środa, 30 października 2013

Etap szósty

A na górze budziła się Natalia. Było jej strasznie gorąco w ramionach Andrzeja. Chciała się od niego uwolnić, ale tak żeby nie obudzić. Niestety po kilku ruchach Wronka się obudził.
- Cześć - pocałował ją w czoło i zaśmiał się.
- No i z czego ryjesz?
- Koronka z poduszki odbiła ci się na policzku - dotknął tego miejsca i delikatnie pocałował.
- Andrzej, drapiesz mnie - zaczęła śmiać się i nie chcący odwróciła głowę; swoimi ustami natrafiła na jego. Wrona zastygł gdy brunetka go pocałowała. Natka idąc za ciosem mocniej do niego przylgnęła.
- Przepraszam przepraszam - wyleciała jak oparzona z łóżka. Zgarnęła ciuchy po drodze i zniknęła w łazience.
- Natka otwórz - Wrona poszedł za nią do toalety. Nigdy się nie zamykała więc zdziwił się, że po naciśnięciu klamki drzwi się nie otworzyły. Usłyszał odpinanie zamka i ukazała mu się brunetka.
- Natalia, wyrównaliśmy rachunki. Tego nie było i żyjemy dalej.
- Przepraszam - wyszeptała cicho chowając twarz w dłoniach.
- No już. Nie masz za co - zawsze oparciem dla niej było jego objęcie.Teraz było tak samo.

- Andrzej, wrócę dzisiaj później. Możesz czekać z kolacją - zaśmiała się zakładając buty. Był wtorek czyli dzień w pracy, gdzie wszystko ruszało pełną parą. Dzisiaj miała przeprowadzić wywiad z trenerem, potem spotkanie ze sponsorem klubu. Praca dziennikarki i przedstawiciela PR Skry nie było łatwe. Zajechała pod redakcję, żeby oddać sprawozdanie i potem wsiadła z powrotem by jechać na hale. Cieszyła się, że Wrone ma pod ręką i mogła w każdej chwili go zapytać o opinie lub po prostu przeprowadzić wywiad. Parkując zauważyła, że jeszcze nikogo nie ma. Weszła na halę a potem skierowała się do kawiarni. Z kawą ruszyła do biura, gdzie odpaliła komputer i korzystając z chwili wolnego zdała relację z początku sezonu na swoim oficjalnym koncie na Facebooku jednocześnie informując o tym osoby z Twittera. Odpisała też na kilka mejli i czas było się zbierać. Wyjęła z szuflady dyktafon i ruszyła na halę.
- Natalia! - usłyszała za sobą głos kapitana.
- Mariusz, co tam się stało? - zapytała z uśmiechem. Wlazły przywitał się z nią całując w policzek.
- Nie wiesz gdzie jest Andrzej?
- Myślałam, że już przyjechał.
- Nie no, nie było go w szatni.
- Pewnie zaraz dojedzie.
- Jestem jestem - dopadł ich zdyszany Wrona. - Auto mi się popsuło kurde.
- Niemożliwe. Twoje kochane autko się popsuło? Biedaczek.
- Natka, ciekawe jak teraz wrócę do domu.
- Tak samo jak tutaj przyjechałeś - zaśmiała się głośno i otworzyła drzwi na salę.
- Jesteś okropna - szepnął jej do ucha i zwiał żeby nie mogła go uderzyć.
- Policzymy się w domu - pogroziła mu palcem.
- Do roboty lenie śmierdzące - krzyknął Miguel.
- Panie trenerze? - zapytała nieśmiało Natka. Kiedyś mogła do niego mówić Miguel, ale teraz nie wiedziała w jakiej jest sytuacji.
- Młoda, weź się nie wygłupiaj, co? Jak jeszcze raz usłyszę od ciebie panie trenerze to będziesz musiała śmigać z nimi - kiwnął głową na chłopaków którzy się rozgrzewali.
- No bardzo śmieszne. A tak serio to masz czas po treningu?
- Dla ciebie zawsze.
- No to świetnie. Chłopaków nie będę męczyć bo wiadomo pierwszy trening, będą wkurzeni i tak dalej.
- Lepiej nie ryzykuj życiem. A słuchaj, dzisiaj masz spotkanie z tymi od strojów, nie?
- Tak. Kwestia logo na kostiumie nam tylko została.
- Pogadamy później bo widzę, że panowie za bardzo się ociągają.
Natka uśmiechnięta usiadła na trybunach i obserwowała ich trudy na parkiecie. Czas odłożyć w niepamięć wolne i zacząć na poważnie grę.
Dwie godziny później obok niej usiadł spocony Wrona.
- Jutro nie będę mógł się ruszyć - jęknął.
- Gorąca kąpiel i dasz radę.
- Natka, odzywałaś się coś do Michała? - zapytał poważnie.
- Nie. To nie ma sensu. A ty?
- Wczoraj dzwoniłem, ale nie odbierała. Mówi się trudno. Dobra, zbieram się bo mi ostatni autobus odjedzie - pożegnał się z nią i popędził do szatni. Natalia w tym czasie złapała Miguela na wywiad.
Po jakiejś godzinie z obszernym materiałem zapisanym na dyktafonie pędziła na kolejne spotkanie. Miała ochotę wskoczyć w dres i adidasy, ale to było za ważne spotkanie. Przypięła broszkę z logo SKRY do żakietu i z podniesioną głową wkroczyła do lokalu.

Było grubo po 21 gdy wracała ze spotkania. Była zmęczona, bolały ją stopy i jedyne o czym teraz marzyła to gorąca kąpiel i rozmowa z Andrzejem. Zaparkowała auto i po cichu wchodziła do swojego mieszkania, bowiem nigdzie nie paliło się światło. Odłożyła torebkę i na palcach przeszła na połowę Wrony. Stał uśmiechnięty w ciemnej kuchni gdzie oświetlał go tylko księżyc.
- I jak było? - zapytał podchodząc do niej.
- Jestem padnięta. - oparła się o niego gdy zaczął masować jej barki. Zamruczała czując jego delikatne ale mocne palce. - powinieneś iść na masażystę - zaśmiała się.
- Jasne. Ta przyjemność spotyka tylko ciebie. Ewentualnie moją przyszłą partnerkę - dodał po chwili.
- Dobra, idę się kąpać. - zdejmowała po drodze ubrania i naga weszła do łazienki. Napuściła ciepłej wody do wanny i dolała olejku relaksującego.
- Coś ci powiem, ale nie wygadaj się - otworzyła oczy widząc Andrzeja siedzącego na krawędzi wanny.
- Dawaj. Przyjmę to na klatę.
- Miguel smoli do ciebie cholewki.
- Co? - zszokowana usiadła w wannie jednocześnie chlapiąc Andrzeja.
- Dzięki - odparł zdejmując mokrą koszulkę.
- Przepraszam. Ale skąd wiesz takie coś?
- Proszę cię. Nie widzisz jak na ciebie patrzy? Pożera cie wzrokiem.
- Daj spokój. - położyła się znowu w wannie. Miała nadzieję, że to są tylko błędne spekulację Andrzeja. Nie chciała jakoś teraz się z nikim wiązać. Było dobrze jak było; miała pracę i.. Wrone.

Wrona był ciekawy jej reakcji.Tak jak się domyślał, trochę się wkurzyła. Chyba był trochę zazdrosny, że jego szef mógłby być z jego przyjaciółką. Z jego Natalką. Wszedł pod prysznic gdy Natka brała kąpiel. Jeszcze chwila a odmoczy sobie skórę.
- Z czego się śmiejesz? - zapytała otwierając jedno oko.
- Skóra ci zejdzie od tego moczenia.
- Zaraz wychodzę - mruknęła cicho. Czekała aż Andrzej wyjdzie spod prysznica i poda jej ręcznik.
- Natka obudź się - poczuła jak delikatnie ją szturcha. - usnęłaś - uśmiechnął się czule. Prawie spała na stojącą. Opatulił ją ręcznikiem i zaniósł do łóżka.
- Zostań - wyszeptała gdy miał zamiar wychodzić. Zgasił tylko światło i położył się obok niej. Przywarła do niego i zasnęła. Zdał sobie sprawę, że nie wyobraża sobie życia bez tego arbuzowego zapachu jej ciała, jej śmiechu. Bez Natki. 

Obudziły go promienie słoneczne przedzierające się przez chmury. Spał przytulony do pleców Natki. Rękę trzymał na jej nagim brzuchu. Zresztą cała była naga bo ręcznik widocznie spadł z niej w nocy. Pocałował ją w bark i po cichu wyszedł z łóżka. Wszystko go bolało; jak zawsze zresztą gdy zaczynali sezon. Miał jeszcze dwie godziny do treningu więc postanowił skosić trawę, a potem zrobić śniadanie.

Natka w szerokim swetrze i grubych skarpetach stała na werandzie z kubkiem kawy i patrzyła jak Andrzej kosi trawę. Taką miała wizję na przyszłość: mąż, ogródek, ona robiąca dla niego śniadanie i na odwrót; wracanie z pracy i wspólne rozmowy przy lampce wina. Takiego kogoś w tym momencie zastępował jej Andrzej. Powoli jakieś ciepło rodziło się w jej sercu, ale nie chciała tego niszczyć.
- Cześć - uśmiechnął się widząc jak go obserwuje.
- Jak tam tyłek? - usiadła na balustradzie. Andrzej podszedł do niej i oparł się o jej kolana. Przywarła do jego pleców wdychając zapach świeżo skoszonej trawy.
- Jak będę mieć żonę to chciałbym, żeby była tak fajna jak ty - odparł Wrona, co zaskoczyło Natkę.
- A ja takiego męża jak ty - pocałowała go w policzek i uścisnęła.
- Ja ci mówię, że bylibyśmy wspaniałym małżeństwem - odwrócił się i spojrzał w jej oczy. Natka położyła dłoń na jego policzku i przymknęła oczy jednocześnie biorąc głęboki oddech. Zrobić krok do przodu i postawić ich przyjaźń na włosku czy nie ryzykować i zostawić tak jak jest?
- Andrzej - przyłożyła czoło do jego czoła nadal się wahając.
- Natka, myślisz że możemy spróbować?
Długo się wahała.
- Zapomnijmy o tym - powiedział zrezygnowany Wrona.
- Nie, zaczekaj. - a co mi tam. Raz się żyje. Objęła go nogami i wpiła się szaleńczo w jego usta. Oboje powstrzymywali się przed tym co było nieuniknione. Złapał ją mocno w pasie i zaniósł do salonu. Dotykali się, całowali i rozgrzewali swoje ciała do czerwoności. Natka cały czas się uśmiechała; nawet gdy ciężkie ciało Wrony wbijało ją w kanapę.

- Natka - zaczął poważnie gdy brunetka siedziała w kuchni na stołku, ubrana w klubowy dres i adidasy. Wpatrywała się w widok za oknem myśląc o tym co stało się kilka chwil temu w salonie. Do niczego poważnego nie doszło, ale gdyby mieli więcej czasu to posunęliby się o krok dalej. - Czyli oficjalnie czy nie oficjalnie?
- Okres próbny kilkudniowy - zaśmiała się do niego. - Wrona zbieraj się bo muszę cię na trening na czas dostarczyć. A i jak chcesz wracać ze mną to musisz poczekać na sali bo szef wpadł na pomysł zorganizowania firmowego meczyku.
- Moja dziewczyna - wyszeptał całując ją w głowę.
- Dziwnie brzmi - skomentowała i zgarnęła kluczyki z szafki po czym wyszła na zewnątrz. 

niedziela, 27 października 2013

Etap piąty

- Nic się nie stało. Zapomnijmy o tym i niech będzie tak jak kiedyś. - przytuliła się do przyjaciela. Pocałował ją w głowę i odwrócili się by wejść do jadalni.
- Mamo, my już będziemy się chyba zbierać - zwróciła się Natka do rodzicielki.
- Myślałam, że nocujecie tutaj.
- W sumie to nie jest taki zły pomysł - stwierdził Wrona.
- No dobra. Ale ty śpisz na podłodze - zaśmiała się do Andrzeja. Wiedziała, że jak przyjechali rodzice to ulokują się w jej dawnym pokoju.
Reszta gości rozjechała się grubo po 20 i zostali tylko rodzice Natki i ona z Andrzejem.
- No Andrzej, muszę ci pogratulować wspaniałego występu na Mistrzostwach. Wszyscy nasi znajomi z Francji cię wychwalali.
- A dziękuje. Starałem się. Teraz tylko Plusliga. Może też coś ugram.
- Na pewno. Od czasu do czasu wpadniemy na wasz mecz.
- Zapraszam. Wejściówki czekają.

- To może wypijemy? Za moje zdrowie? - zatarł ręce tata Andrzeja.
- Czemu nie - zaśmiała się Natka. Oczywiście na jednym się nie skończyło, bo pan Tadeusz miał dobrą nalewkę. Andrzej czuł, że zaczyna mu przyjemnie szumieć w głowie, dlatego zaprzestał na kilku kieliszkach. 
- Natalia, a jak praca? - zapytała pani Łucja. 
- Świetnie! Na razie mało się dzieje, bo póki co jest sezon ogórkowy. Ale chłopaki wrócą do gry to znowu się zacznie. Wywiady i wywiady. Dobrze, że wieści od Andrzeja będę mieć na bieżąco - wyszczerzyła się do przyjaciela. 
- Nie wiem jak wy, ale ja idę spać - powiedział pan Igor wstając z kanapy. Życzył wszystkim dobranoc i wyszedł.
- To my chyba też się pójdziemy - ziewnęła pani Helena.
- Idziemy się przejść? - zapytał Wrona Natke, gdy zostali sami.
- Jest po północy głuptasie.
- No to co.
- No dobra. Tylko cicho bo inaczej rodzice nas zabiją - zaśmiała się przypominając sobie stare czasy gdy wymykali tak w nocy. Na dworze za ciepło nie było, ale i tak wyszli. 
Po pół godzinie spaceru zmarznięci wrócili do domu.
- Jak ciepło - przywarła do ciepłego grzejnika Natalia. Chwilę się rozgrzała i poszła za Andrzejem do jego pokoju.
- No to ten, daj mi jakąś koszulkę bo nie mam piżamy - wyszczerzyła się do niego.
- Masz w pierwszej szufladzie w komodzie. Wybierz sobie coś - w tym czasie zaczął zdejmować spodnie i bluzę. Natka po raz pierwszy zwróciła uwagę na jego budowę.  Po raz pierwszy od... zawsze. Odwróciła się do komody i wybrała pierwszą lepszą. Każda będzie jej sięgać do połowy ud. Poszła się umyć do łazienki i kilka minut później wróciła do pokoju. Andrzej leżał na plecach wpatrując się w sufit. Zgasiła światło i wskoczyła na łóżko.
- Ale masz zimne stopy - pisnął gdy go dotknęła.
- Andrzejku, no daj mi je ogrzać - zaśmiała się do niego.
- A co z tego będę miał?
- Dam ci buziaka w policzek na dobranoc.
- No dobra. Tutaj poproszę - dzięki latarni ulicznej mogła zobaczyć jak wskazuje miejsce palcem. Specjalnie oblizała usta i złożyła mokry pocałunek.
- Fuuj - skrzywił się; tak samo jak kilka lat temu gdy robiła to by go wkurzyć. 
- Chciałeś to masz - zaśmiała się i zwycięsko wcisnęła swoje stopy pomiędzy jego łydki. Przyłożyła głowę do jego torsu i wsłuchując się w miary oddech powoli robiło jej się ciepło. 
- Andrzej? - zapytała cicho.
- Mmm?
- Śpisz? - spojrzała w górę prosto w jego oczy.
- Nie śpię. Co się urodziło?
- Co będzie dalej z Mariką?
- To chyba nie to. A z Michałem?
- Dobrze mi się z nim gada, ale nie czuje tego czegoś.
- Czyli możemy zdejmować drzwi - odparł z ulgą.
- Dokładnie. Na którą masz w wtorek trening?
- Ten na hali o 15.
- To świetnie. Zdasz mi następnego dnia relacje na bieżąco o swoim bolącym tyłku - zaśmiała się w jego pierś.
- Jasne. O tym akurat wszyscy chętnie by przeczytali.
- No a nie? Wywiady z tobą są czytane najchętniej. Poza tym te komentarze od fanek..
- Daj spokój co? To po prostu sympatia.
- Sympatia? "Nie gól brody, proszę" - przytoczyła jeden z wielu cytatów z pod zdjęć czy wywiadów.
- No nie zgolę. Ale to jest część mojej kariery. A teraz idźmy spać bo zaraz się pokłócimy.

- Zobacz jak pięknie razem śpią - wyszeptała mama Andrzeja do mamy Natalki. Przyjaciele spali wtuleni w siebie, oboje uśmiechnięci.
- Oni byliby idelną parą.
- Wiem kochana wiem. Chodź, nie będziemy jeszcze ich budzić. Lepiej mi powiedz jak wyszły ci badania.
Mamy chodziły po schodach nadal rozmawiając. Było dopiero po 9; ojcowie poszli wędkować, a mamy weszły do kuchni i zaczęły szykować śniadanie.
---------------------------------------------------------
nie, ja się kurde nie nadaje na typera. zawaliłam prawie wszystkie wyniki tej kolejki +L :(
btw. jeśli ktoś ma pomysł żeby iść na studia na fizjoterapię, to WYBIJCIE TO SOBIE Z GŁOWY. taka dobra rada doświadczonej koleżanki :D

piątek, 25 października 2013

Etap czwarty

Pani Helenka znacząco spojrzała na Łucję i obie poszły do kuchni.
- Helenko, my tego tak nie możemy zostawić - pokręciła głową Łucja.
- Kochana, czytasz mi w myślach. Operację ZŁA TEŚCIOWA czas zacząć - obie zaśmiały się szyderczo.
- Jesteśmy okropne.
- Wcale nie. Działamy tylko na korzyść swoich dzieci. 
Po obmyśleniu planu wyszły z kuchni. 
- Zapraszam gości do stołu - uśmiechnęła się przyjaźnie pani Helenka do gości, a szczególnie do Mariki. O nie moja kochana, Andrzejek nie będzie miał dziewczyny blondynki. No chyba że Natalka się przefarbuje.
Wszyscy ruszyli do jadalni, gdzie był przepięknie ustrojony stół. 
- Andrzejku, razem z Natalką nas nie uprzedziliście i widzisz brakuje dwóch miejsc - skarciła syna.
- To ja będę stał mamo. Nie masz się czym przejmować.
- To ja też - wstała szybko od stołu Natalia.
- O nie nie. Kobiety mają pierwszeństwo. Prawda Michale?
- Oczywiście, przepraszam. Natalio usiądź. Dotrzymam towarzystwa Andrzejowi.
- Jeden zero dla mnie - pani Helenka przybiła sobie w duchu piątkę.
- Natalko, a co z tym wyjazdem z Andrzejem. Coś wspominaliście, że chcecie razem na Kretę wyjechać? - brunetka aż zachłysnęła się słysząc to co mówi mama. 
- A właśnie, był Norbert. Andrzej pamiętasz Norberta prawda? Syn wujka Mariana. No i wyobraźcie sobie że się żeni! A, tylko przyniósł jedno zaproszenie bo myślał że z Natalką jesteście razem. Patrzcie jaki przypadek! - zaśmiała się do reszty gości. 
- Bardzo dobra zupa - powiedziała Marika po kilku minutach ciszy.
- Kochana dałabym ci przepis, ale tylko trzem osobom ona wychodzi wyśmienicie. Wiesz, poza tym muszę dbać o zdrowie syna - puściła do niej oczko mama Andrzeja.

- Przepraszam, ale muszę do toalety - zła Marika wstała od stołu; Andrzej zaprowadził ją do łazienki i oboje weszli do pomieszczenia.
- Co to ma być Andrzej!? - rzuciła do niego gdy tylko zamknął drzwi.
- Nie wiem co w nią wstąpiło. Przepraszam cię - przytulił do siebie Marikę. Nie rozumiał zachowania swojej mamy. Nigdy taka nie była. A pani Łucja też nie zachwycała swoją postawą.
- Andrzej? - usłyszał wołanie Natki z za drzwi.
- Jeszcze ona - westchnęła Majka.
Andrzej uchylił drzwi i wpuścił Natalie do łazienki.
- Możemy porozmawiać? - spytała patrząc wymownie na Majkę.
- Zostawię was samych - powiedziała i wyszła. 
- Andrzej, co one kombinują? - zapytała wkurzona Natalia.
- Nie mam kurwa pojęcia! Ale chyba źle zrobiliśmy, że przyjechaliśmy z nimi.
Natka usiadła na pralce a on stanął obok niej. Westchnęła i oparła głowę o jego ramię.
- I co my mamy teraz zrobić?
- Może im się to znudzi.
- Wątpię - uniosła głowę i spojrzała w jego niebieskie oczy, znajdujące tak niebezpiecznie blisko niego. I wtedy to się stało. Jakaś cząstka Andrzeja podpowiadała mu, żeby tego nie robił, że zniszczy wszystko. WSZYSTKO. Ale inna część jego podpowiadała, że tego chce, pragnie. Dotknął jej policzka i zbliżył swoje usta do jej. 
- Andrzej, nie - odepchnęła go delikatnie gdy tylko się zetknęły. - nie niszczmy wszystkiego, proszę. 
- Przepraszam - odparł cicho gdy brunetka wyszła z łazienki. Jasna cholera! Zepsuł wszystko! Andrzej, jaki z ciebie jest idiota! Jednym zbliżeniem zepsułeś wszystko! Ty debilu! Walnął z całej pięści w pralkę.

Natka wyszła z łazienki i oparła się o ścianę. Dotknęła swoich ust wciąż czując, lekki bo lekki ale jednak smak Andrzeja. Jasna cholera! Wiedziała, że teraz wszystko będzie inaczej. Kurwa mać!

Wesoło zabawiali gości gdy Andrzej i Natalia weszli do jadalni. 
- Natalko, zapakuje wam trochę tortu dobrze?
- Mamo, proszę cię przestań. - skarcił ją Andrzej. Matka uśmiechnęła się tylko do Łucji.
- To może kawy, herbaty? - zapytała Łucja patrząc na gości.
- Poproszę kawę - jedno zamówienie przykuło uwagę pani Heleny. 
- Pomogę ci - obie wyszły z jadalni kierując się do kuchni.
- Podasz mi sól? - pani Helenka szykowała w tym czasie filiżanki.
- Chyba nie myślisz o 
- O tym właśnie myślę. Michałek też chciał kawę prawda?
- Zabiją nas - zaśmiała się Łucja.
- Ale przynajmniej umrzemy zadowolone, że nasze dzieci będą razem. 
Gdy już wszystkie napoje były przyszykowane, Helena delikatnie narysowała kreskę na filiżankach ażeby nie dać posolonej kawy komuś innemu. Z uśmiechami stawiały wszystko przed gośćmi.
- To jak jest kawka to i tort by się przydał.
Szybko przyniosła wypiek i talerzyki po czym Tadeusz zdmuchnął świeczki (tak tak, goście mu to nakazali) i zaczęło się krojenie. Wszyscy wychwalali tort pod niebiosa. Włącznie z Mariką. Gdyby wiedziała co czeka ją w filiżance. 
Z cichym uśmiechem Helena i Łucja patrzyły się na Michała i Marikę gdy sięgali ustami do filiżanki. 
- Co to ma być - skrzywił się Michał.
- Nie smakuje ci? - zatroskana Helena.
- Jakieś dziwne. Fuuj.
- Oj kochany może ty chory jesteś?
- Nie. Ja chyba podziękuje za kawę.
- Moja też jest jakaś dziwna. - odparła Marika wąchając zawartość filiżanki.
- Czy pani dosypała nam soli? - zapytał Michał stając wkurzony od stołu.
- Nie. Ja? No chyba żartujesz.
- Wiedziałam. Natalia wracasz ze mną?
- Ale.. 
- Poczekaj, jadę z tobą. Nie chce przebywać w tej walniętej rodzinie ani minuty dłużej - Marika również wstała od stołu. - Znasz mój numer. - skierowała się do Andrzeja.

- Poczekajcie - wybiegła do korytarza Natka. Ale za późno. Para wsiadła w auto i odjechali.
- No to super - powiedział Wrona stając w progu.
- Dajmy sobie i im trochę czasu.
- To znaczy?
- To znaczy, że może odezwiemy się do nich za kilka dni co?
- Natalia poczekaj. Chciałem cię przeprosić za to w łazience - złapał ją za dłoń i spojrzał w brązowe oczy.
-------------------------------------------------------------------
ah ta siatkówka. emocje, emocje i jeszcze raz emocje. przez nią kiedyś dostane zawału albo umrę z zaskoczenia.
Jak wam się podoba pomysł pana Przedpełskiego?

poniedziałek, 21 października 2013

Etap trzeci

Oboje siedząc i śmiejąc się z kawałów nie usłyszeli nadjeżdżających samochodów. Dopiero dzwonek do drzwi Natalki przywrócił ich do życia.
- Idę. Powodzenia - pocałowała Wronę w policzek i pobiegła na swoją stronę. Sekundę później Andrzej usłyszał taką samą melodię do swoich drzwi. Uśmiechnięty poszedł otworzyć. 
- Chyba dobrze trafiłam - zaśmiała się Marika widząc Andrzeja w progu.
- Idealnie. Zapraszam do mojego królestwa - gdy blondynka przekroczyła próg pocałował ją w policzek i wziął od niej torbę. - Kawy, herbaty?
- Kawy jeśli można. Od czwartej jestem na nogach.
- My, to znaczy ja od 7. - oj Wrona Wrona.
- Ładny dom. Sam urządzałeś? - zapytała rozglądając się po pomieszczeniu.
- Przyjaciółka mi pomagała. Poznasz ją później - uśmiechnął się na samą myśl o Natce.
- Jak jest równie sympatyczna jak ty, to z chęcią. - nawet nie zauważył kiedy blondynka podeszła i stanęła obok. Czuł jej słodkie perfumy. Tak różne od perfum kobiety za ściany. 
- Andrzej, opanuj się do kurwy nędzy! - Zbeształ się w myślach.
Natka myślała, że reakcja Francia na Andrzeja była tą najgorszą. Niestety Francio nie polubił również Michała. Gdy gość przekroczył próg i kot go zauważył, zaczął na niego miauczeć i latać po całym salonie. 
- Francio! - krzyknęła na rudą kulkę gdy ta przez uchylone drzwi wbiegła do salonu Andrzeja. Pobiegła za nim, a za nią Michał.
- Yyy - stanęła jak wryta widząc siedzącą blondynkę na kanapie i zaskoczonego Andrzeja trzymającego na rękach wtulonego w niego... Francia.
- Cześć - przywitał się z nią Andrzej. - Marika to jest Natka, przyjaciółka którą miałaś poznać trochę później. Co się stało temu rudemu sierściuchowi?
- Dostał kociej gorączki, Wrona.To jest Michał, a to Andrzej. Zresztą jego pewnie i tak znasz - zaśmiała się Natka. Wzięła kota od siatkarza i już miała iść do siebie gdy odezwała się Marika:
- Może spędzimy ten wieczór razem? Skoro i tak mamy się poznać to czemu nie mamy zacząć od przyjaciół - uśmiechnęła się ciepło do Natalki.
- Dobry pomysł - poparł ją Wrona.
- No okej. Tylko schowam Francia. 
Coś czuła, że będzie to dziwny wieczór. 

- A pamiętasz jak na obozie czołgaliśmy się przez błoto żeby nas nie namierzyli haha? - para przyjaciół świetnie się bawiła wspominając stare dobre czasy. Natomiast ich towarzysze trochę mniej. Dopiero po jakiejś godzinę Andrzej się skapnął, że Marika usypia, a Michał jest zajęty telefonem. Tylko on i Natka się śmiali. 
- A właśnie. Musimy wam coś powiedzieć. Jutro jedziemy na obiad do rodziców Andrzeja - powiedziała Natka, po czym upiła łyk czerwonego wina.
- Co? - zapytali zaskoczeni Marika i Michał. 
- Moi rodzice nie gryzą.
- Ale my się nawet jeszcze dobrze nie znamy, a już mam poznawać twoich rodziców? - Marika przyjeżdżając tutaj nie liczyła na taki obrót sytuacji.
- To może my już pójdziemy - Natalia odstawiła kieliszek zaczęła wstawać. Wyszła z Michałem do swojego domu, a tamtą parę zostawili samą.
- Marika, poznasz tylko moich rodziców. To naprawdę spoko ludzie.
- No dobra - wzięła głęboki oddech. - to idziemy spać? 
- Jasne - wziął blondynkę za rękę i zaprowadził do pokoju gościnnego gdzie czekało na nią już uszykowane łóżko. Miała również dla siebie całą łazienkę na dole. Pocałował ją w policzek na dobranoc i poszedł na górę do siebie. Wziął szybki prysznic i położył się na łóżku. Zasnął myśląc o jutrzejszym dniu.

- Długo się już znacie? - Michał nadal siedział z Natką w kuchni i rozmawiali. Świetnie póki co się dogadywali.
- Noo, sporo lat. Na początku go nie lubiłam - zaśmiała się brunetka. - Ale koniec rozmów. Idziemy spać bo jutro czeka nas ciężki dzień.
- Ciężki?
- No podróż będzie męcząca.
- A no chyba że tak.
Pokazała mu jego spanie, łazienkę i poszła się umyć. Naszykowała również ubrania na jutro i w piżamie położyła się pod ciepłą kołdrą.
Następny dzień oczywiście rozpoczął się tym, że wszyscy zaspali. Natka obudziła się po ósmej, tak samo jak reszta. Zresztą to ona wszystkich obudziła swoim wrzaskiem, wpadając do domu Andrzeja. Nie jedząc nic i nie pijąc, zapakowali się do swoich aut.  Natka jechała z Michałem jego jeepem, a Marika  z Andrzejem jego audicą. Do Torunia, gdzie mieszkali rodzice Wrony, trochę drogi mieli. Natalia bała się trochę reakcji pani Heleny, ale mówi się trudno.
Kilka godzin później zajechali przed morelowy dom, gdzie ku zdziwieniu wszystkich, stało sporo aut.
- Jasna cholera - zakleła Natka wysiadając z auta.
- Co to kurwa ma być? Mieliśmy być tylko my, a tu widzę cała rodzina się zjechała - zdziwił się Wrona.
- No to będzie jazda.
Bez pukania weszli do domu, gdzie od progu dochodził ich zapach potraw i rozmowy gości.
- Dzień dobry - te dwa słowa Andrzeja sprawiły że wszyscy ucichli.
- Mama? Tata? - zdziwiła się Natalia na widok rodziców i pobiegła ich uściskać.

Pani Helena wyszła z kuchni, słysząc poruszenie w salonie. Jej oczom ukazał się Andrzej i Natalka. Oraz dwójka kompletnie jej obcych osób. Och. Andrzej objął blondynkę i zaśmiał się na widok Natalki ściskającej rodziców. O nie kochani, tak sobie nie będziemy pogrywać. 
- Witam - zwróciła się surowym głosem do blondynki i rudego. Objechała ich wzrokiem i musiała stwierdzić, że prezentowali się nienagannie.
- Mamo, to jest Marika moja..dziewczyna. A to Michał
- mój chłopak - weszła w słowo Andrzejowi Natalka.
- Natalka kochanie, jesteś coraz bardziej śliczna. Jak tam wspólne mieszkanie z Andrzejem?
- Mamoo - Wronie nie było na rękę to co w tym momencie robiła mama. Ale oboje z Natką mogli się domyślać jak zareaguje pani Helena na wieść o tym, że NADAL nie są razem.
- Co mamo co mamo. 
- Nie ważne zresztą. Witam pani Łucjo, panie Igorze - przywitał się z rodzicami Natki oraz z resztą gości. Jak się okazało jego mama zaprosiła również rodzeństwo taty i kilkoro przyjaciół.
--------------------------------------------------------------------
taki trochę rozdział o niczym.
jak widzicie rozdziały dodaje nie za często nie za rzadko; wydaje mi się że tak w sam raz :D
jestem niepocieszona że Volvich i spółka nie zdobyli KMŚ :( 
A no i jutro czekają nas ciekawe mecze: Zenit - Macerata; ZAKSA - Galatasaray i Jastrzębski - Halk Bankasi. Będzie się działo :3

sobota, 19 października 2013

Etap drugi

- Wiesz, bylibyśmy idealnym małżeństwem - zaśmiała się Natka zmywając makijaż, a Andrzej w tym czasie brał prysznic. Po chwili oboje wybuchnęli śmiechem.
- Dobry żarcik. Pani Wrona czy poda mi pani ręcznik?
- Oczywiście mężu - wzięła brązowy puchowy zwitek i odsunęła drzwi od kabiny. Bez żadnego skrępowania spojrzała na niego i czekała aż weźmie rzecz od niej. 
- A ty się nie kąpiesz?
- No heloł, czekam aż Wrona wyleci.
- Dobra, rozbieraj się bo zaraz pomieszczenie się wyziębi. 
Natka zdejmowała po kolei ubrania; weszła do ciepłej jeszcze kabiny wdychając zapach żelu pod prysznic Andrzeja. Już dawno temu przyniósł swoje rzeczy do jej łazienki, a ona też trzymała swoje u jego. Natka jako jedyna widywała Wrone nago; tak samo zresztą jak on.
- Nie utop się. Idę robić ci kakałko - krzyknął.
- Kochany jesteś.
Dzisiaj leciał ciekawy film w tv i korzystając z wolnego, oczywiście spędzali go razem. Niestety wkrótce to się pewnie zmieni bo on poznał wspaniałą kobietę, która za tydzień ma do niego przyjechać. 
Natalia śpiewała pod prysznicem; nawet jej darcie słyszał w swojej kuchni. Zaśmiał się pod nosem i zaczął szykować dla nich wyżerkę na dzisiejszy wieczór. Niestety przerwał mu telefon.
- Halo? 
- Andrzejku, kochanie co robicie? - mama; no tak.
- Robię kanapki, a Nata się kąpie. A co?
- No jak stare dobre małżeństwo - usłyszał uradowany głos.
- Mamooo znowu zaczynasz?
- Och synku. Ale ja nie o tym. Za tydzień jak wiesz są urodziny ojca. Wpadniecie z Natalką prawda?
- Za tydzień? - cholera jasna. Marika miała do niego przyjechać. - Jeszcze nie wiem. Dam znać pod koniec tygodnia.
- Daj mi Natalkę.
- Jak chcesz - z nożem i telefonem w ręku kierował się do łazienki. Natalia trochę się przestraszyła widząc go z narzędziem.

- Mama dzwoni - wyszła szybko z kabiny i opatuliła się ręcznikiem.

- Tak?
- Natalko, dziecko kochane. Bo wiesz, że Tadeusz ma za tydzień urodziny. Pytałam Andrzejka ale on jakiś nieobecny. Wpadniecie oczywiście prawda?
- Yyy - jasna cholera. Za tydzień przecież ma się spotkać z Michałem. - my jeszcze damy znać.
- Natalko, wy sobie nie pogrywajcie w ten sposób. Wiesz, jak jesteście dla nas ważni.
- Wiem wiem. Po prostu nie wiem czy będziemy mieć wolne.
- No dobrze. To czekam na wiadomość. Ucałuj Andrzejka.
- Andrzej! - zawołała idąc korytarzem.
- Mamy problem - zrozumiał jej minę bez słów.
- Gadamy teraz czy jutro?
- W czasie reklam - uraczył ją szerokim uśmiechem. Natalia wzięła dwa wielkie kubki i zaniosła je do salonu. Za nią kroczył Wrona z talerzem kanapek z nutellą.
- Domyślam się, że za tydzień spotykasz się z tą dziewczyną prawda? - połowa filmu już minęła; Natka leżała na kolanach u Wrony, a ten bawił się jej włosami.
- Tak. Marika. Tak ma na imię.
- Opowiedz mi coś o niej.
- No cóż, ma 23 lata, mieszka w Łodzi, jest wysoką blondynką o szarych oczach. Studiuje aktorstwo. Poznaliśmy się w Brazylii w hotelu.
- Oh. Mam nadzieję, że wam się uda - szczerze liczyła na to, że to końcu ta jedyna. Że go nie zrani.
- A teraz ty mi opowiedz o swoim - wyszeptał.
- Michał, lat 25, gra w piłkę nożną w Tomaszowie, wysoki, rudy, niebieskie oczy. Poznaliśmy się w pubie jak krzyczałam, że jak przyjedziesz to ci spuszczę lanie bo przepuściłeś taką piękną piłkę.
- Będzie tu nocować?
- Tak. A Marika?
- Też. Myślisz, że nie przerazi ich nasza zażyłość.
- Założymy te cholerne drzwi na czas ich przyjazdu i po sprawie.
- Musimy ich zabrać do rodziców - powiedzieli w tym samym momencie i się zaśmiali.
- To będzie koszmar.
- Damy radę.
- Andrzej, śpimy dzisiaj razem? Nie chce być sama.
- Masz Francia. Właśnie gdzie on jest?
- Martwisz się o mojego kotka?
- Nie. Po prostu jakoś tak spokojnie jest.
- Śpi u mnie na łóżku.
- Aha, i pewnie jest rozwalony na całe wyro, a ty nie chcesz go budzić.
- No tak jakby.
- No dobra. Ale jak będziesz się wiercić, to cię wywalę.
- No to panie, nieś księżniczkę do łóżka - zaśmiała się. Przerzucił ją znowu jak worek kartofli i zaniósł do swojego pokoju. Natka szybko zdjęła szlafrok i wskoczyła na materac. Wrona zgasił światło i położył się obok niej. Przyciągnął ją do siebie ramieniem i pocałował w czoło.
- Natka?
- No? Co znowu?
- Wiesz, dobrana z nas para przyjaciół.
- Tak tak, ja też cię kocham a teraz idź spać.

- No nie, nie dość że w nie swoim łóżku to jeszcze rządzi - mimo to Andrzej ucichł i wsłuchiwał się w miarowy oddech Natki. Kochał brunetkę do granic możliwości i nie wyobrażał sobie żeby mógłby jej nie być. Nie jego ukochanej przyszywanej siostry. Nie pozwoli żeby ktoś ją skrzywdził. Na pewno nie w tym wcieleniu.Wtulony w przyjaciółkę odpłynął.
Rano obudziło go śpiewanie Natalki. Niemrawo wyszedł z łóżka i zszedł do kuchni. Nie znalazł jednak brunetki u siebie, a po części przyjaciółki. W jego koszulce klubowej zawiązanej pod biustem i krótkich szortach ledwo zasłaniających tyłek robiła śniadanie.
- Natalia, weź się ubierz a nie ludzi straszysz - przetarł twarz dłońmi i skradł kanapkę z talerza.
- To samo mogę powiedzieć o tobie.
- Ja dopiero wstałem.
- A ja dzisiaj jadę tylko na godzinkę do pracy. Czepiasz się i tyle. 
- Pfff.

- Wychodzę! - krzyknęła do Wronki otwierając drzwi. Robił coś w jej salonie, a ta przecież go nie wygoni bo sama wiele razy buszowała po jego stronie. Uśmiechnięta wsiadła do swojego autka i kierowała się do pracy.
Te kilka dni zleciało im bardzo szybko. Siatkarz miał trochę wolnego, u Natki w pracy też nie było jakiegoś zawirowania. W końcu nadszedł piątek; dzień w którym miała przyjechać Marika i Michał. Wysprzątali cały dom, Wrona skosił trawę, wstawili drzwi.
- Kurde, dziwnie to wygląda - stali i parzyli na brązowe drewno rozdzielające ich.
- Natka damy rade - objął ją ramieniem. Przeszła na swoją stronę i poszła się szykować. Stwierdziła, że dzisiaj się trochę wystroi. Wyjęła białą sukienkę i poszła się szykować. Godzinę później siedziała na kanapie oglądając jakieś bzdety w tv. Lecz myślami była po drugiej stronie domu.

Andrzej trochę się denerwował; Marika była cudowną kobietą, ale dziwnie się czuł. Wyjął z szafy białą koszulę i ciemne spodnie. Przy jego wzroście cudem było znaleźć coś pasującego. Dlatego większość ubrań miał szytych na miarę. 
Uszykowany zasiadł przy włączonym radiu, ale myślami był gdzie indziej. A mianowicie u brunetki. Wyjrzał przez okno; nie widząc żadnego obcego auta postanowił sprawdzić jak prezentuje się Natka. Zapukał w tym samym momencie co ona. Uśmiechnięty pociągnął za klamkę. Jego oczom ukazała się pięknie ubrana przyjaciółka.
- No no. Wrona, widzę że ty też się wystroiłeś - zjechała go od góry do dołu podziwiając sylwetkę przyjaciela. 
- Pięknie wyglądasz.
- Myślisz, że się nie przestraszy?
- Byłby idiotą. 
- Trzeba im powiedzieć o jutrzejszym obiedzie u moich rodziców - Wrona podrapał się zakłopotany po brodzie.
- Może wy jeździe sami. W sumie po co ja i Michał tam - Natalia oparła się o framugę wbijając wzrok w podłogę. Nie chciała bowiem, żeby Andrzej zobaczył napływające do jej oczu łzy. Bała się, że przyzna jej rację; a jego rodzice byli dla niej jak jej rodzice. 
- Natalia - usłyszała jego głos bardzo blisko siebie. - Co ty za bzdury pleciesz. Wiesz jak moi rodzice cię kochają. Nogi z dupy by mi powyrywali jakbym ciebie nie zabrał.
Poczuła ciepło na swoimi ciele - okazało się, że to Andrzej ją objął ramieniem.
- Andrzejku, obiecaj mi jedno. Pomimo tego że złączymy się z kimś to nadal będziemy się przyjaźnić. 
- Natka, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Skąd w ogóle takie gadanie.
- Nie wiem. To chyba kryzys wieku średniego - zaśmiała się i mocniej przytuliła przyjaciela.
Wziął przyjaciółkę za dłoń i zaprowadził na kanapę. Usiadł na niej, a Natka usadziła się na jego kolanach. 
- Wychodzicie gdzieś na miasto? - zapytała Natalka dotykając jego dwóch pieprzyków schowanych pod brodą.
- Jakaś kolacja, dyskoteka. Pamiętaj, że jutro o 9 wyjeżdżamy do moich rodziców. 

Mama Andrzeja szykowała tort na jutrzejsze przyjęcie. Przyjedzie jej syn wraz Natalką. Eh, kiedy ta dwójka zrozumie jak bardzo się kocha. No ale nic, szalona mamusia o to jutro zadba. 
- Helenko, telefon do ciebie - wyjęła gorący biszkopt z piekarnika i popędziła do salonu gdzie Tadeusz czyścił broń myśliwską. 
- Tak?
- Helenko, tu mówi Łucja. Co ty na to żebyśmy się do was wprosili na urodziny Tadeusza?
- Naprawdę? To świetnie! Zapraszam! A widzisz, ta kobieca intuicja podpowiedziała mi żebym zrobiła większy tort. Dzieciaki też wpadną. O której będziecie?
- Jakoś wieczorkiem. Dojeżdżamy do Zielonej Góry.
- No to czekamy kochana!
Pani Helena odłożyła telefon na szafkę i w znacznie lepszym humorze zaczęła szykować tort.
- Co tam pichcisz? - mąż wywołany zapachem wszedł do kuchni.
- Wiesz, nie wiem czy zasłużyłeś, ale szykuje tort. I jaka wspaniała wiadomość. Łucja z Igorem przyjeżdżają!
- Wiem to od wczoraj. Igor dzwonił jak byłem na polowaniu. - zaśmiał się, jednocześnie podbierając trochę kremu z miski. 
- Dobry chociaż? - spytała Helena wskazując na białą masę.
- Pyszny jak zawsze - pocałował żonę w skroń i wrócił do salonu. 
--------------------------------------------------------
takie tam z wczorajszego meczu #JW #Czewa
pozdrawiam KK Czewy, który wczoraj spowodował, że straciłam do nich cały szacunek :)
A dzisiaj komu kibicujecie? Ja liczę na AZS PW i Resovię :)

środa, 16 października 2013

Etap pierwszy

W końcu! Po miesiącu nieobecności, tak strasznie stęskniła się za Andrzejem, że teraz pędziła autostradą żeby przywitać go na lotnisku. Jej najukochańszy przyjaciel wracał dzisiaj z Brazylii, gdzie wraz z drużyną walczyli o Mistrzostwa Świata. Zostali trzecią drużyną globu, co ogromnie ją ucieszyło. W radiu właśnie leciał ich ulubiony utwór Michaela Jacksona. Jeszcze kilka kilometrów i wpadnie w ramiona tego kochanego dwumetrowca. Ona przy swoich 175cm była malutka przy nim, ale to im nie przeszkadzało w przyjaźnieniu się.
Z piskiem opon wjechała na parking i zostawiając w nim wszystko pobiegła do hali przylotów. Jak zwykle masa fanów i mediów przyszła ich przywitać. Natalia stanęła obok obserwując jak wchodzą. Szerokie uśmiechy, medale wiszące na szyjach i ta radość w oczach. Zauważyła Andrzeja idącego z Kubą. Szeroko się uśmiechnęła na widok tych dwóch. Autografy, wywiady, przemowy. To wszystko dzieliło ją od trzymania w ramionach Wrony. Szukał czegoś w tłumie; jak trafnie domyślała się Natalia, szukał jej. Wyciągnęła swoją rękę i pomachała mu. Gdy wreszcie odnalazł ją w tłumie, tak samo jak jej, tak i jemu na twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- Natka, mówiłem ci, żebyś się nie fatygowała na lotnisko. A ty uparciuchu jak zwykle swoje. - trzymał ją w stalowym uścisku wąchając arbuzowy zapach jej włosów.
- Andrzejku nie kłóć się ze mną. Jestem starsza i to mnie masz się słuchać.
- Wypraszam sobie. Tylko starsza o jeden dzień, a się już wymądrzasz. Tęskniłem za tobą, wiesz? - ponownie jej drobne ciało znalazło się przy jego umięśnionym.
- To co, jedziemy do Tomaszowa, czy jesteś głodny? Albo chcesz coś jeszcze załatwić? - czy Wronka chciał czy nie, musiał wracać z nią do domu. Oczywiście, że chciał. Po tak długiej rozłące musiał pochwalić się jej, że poznał pewną kobietę, że rozumieją się bez słów. Przypadek sprawił, że Natalia też kogoś poznała. Obojgu w trakcie podróży buzie się nie zamykały.
- A zapomniałabym. Andrzejku, ale obiecaj że się nie wkurzysz - zaczęła skruszonym głosem.
- Coś znowu zrobiła?
- Bo widzisz, jak była burza to Francio się przestraszył i latał po całym domu i i wszystkie twoje płyty połamał. Ale ja ci je odkupie przysięgam. Połowę już mam zamówioną.
- Co za sierściuch. Mówiłem ci żebyś go oddała na wieś. Przebrzydły rudzielec.
- Ale on cię kocha.
- Kocha!? Kocha!? Jakby mnie kochał to by mi nie nasrał do butów przed wyjazdem!
- Bo go drażniłeś.
- Natalia.
- Andrzej.
- Nie ciągnijmy tego tematu bo zaraz szału dostanę. Zresztą jak wejdę do domu to dostanę. Módl się, żeby ten okropny kocur gdzieś sobie poszedł.
- Pewnie wyczuł, że jadę po ciebie i biedaczek się przeraził.
- Straszne.
Po godzinnej podróży zajechali pod ich dom. Kiedyś wpadli na pomysł, że skoro i tak nie mogą bez siebie żyć to zamieszkają razem. Natalia wygrzebała kasę ze swojej pensji, Andrzej z gry, trochę dołożyli rodzice i tak wybudowali dom, który był podzielony na dwie części, tak samo jak ogródek. Tylko piwnica w nim była wspólna. Zresztą w domu zrobili drzwi przez które przechodzili do siebie. Kiedyś można było to nazwać drzwiami; natomiast teraz była to po prostu dziura w ścianie łącząca ich salony.
Natalia zaparkowała auto przed domem i czekając na Andrzeja przed wejściem modliła się, żeby Francio gdzieś czmychnął. Ewentualnie schował się w jej pokoju po drugiej stronie domu.
- Uff - odetchnęła cicho przechodząc przez dom Andrzeja.
- Rozpakuje się i jedziemy coś zjeść? - dobiegł ją krzyk Wrony z łazienki.
- Jasne. Tylko najpierw muszę znaleźć swojego kotka. Francio, kici kici - zajrzała do szafy, do łazienki, nawet do piekarnika w kuchni, ale kota nie było. Padła zrezygnowana na łóżko. Przecież on go zabije. Panikowała cholernie o swojego kotka.
- Miau - usłyszała ciche przestraszone miau spod łóżka. Zajrzała tam i zauważyła biedną przestraszoną rudą kuleczkę.
- Chodź do pani - mały kotek wskoczył na łóżko i zaczął lizać ją po twarzy. - Musisz uważać bo Wrona wrócił do domu i jest zły. Pamiętaj: nie wchodź na jego połowę bo nie będę mogła cię obronić - tłumaczyła cicho mu jak przetrwać. Kotek na sam dźwięk nazwiska Andrzeja zaczął się jeżyć. Chyba naprawdę za nim nie przepadał. Położyła delikatnie Francia na poduszce, a sama poszła się szykować. Wygrzebała z szafy jakieś spodnie, luźną bluzkę i buty na koturnie. Kończyła wiązać włosy gdy usłyszała miauczenie Francia. Wbiegła przerażona do pokoju, widząc Wrone stojącego w drzwiach i kota najeżonego jakby co najmniej to był pies.
- Widzisz jak on mnie nie lubi?
- Przesadzasz. Francio, spokój. On ci nic nie zrobi.
Kot spojrzał na nią zły, fuknął i ruszył pod łóżko.
- Gotowa?
- Tak.
Zabrała torebkę po drodze i ruszyli korytarzem na dół. Nie dane im było zejść spokojnie po schodach bo Wrona zaczął popychać Natalie przez co o mało nie zleciała z nich. Walnęła go z całej siły w brzuch, ale dla niego pewnie to było jak smyrnięcie. Zaśmiał się i przerzucił Natkę przez ramię. Dopiero przy samochodzie ją postawił; cmoknął  w czoło i wsiadł za kierownicę. I kobieto zrozum tu faceta. Wrzuciła swoją "torebkę na ziemniaki" jak to określa Wrona i zasiadła na fotelu pasażera.
- Na co masz dzisiaj ochotę? - zapytał gdy wyjeżdżali przez bramę.
- Na chinola. - rozmarzyła się na samą myśl.
- Ej, to było ostatnio. Może pizza?
- Andrzejku, tak ładnie proszę - zatrzepotała do niego rzęsami i po chwili się roześmiała. - No dobra, ale tylko dzisiaj ci pójdę na rękę. Taki mój prezent za medal.
- Kochana jesteś - pocałował ją w policzek, a ta z udawanym obrzydzeniem go wytarła.
- Muszę teraz go domestosem zdezynfekować. Fuuj.
- Nie zapomnij użyć szczotki drucianej.
- O to to. Widzisz, jednak zdarza ci się myśleć.
Zajechali pod włoską restaurację, po czym Andrzej zaparkował na tym miejscu co zawsze i zaczęli wysiadać. Uwiesił się na swojej towarzyszce i kroczyli dumnie chodnikiem.
- Wrona, ty kilograma to nie ważysz.
- Ty też nie.
- Sugerujesz, że jestem gruba?
- Ja tego nie powiedziałem - zaśmiał się i uciekł przed nią do pomieszczenia.
- Żądam rozwodu. Jak tak możesz do mnie mówić.
- Kochanie, no ja tego przecież tego nie powiedziałem. Wybacz mi - złożył skruszony dłonie jak do modlitwy. Natka wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. Tak naprawdę odstawiali tę całą szopkę żeby odstraszyć niepotrzebne osoby od Andrzeja. Zgromadzeni goście zaczęli im bić brawo.
- Co za piękna para - usłyszała Natalia od starszej pani, która wraz z mężem przyszła na kolację. Andrzej wziął ją za dłoń i skierował do stolika.

Natalia była jego najlepszą przyjaciółką. Znali się od dziecka, gdy to wraz z rodzicami przeprowadziła się do domu obok niego. Zawsze mu dokuczała i się z niego śmiała. Ich rodzice próbowali jakoś temu zaradzić, wysyłając na wspólne obozy, do tej samej szkoły czy nawet jeździli razem na wakacje. Ale nadal Andrzej i Natka nie pałali do siebie sympatią. 
Dopiero wyjazd Natalki za granicę sprawił, że Andrzej zaczął tęsknić za nią. Nie za jako jego miłością, ale za jej dokuczaniem właśnie. Pół roku chodził jak struty; pisali do siebie, dzwonili i kroczek po kroczku stawali się przyjaciółmi. Jej tata był znanym maklerem i często się przeprowadzali. Gdy Natka skończyła 18 lat wróciła do Polski. Rodzice Wrony przyjęli ją z otwartymi ramionami, jednocześnie po cichu licząc, że stanie się ich synową. Póki co nic na to nie wskazywało bo oboje czuli do siebie tylko, albo aż braterską miłość. Takie szopki jak dzisiaj odstawiali dosyć często. Czasami aby zobaczyć reakcję ludzi, a czasami dla zabawy. 
--------------------------------------------------------------
oddaje w wasze ręce pierwszy rozdział. Dzisiaj zakończyłam całą historię i wszystko ma siedemnaście rozdziałów (piętnaście+prolog+epilog).
Dzisiaj Superpuchar Polski :D za kim jesteście? Ja z całego serca kibicuje oczywiście Sovii :3

poniedziałek, 14 października 2013

Start

- Andrzej zobacz: pająk - zaśmiała się piętnastoletnia Natalia. Stali w lesie, w około chaszcze i pełno robactwa. - Wrona Wrona taki mały pajączek Cię pokona?
- Natalia przestań. Wiesz, że ja się boje - wyszeptał przestraszony.
- Hahahaha właśnie o to mi chodzi. Dobra, nie wiem jak ty ale ja stąd spadam bo mama pewnie się wkurzy. See you.
- Nataliaaa - usłyszała za sobą jego pisk.
- Ty jesteś chłop czy baba. Weź się w garść, Wrona. Dawaj łapę i chodź za mną - pociągnęła go mocno i wyprowadziła z lasu.

Trzy lata później:
- Andrzej, brakuje mi Ciebie. A nie sorry, nie mam na kogo najeżdżać - zaśmiała się brunetka do kamery.
- Zawsze można na ciebie liczyć - popukał w jej elektroniczną głowę. - Muszę ci się pochwalić. Z drużyną zdobyliśmy złoto.
- No widziałam widziałam.
- Natalka, a jakbyś przyjechała do nas? Możesz z nami zamieszkać. Pokój stoi wolny, a rodzice też cię uwielbiają. - zmienił nagle temat.
- No nie wiem. Boję się reakcji moich rodziców.
- To da się załatwić - puścił do niej oczko. - Jak tam w ogóle? Znalazłaś tego jedynego?
- Bo to jednego? Niestety ciężko jest się z nimi dogadać.

Cztery miesiące później:
- Andrzej, ruszaj się bo spóźnimy się na lotnisko! - krzyknął na niego ojciec. Wypadł szybko z łazienki i zbiegł na dół. Wsiedli do auta i ruszyli po Natalie. Kilka godzin jazdy i zajechali na Okęcie. Byli pewni, że Natka ich pozna. Tak samo oni ją. W końcu prawie codziennie gadali na skype. Wypatrywali małej brunetki z dużą ilością bagażu. Ale zamiast tego wyszła wysoka brunetka w kwiecistej sukience.
- Natalia - zawołał uradowany Andrzej. Przyjaciółka spojrzała w ich stronę i cała się rozpromieniła.
- Co ty same drożdże jesz? - zaśmiała się do niego i mocno przytuliła, po czym przylgnęła do jego rodziców.
Zaczynała nowy etap w życiu. U boku najlepszego przyjaciela oraz rodziców chrzestnych.
-----------------------------------------------------------------
Witajcie :) zaczynam z nowym projektem. Opowiadanie będzie mieć około 20 rozdziałów.