej mamy. Nigdy taka nie była. A pani Łucja też nie zachwycała swoją postawą.
- Andrzej? - usłyszał wołanie Natki z za drzwi.
- Jeszcze ona - westchnęła Majka.
Andrzej uchylił drzwi i wpuścił Natalie do łazienki.
- Możemy porozmawiać? - spytała patrząc wymownie na Majkę.
- Zostawię was samych - powiedziała i wyszła. 
- Andrzej, co one kombinują? - zapytała wkurzona Natalia.
- Nie mam kurwa pojęcia! Ale chyba źle zrobiliśmy, że przyjechaliśmy z nimi.
Natka usiadła na pralce a on stanął obok niej. Westchnęła i oparła głowę o jego ramię.
- I co my mamy teraz zrobić?
- Może im się to znudzi.
- Wątpię - uniosła głowę i spojrzała w jego niebieskie oczy, znajdujące tak niebezpiecznie blisko niego. I wtedy to się stało. Jakaś cząstka Andrzeja podpowiadała mu, żeby tego nie robił, że zniszczy wszystko. WSZYSTKO. Ale inna część jego podpowiadała, że tego chce, pragnie. Dotknął jej policzka i zbliżył swoje usta do jej. 
- Andrzej, nie - odepchnęła go delikatnie gdy tylko się zetknęły. - nie niszczmy wszystkiego, proszę. 
- Przepraszam - odparł cicho gdy brunetka wyszła z łazienki. Jasna cholera! Zepsuł wszystko! Andrzej, jaki z ciebie jest idiota! Jednym zbliżeniem zepsułeś wszystko! Ty debilu! Walnął z całej pięści w pralkę.

Natka wyszła z łazienki i oparła się o ścianę. Dotknęła swoich ust wciąż czując, lekki bo lekki ale jednak smak Andrzeja. Jasna cholera! Wiedziała, że teraz wszystko będzie inaczej. Kurwa mać!

Wesoło zabawiali gości gdy Andrzej i Natalia weszli do jadalni. 
- Natalko, zapakuje wam trochę tortu dobrze?
- Mamo, proszę cię przestań. - skarcił ją Andrzej. Matka uśmiechnęła się tylko do Łucji.
- To może kawy, herbaty? - zapytała Łucja patrząc na gości.
- Poproszę kawę - jedno zamówienie przykuło uwagę pani Heleny. 
- Pomogę ci - obie wyszły z jadalni kierując się do kuchni.
- Podasz mi sól? - pani Helenka szykowała w tym czasie filiżanki.
- Chyba nie myślisz o 
- O tym właśnie myślę. Michałek też chciał kawę prawda?
- Zabiją nas - zaśmiała się Łucja.
- Ale przynajmniej umrzemy zadowolone, że nasze dzieci będą razem. 
Gdy już wszystkie napoje były przyszykowane, Helena delikatnie narysowała kreskę na filiżankach ażeby nie dać posolonej kawy komuś innemu. Z uśmiechami stawiały wszystko przed gośćmi.
- To jak jest kawka to i tort by się przydał.
Szybko przyniosła wypiek i talerzyki po czym Tadeusz zdmuchnął świeczki (tak tak, goście mu to nakazali) i zaczęło się krojenie. Wszyscy wychwalali tort pod niebiosa. Włącznie z Mariką. Gdyby wiedziała co czeka ją w filiżance. 
Z cichym uśmiechem Helena i Łucja patrzyły się na Michała i Marikę gdy sięgali ustami do filiżanki. 
- Co to ma być - skrzywił się Michał.
- Nie smakuje ci? - zatroskana Helena.
- Jakieś dziwne. Fuuj.
- Oj kochany może ty chory jesteś?
- Nie. Ja chyba podziękuje za kawę.
- Moja też jest jakaś dziwna. - odparła Marika wąchając zawartość filiżanki.
- Czy pani dosypała nam soli? - zapytał Michał stając wkurzony od stołu.
- Nie. Ja? No chyba żartujesz.
- Wiedziałam. Natalia wracasz ze mną?
- Ale.. 
- Poczekaj, jadę z tobą. Nie chce przebywać w tej walniętej rodzinie ani minuty dłużej - Marika również wstała od stołu. - Znasz mój numer. - skierowała się do Andrzeja.

- Poczekajcie - wybiegła do korytarza Natka. Ale za późno. Para wsiadła w auto i odjechali.
- No to super - powiedział Wrona stając w progu.
- Dajmy sobie i im trochę czasu.
- To znaczy?
- To znaczy, że może odezwiemy się do nich za kilka dni co?
- Natalia poczekaj. Chciałem cię przeprosić za to w łazience - złapał ją za dłoń i spojrzał w brązowe oczy.
-------------------------------------------------------------------
ah ta siatkówka. emocje, emocje i jeszcze raz emocje. przez nią kiedyś dostane zawału albo umrę z zaskoczenia.
Jak wam się podoba pomysł pana Przedpełskiego?

2 komentarze:

  1. No nie źle się mamusie postarały aby pobyć się towarzyszów swoich dzieci :) Chcą ich wyswatać ale czy im się uda czas pokaże. Natka z Andrzejem ciągnie ich do siebie ale boją się do tego przyznać dlatego, że nie chcą strać przyjaźni ale mogą zyskać dużo więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobrze oni majom byc razem mamusie majom racje

    OdpowiedzUsuń