środa, 20 listopada 2013

Etap jedenasty

- Hahahahaha mogłem to nagrać - Wrona śmiał się z przyjaciela, że ten dał się nabrać. - Dobra spadam bo zaraz pewnie klamkę pocałuje. Do jutra.


- Andrzej? - usłyszał przerażony głos Oli.
- No ja. Co masz taką minę jakbyś ducha zobaczyła?
- A nic nic. Miałeś być jutro.
- Ale jestem dzisiaj. Idź do Karola i cieszcie się ostatnią nocą jako wolni - pocałował ją w policzek i wsiadł do auta.
- A tobie co? Zbladłaś jak go zobaczyłaś. 
- Bo tą koleżanką była..no..kurwa, to była Natalia! Ona śpi u niego w domu.
- Co!? Andrzej właśnie tam jedzie.
- Uprzedzić ją jakoś? - nie wiedziała co robić. 
- Nie. - odpowiedział po chwili zastanowienia. - Nie. Nie mieszajmy się do tego - przytulił ją i pocałował w głowę. - Ale jesteś zimna - objął ją jeszcze mocniej żeby ogrzać.

Po kolacji wszyscy poszli spać, żeby na jutro być wypoczętym, a ona krążyła po salonie. Nie mogła zasnąć; bała się tego co stanie się rano jak wstanie, jak zobaczy Andrzeja siedzącego w kuchni, śmiejącego się. Nie wie czemu cały czas chodziła w jego koszulkach, w tych białych skarpetkach z klubu w Warszawie, w swoich dżinsowych szortach, które Andrzej tak uwielbiał gdy je nosiła. Tylko teraz były zmniejszone o dwa rozmiary. Wchodząc cicho po schodach usłyszała jak jakieś auto zajeżdża pod dom sąsiadów. Weszła do pokoju w którym spała Mari i usiadła na parapecie wpatrując się w ciemne pola za oknem. Oparła brodę o kolana i siedziała jak zahipnotyzowana. Kilkanaście łez znowu moczyło jej policzki. Nie broniła się przed nimi. Czekał ją jutro bardzo ciężki dzień. Wiedziała, że Andrzej ją odtrąci, nie wybaczy tak łatwo jak to zrobili jego rodzice. 

Zaparkował przed domem, bo nie chciał już budzić rodziców otwieraniem garażu. Zamknął bramę i z torbą na ramieniu oraz futerałem z garniturem szedł chodnikiem do domu. Jak najciszej otworzył drzwi i się rozebrał. Powiesił garnitur na wieszaku i z samą torbą wchodził po wolno po schodach. Otworzył drzwi i zapalił światło po czym stanął jakby zobaczył ducha.

Mokre od łez oczy poraziło światło. Spojrzała w drzwi i zobaczyła zaskoczonego Andrzeja. Mierzyli się wzrokiem przez kilka minut. Natka nie wiedziała co myśleć. Nie była przygotowana na wcześniejsze spotkanie z nim. Spojrzał na łóżko gdzie Mari słodko ssała smoczka, jednocześnie uśmiechając się przez sen. Wrona stał jak zahipnotyzowany. Natka siedziała jak sparaliżowana gdy zamykał za sobą drzwi.
- Kto to jest? - zapytał kiwając głową na łóżko.
- Mari - odpowiedziała szeptem.
Nastała krępująca cisza. 
- Czemu się nie odezwałaś do mnie nawet słowem? Czemu ja nic o tym nie wiem, że mam córkę!?
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. - odpowiedziała cicho spuszczając głowę. Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Wybuchnęła głośnym płaczem wtulając się w jego pierś. 
- Jak ma na imię?
- Mari. Marysia. I tak, jest twoją córką.
Andrzej podszedł do łóżka i położył się na nim obok Marysi. Swoją wielką dłoń położył na jej drobnej twarzyczce.
- Jest śliczna - czuły uśmiech wypłynął na jego usta.
- Andrzej, wybaczysz mi? 
- Natalia, może jestem głupi, ale ja nie potrafię się na ciebie gniewać. Mogę mieć żal do ciebie o to, że nie powiedziałaś mi o Mari. Ale czy to coś da? Nie. 
Natka dotknęła jego policzka i złożyła delikatny pocałunek na ustach. Już teraz wiedziała jak nadal bardzo go kocha i że nadal jest dla niej kimś ważnym. Przytuliła się do małej Mari i zasnęła.

Nawet nie wie kiedy zasnął. Obudził się przykryty kocem, wciąż w ubraniu. Z dołu dobiegał go zapach kawy i domowego śniadania. Odświeżył się i zszedł na dół. Stanął w progu kuchni obserwując Natkę czytającą gazetę. Dopiero gdy zobaczył ją wczoraj wieczorem, zdał sobie sprawę jak bardzo mu jej brakowało. Jak nadal ją kocha i pragnie wspólnego życia z nią u boku. Do tego wiadomość, że jest ojcem obudziła w nim nowe uczucie. Nie był zły na Natalię o to. To i tak by nic nie dało.
- Cześć - powiedział po chwili, nadal stojąc drzwiach. Podniosła głowę i obdarzyła go szerokim uśmiechem. Jeden nawyk nadal zachowała: chodzenie w jego koszulkach.
- Kawę masz w ekspresie jak chcesz.
- Natka - ukucnął przed nią łapiąc ją za dłonie - myślisz że możemy do siebie wrócić?
- Wrona, o niczym innym nie marzę - objęła jego twarz i pocałowała czule w usta. 
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. Nadal cię kocham - przylgnęła do niego wdychając jego woń.
- A gdzie Mari?
- Siedzi na dworze z dziadkami.
Złapał ją za dłoń i wyszli razem na taras.
- Witaj mamo - pocałował rodzicielkę w policzek, a następnie przywitał się z tatą i rodzicami Natki.
- Widzisz, nie było tak źle - wyszeptała pani Helena do Natki.
Marysia podbiegła do Natki i mocno objęła jej nogi. Podniosła wysoko główkę i spojrzała na Wronę. Żeby mała mogła go lepiej widzieć, ukucnął obok.
- Cześć.
- Cesc - odpowiedziała nieśmiało. Po chwili jednak uśmiechnęła się i podeszła do niego. - Tata?
Wrona spojrzał na Natkę, która pokiwała głową.
- Tak.
- To supel - objęła go za szyję i pocałowała w policzek.
----------------------------------------------------------------
zrobiło się słodko, ale nie na długo :)

niedziela, 17 listopada 2013

Etap dziesiąty

Dwa lata później:
- Pani Natalio, za pięć minut ma pani spotkanie - do jej gabinetu weszła Joyland - śliczna blondynka w okularach.
- Już idę, już idę - wpatrywała się w kartkę znajdującą się na jej biurku: kremowy prostokącik z granatową szarfą - zaproszenie na ślub Karola. Nie miała z kim iść, nie miała się w co ubrać, nie miała ochoty spotykać tylu znajomych twarzy. Ale Ola nalegała i nawet nie chciała słyszeć sprzeciwu. Wstała i ruszyła do sali obok.

We Francji powoli nastawała wiosna; turyści zjeżdżali do Paryża: miasta zakochanych. Natalia nie miała nikogo. Bo po co? Mieszkała z rodzicami, wyjeżdżając z Polski okazało się że jest w ciąży. Dwa lata temu po kłótni z Andrzejem nie wróciła do kraju; po prostu uciekła. Za każdym razem jak rodzice jechali do jego rodziców, twierdziła że nie może jechać bo ma ważne spotkanie. Stchórzyła; zresztą ani ona ani on nie odzywali się do siebie. Uważali, że krzywdzi Andrzeja, nie mówiąc mu o dziecku. Ale ona nie miała jeszcze siły na spotkanie z nim. Za wcześnie.
Idąc Polami Elizejskimi chciało jej się płakać na samą myśl o tym.
- Niech panienka się uśmiechnie. Ja panience powróżę - zaczepiła ją starsza cyganka.
- Nie dziękuje - uśmiechnęła się uprzejmie do kobiety.
- O, widzę że chodzi o miłość. Wysoki, z brodą, przystojny - uśmiechnęła się.
- Słucham? - była zdziwiona że kobieta wie o Andrzeju.
- Kochasz go, on kocha ciebie. Ranicie się nawzajem; duma nie zawsze jest najważniejsza, dziecinko. Ale będzie dobrze. Zrobicie krok do przodu w tym samym czasie.

- Karollo, nie wierze w to co trzymam w dłoni. I jeszcze ja mam ci w tym pomóc - zaśmiał się Wrona na widok zaproszenia.- Ola czy ty wiesz w co się pakujesz?
- Wiem i jestem tego świadoma - na dowód swoich słów pocałowała Kłosa w usta.
- Dobra, to my jedziemy dalej rozwozić - Andrzej odprowadził ich przed dom i stał patrząc jak odjeżdżają. Spojrzał w górę na czyste niebo. Zima odeszła ostatecznie; świat nabierał barw. Tylko jego życie miłosne nadal było czarno-białe.
- Eh - wszedł do domu; po drodze do salonu zabrał Francia, który z chęcią wtulił się we Wrone. - chyba będziemy musieli iść razem na to wesele, nie miały? 
Andrzej nie miał pojęcia, że Natke również zaprosili. Rozłożył się wygodnie na kanapie, włączył film i tak minął jego kolejny wieczór.


- Joyland, jak wiesz, przez kilka dni mnie nie będzie. Jak tylko coś się będzie dziać informuj mnie dobrze?
- Pani Natalio, naprawdę proszę się o nic nie martwić i bawić na weselu przyjaciela. Damy sobie radę. Proszę pozdrowić rodziców i małą Mari.
- Oczywiście. No dobrze. To ja idę. - spojrzała jeszcze raz na swój gabinet czy niczego nie zapomniała i wyszła. Podróż do domu gdzie wszyscy już na nią czekali i potem wylot do Polski.
- Jasna cholera! Gdzie my będziemy spać? - zapytała zaniepokojona po części i tak już znając odpowiedź. Śpiąca Maria lekko się poruszyła, ale spała dalej. Rodzice zaczerwienili się ze wstydu na jej pytanie.
- No yyy u Wrony - wyszeptała mama. Wpatrywała się bacznie w swoje dłonie zwinięte na kolanach.
 Świetnie.
- Natalko, ale Andrzeja ma nie być. On dopiero przyjeżdża w sobotę rano. 
- Mogłam nie lecieć. Pomogłabym przy projekcie, spędziła też trochę czasu z nią - kiwnęła głową na małą dziewczynkę.
- Ile macie zamiar się jeszcze unikać? Nie uważasz że po dwóch latach należy odłożyć dumę na bok i w końcu stać się dorosłym? On ma prawo wiedzieć - Natka nic nie odpowiedziała, tylko zamknęła oczy; czuła jak łzy napływają, a po chwili zlatują po policzkach. Otarła je szybko i wzięła kilka głębokich wdechów. Bała się spotkania z jego rodzicami, z nim. Pełna obaw wysiadała na lotnisku w Warszawie, ze strachem jechała do Torunia, a jeszcze z większym przerażaniem stawiała kroki przed domem jego rodziców. A co jeśli on tam będzie? Wyjęła z nosidełka rozbudzoną córeczkę i wzięła ją na ręce.
- Natalka, jak ty wypiękniałaś. A to.. to - zaniemówiła pani Helenka na widok swojej wnuczki.
- Dzień dobry. To jest Maria - uśmiechnęła się lekko.
- Tadeuszku, pomożesz Igorowi z bagażami? - zwróciła się do męża.
- Oczywiście.
Pani Helena złapała Natkę za dłoń i zaprowadziła do kuchni. Nie trzeba było wielu słów. Brunetka spojrzała na zatroskaną minę mamy Andrzeja. Wpatrywała się w małą brunetkę z kręconymi włosami i niebieskimi oczami - Czy to jest dziecko Andrzeja? - zapytała bardzo cicho.
- Tak. Przepraszam - przyznała szczerze. Na szczęście mama Andrzeja nie obwiniała jej za rozstanie ani za to że dopiero dzisiaj dowiedzieli się o wnuczce . Zrozumiała ją. 
Gdy usłyszały, że jej rodzice i tata Andrzeja wchodzą do domu odsunęła się od kobiety i szybko otarła łzy. Wyszły na górę i ze swoją torbą poszła do pokoju Andrzeja. Miała spać w jego łóżku, w jego zapachu. Rozpakowała torbę i poszła się odświeżyć po podróży, a małą zostawiła z dziadkami. Tak jak zwykle, tak i teraz założyła jego koszulkę i szorty. Po ciąży schudła i wyrobiła sobie mięśnie. Optycznie miała dłuższe nogi i rzeczywiście trochę wyładniała. Wyjęła jakieś grube skarpety Andrzeja i w takim stroju zeszła na dół. Była wśród swoich więc nie musiała się stroić.
- Panie rozumiem już kreację gotowe - tatuś zawsze wie jak zacząć rozmowę.
- No a jak. My jak my, stare, uroda już nie ta, to musimy się jakoś wyróżniać - zaśmiała się pani Helena.
- To Natalka może iść w worku na śmieci bo ładnym we wszystkim ładnie.
- Tatooo - spojrzała zawstydzona na ojca.
- Taka prawda - potwierdził pan Tadeusz.
- Może zmieńmy temat. Jak zdrowie? 
- Zdrowy jak koń. Tylko coś włosy zaczynają mi wypadać - przeczesał teatralnie czarne gęste włosy.
- Właśnie widzę. 
Wieczór minął im na siedzeniu w salonie przy lampce wina i opowiadaniu ciekawych historii i kawałów. Następny dzień zleciał Natce na siedzeniu na dworze i dotlenianiu się oraz oglądaniu jak Marysia szaleje z dziadkami. Wszyscy zachowywali się tak jakby ich wnuczka była z nimi od dawna; potem był już piątek i został tylko dzień do wesela.

- Miałeś przyjechać dopiero jutro. Co cię sprowadza wcześniej? - zdziwiony Karol wpuścił Wronę do mieszkania.
- Dzień dobry - przywitał się z rodzicami Karola i poszedł za nim do pokoju.
- No to gadaj.
- Nie miałem co robić. Trener zwolnił nas wcześniej z treningu więc jestem. Chłopaki ulokowali się w hotelu, a ja zaraz jadę do rodziców. Chociaż nie za bardzo mi się śpieszy.
- Jak chcesz to możesz spać tutaj. Miejsce jest.
- Nie no co ty. Mama by mnie zabiła jakby się dowiedziała.
- Racja. Tylko mi się jutro nie spóźnij. O 15 chce ciebie tutaj widzieć - powiedział poważnie patrząc na Wronę.
- Wiem wiem. A Ola gdzie?
- Poszła do jakiejś koleżanki. Nie wiem jak ona ma tutaj kogoś znajomego ale nie wnikam.
- Ostatnie spotkanie z kochankiem i te sprawy - mruknął Andrzej.
- Czyli patrząc na to obiektywnie to ty jesteś moim kochankiem - główkował Karol. 
- Wiesz, do ślubu jeszcze dużo czasu. Możesz odwołać - zaczął Andrzej i usiadł obok Kłosa obejmując go ramieniem.
- Co ty robisz? - wypalił jak z procy z kanapy Kłos.
----------------------------------------------------------------
byłam dzisiaj na pierwszym meczu siatkówki żeńskiej, i powiem wam że nie podoba mi się tak bardzo jak męska :( 

wtorek, 12 listopada 2013

Etap dziewiąty

- Natalia, dzięki bogu. Martwiłem się - przytulił ją mocno gdy tylko wysiadła z auta.
- Przepraszam, ale nie dość że wyładowała się komórka, to jeszcze był wypadek i ten cholerny śnieg sypie. Pieprzona pogoda - wyszeptała wtulona nadal we Wronę. Andrzej odłożył łopatę i weszli razem do ciepłego domu.
- Idź się przebierz a ja zrobię coś do jedzenia. 
- Kocham cię - powiedziała do niego na odchodnym.

- Ale pachnie - przylgnęła do niego gdy czysta i przebrana wyszła z łazienki. 
- Natka, weź się ubierz a nie w samej koszulce chodzisz - odwrócił się i mocno ją przytulił by ogrzać.

- Kiedy mi tak wygodnie. 
Wskoczyła na blat kuchenny obok niego. Gdy Andrzej kroił lub mieszał składniki, ta skutecznie mu przeszkadzała: a to dotykając go, całując lub podwijając koszulkę.
- Natalka, ja cię bardzo proszę.
- Nie wiem o co ci chodzi - kolejny raz kąsała jego szyje gdy obok niej kroił paprykę. Odłożył nóż i oparł ręce o blat. 
- O to, że nie mogę się skupić - wyłączył gaz i zaczął ją całować po szyji, ręką zachodząc między uda. 
- Andrzej, ale że w kuchni? - zapytała zdziwiona gdy położył ją na stole.
- Będziesz daniem głównym - odpowiedział dotykając jej piersi przez cienki materiał koszulki. Zaczęła wić się na stole gdy językiem dotarł do jej kobiecości. Mocniej złapała się blatu i oparła nogi na zimnym drewnie, gdy po raz kolejny drażnił się z nią. Otworzyła oczy gdy przestał. Usłyszała odpinanie zamka i zobaczyła jego uśmiechniętą twarz. Zsunął trochę spodnie, ale Natka wstała ze stołu i kazała mu usiąść na krześle, po czym sama na nim zasiadła. Położył swoje wielkie dłonie na jej biodrach, gdy zaczęła napierać na jego członka. 
Gdy oboje doszli, Natka chciała zejść, ale Andrzej ją złapał i zaniósł do sypialni. Kilka chwil wisiał nad nią wpatrując się intensywnie w brązowe oczy brunetki. Podwinął jej koszulkę jeszcze bardziej, po czym szybkim i mocnym ruchem rozerwał ją.
- Zobaczysz jak Wrona dziobie - zaśmiał się i zaczął mocno całować jej piersi. Przestał by zdjąć swoją bluzkę i resztę odzienia. Ani on, ani Natalia nie panowali nad tym co robią. On wchodził w nią gwałtownie docierając boleśnie do jej głębi, a ona krzyczała z bólu i podniecenia.
- Andrzej! - krzyknęła gdy myślała, że rozerwie ją kolejnym mocnym pchnięciem. Chciała żeby przestał, ale jednocześnie podobało jej się to co robi. - Wrona! - wysapała gdy obdarzył ją falą kolejnych gwałtownych i bolących pchnięć. Nie myślała, że ból może być tak podniecający. - Jeszcze.
Zrzuciła go z siebie; złapała jego dłonie i przytrzymała nad jego głową. Oboje ociekali kropelkami potu, ale całkowicie zatracili się w tej przyjemności. Całowała go, jednocześnie ocierając się o niego, czym doprowadzała go do szaleństwa. Nagle usiadł czym spowodował, że wszedł ją w nią za jednym pchnięciem. Poczuła jak zapiekło ją od tego w środku, ale ten ból zniwelowało jej gdy palcami zaczął pieścić jej sutki. Wstał, nadal tkwiąc w jej środku i posadził na komodzie. 
- Ja pierdole - krzyknęła gdy od szybkich ruchów aż spadł obraz wiszący na ścianie. Wciąż im było mało i mało. Natce brakowało już oddechu, ale Andrzej nadal w szaleńczym tempie wchodził w nią. Ponownie zaniósł ją na łóżku i tam zakończyli swoją gonitwę. Położył się leniwie trzymając głowę przy jej szyi; Natka objęła go nogą, po której rysował nieokreślone wzory. 
- Boże, jak mamy się tak codziennie kochać to ten dom długo nie postoi - wyszeptała gdy ich oddechy wróciły do normalności. 
- Natka, wiesz o czym zapomnieliśmy - usiadł zaniepokojony.
- Jasna cholera!
- Ale takie małe bobo. Czemu nie - uśmiechnął się szeroko.
- Naprawdę? Chciałbyś? 
- Pewnie że tak. Chyba każdy facet marzy żeby zostać ojcem - przytulił ją mocno po czym pocałował w brzuch.
- Dobra, nie rozpędzajmy się bo jeszcze to nic nie oznacza.
- Tylko wiesz, mama by pewnie zaczęła narzekać, że tak młodo zostanie babcią - zaczął się śmiać na cały głos.
- Taka mała Wronka by się urodziła. Nie no, wybaczyłaby nam to - przytuliła się do niego, po czym zasnęła.

Czasami piękna bajka potrafi szybko się zepsuć. Minęły święta, sylwester; na święta pojechali do rodziców Andrzeja, gdzie też oficjalnie zawiadomili ich o swoim związku. Mama oczywiście strasznie się ucieszyła. Potem sylwester u Kłosa; Natalia poznała nową partnerkę Pita, Karol zaręczył się z Olą. 
Psuć zaczęło się w połowie stycznia, gdy Natalia wracała coraz później do domu, Andrzej spędzał większość czasu na hali albo w rozjazdach. Kłócili się o byle co: o nie umyty kubek w zlewie, o kropkę tuszu na lustrze, nawet o źle ustawione buty.
- Jak ci wszystko tak przeszkadza to może powinniśmy rozdzielić swoje mieszkania! - wybuchnęła Natalia gdy zrobił aferę o jej spodnie na pralce.
- A proszę bardzo! - wydarł się. Usłyszała jak rzuca czymś o kafelki w kuchni. Natka usiadła na podłodze i pewnie by się kolejny raz rozpłakała gdyby nie fakt, że tych łez już nie było.
- Świetnie kurwa. Po prostu genialnie. Jak chcesz to masz cały dom dla siebie - wyszeptała wstając i ruszając do garderoby. - Jak tak to tak. - wyjęła walizkę i zaczęła pakować swoje rzeczy. Pół godziny później taszczyła ją do samochodu. 
- Natalia, co ty robisz! - wydarł się wybiegając na bosaka z domu.
- Jadę do rodziców, nie wiem, gdziekolwiek. Byle z dala od ciebie. Muszę to przemyśleć. Cześć  - wrzuciła ją do bagażnika i wsiadła za kierownice. A ten pajac tylko stał i się patrzył. 
- Szefie? Tu Natalia. Biorę wolne na dwa tygodnie - powiedziała twardo do słuchawki.
- Coś się stało? - zapytał troskliwym głosem.
- Nie. To znaczy tak. Ale nie ważne. To dostanę?
- Natka, nie wiem o co chodzi ale dobrze. Mam nadzieję, że Marek sobie jakoś poradzi.
- Na pewno. Dziękuje. Szefie, i przepraszam że tak nagle.
- Czekamy na ciebie - powiedział ciepło i się rozłączył.
Myślała gdzie by jechać. W końcu już było późno. Oparła głowę o kierownicę i stała tak chwilę na uboczu. Wszystko się spierdoliło. Zdecydowała się jednak pojechać do rodziców. Zabukowała bilet przez internet i ruszyła na lotnisko. A to się zdziwią. 
- Mamo? - zadzwoniła do swojej rodzicielki gdy tylko włączyła telefon. Była już na paryskim lotnisku, gdzie jak zwykle były tłumy kulturowe. 
- Natalka? Co się stało?
- Przyjedziesz po mnie na lotnisko? Albo tata?
- Jesteście z Andrzejem w Paryżu?
- Jestem sama. To jak?
- Za piętnaście minut będę.
Czekając na rodziców wypiła kawę i zjadła śniadanie w knajpce na lotnisku. Była zmęczona podróżą i jedyne o czym marzyła to o łóżku.
- Natka! - usłyszała głos mamy gdy siedziała na walizce i wpatrywała się w ludzi przechodzących obok niej.
- Mamo - wpadła w ramiona i zaczęła płakać.
- Dziecko, powiedz co się stało - nalegał tata, trzymając ją za dłoń. 
- Chyba to koniec. Koniec z Andrzejem.
- Dziecko, co ty mówisz - przeraziła się mama. 
- Muszę przemyśleć to i owo. Zresztą on... - uciekła wzrokiem w bok. Ciężko było jej rozmawiać o Wronie. 

- A ciebie osa ugryzła? - zaśmiał się Karol gdy Wrona wszedł do szatni i rzucił z hukiem torbę na ławkę.
- Tak kurwa. Żebyś wiedział że tak! - walnął z całej siły w szafkę po czym osunął się na podłogę.
- Stary, co się dzieje?
- Rozstaliśmy się z Natalią.
- Co ty pierdolisz.
- To co słyszysz. To koniec. Jebany kurwa koniec!
- Nie wierzę. Idę do jej biura.
- Nie ma jej. Wyjechała.
- Wyjechała a ty kurwa siedzisz tu jak pajac? Andrzej, co się z tobą dzieje.
- Lepiej by było jakbyśmy się nie wiązali. Było dobrze jak było. A teraz przepadło wszystko.
- Chłopaki, co wy? Trener chodzi wkurzony. Dawajcie na sale.
Nawet nie zareagowali na kapitana.
- Ej co wam jest?
- Nic. Już idziemy.
Wrona szybko się przebrał, po czym we trójkę wyszli na salę. Miguel był strasznie wkurzony na ich spóźnienie. 
- Co za jebany koleś. Kogo oni dali!
- Trenerze co się dzieje?
- Co się dzieje? Co się dzieje? Zapytajcie..a zresztą to nie moja sprawa. W każdym bądź razie od teraz w prawie każde sprawie macie się zwracać do Marka.
- Że co? Do tego sztywniaka?
- Tak, właśnie do niego. A teraz ćwiczyć bo za siedzenie meczów się nie wygrywa!
---------------------------------------------------------------------
Movember - pewnie o tym słyszeliście. Szczytny cel i w ogóle, ale będąc na meczu w Bełchatowie i widząc Kosoka z wąsem dosłownie dwa metry ode mnie, jebłam śmiechem i musiałam się przesiąść :D 
Karol! bardzo ładnie ci w blondzie :) na serio; wiem co czujesz bo sama się kiedyś tak skrzywdziłam. 

piątek, 8 listopada 2013

Etap ósmy

- No. Gotowe - z uśmiechem wysiadła z samochodu. Akurat zaczęło padać gdy przechodzili z auta do domu. Teoretycznie mogłaby przepytać dzisiaj Wrone, ale w praktyce jej się po prostu nie chciało.
- Miau - usłyszała wchodząc od swojej połowy. Ruda kulka zaczęła ocierać się o jej stopy. Wzięła Francia na ręce i wtuliła się w małą kruszynkę. Nadal z kotem na rękach przeszła do sypialni gdzie odłożyła już śpiącego kotka na swoją poduszkę. Może to było głupie, ale przykryła go kołdrą żeby nie zmarzł. Wyjęła z szafy koszulkę skradzioną kiedyś od Wrony i poszła wziąć prysznic.
- Natka?  - usłyszała głos Wrony gdy zakładała koszulkę.
- W łazience.
Miał na sobie spodnie od piżamy i czarną bokserkę opinającą jego ciało.
- Ładna koszulka - zaśmiał się opierając się o futrynę.
- Mi też się podoba - obróciła się wokół własnej osi.
- Andrzej - zaczęła iść do niego wolnym krokiem.
- Co tym razem chcesz? - westchnął.
- Ciebie - uśmiechnęła się i zaczęła podwijać jego koszulkę.  Złapał ją za brodę i spojrzał w oczy.
- Naprawdę tego chcesz?
- Tak - odparła szczerze.
Schylił się i zaczął składać delikatnie pocałunki na jej ustach. Stali tak przez chwilę całując się, aż w końcu Natka zaczęła kierować Andrzeja do sypialni.

Gdy zobaczył ją w swojej koszulce miał ochotę się na nią rzucić i zanieść do sypialni. Po raz pierwszy miał takie odczucia, że chciałby się z nią kochać. W jej oczach też to dostrzegł.  
- Kocham cię jak wariat - zaśmiał się gdy uspokajali swoje oddechy.
- To mnie możesz nazwać wariatką bo mam takie same odczucia - usłyszał jej głos.

Dwa miesiące później:
- Andrzej, musimy w końcu powiedzieć rodzicom - minęły dwa długie miesiące jak trwali w związku jako para. W tym czasie wyburzyli ścianę i połączyli swoje salony. Natka stała w kuchni i robiła obiad gdy usłyszała jak Wrona wraca do domu. 
- Na święta im powiemy. W końcu i tak jesteśmy oboje zaproszeni. Pomóc ci?
- Możesz wyjąć talerze. 
Pocałował ją w przelocie i ustawił naczynia na stole. Natalia lubiła gotować, a Andrzej uwielbiał ją obserwować jak śpiewa i tańczy przy tym. Lubił ją również drażnić podbierając z miski gdy myślał że nie patrzy, a potem dostawać za to bury.
- Miau - usłyszał na dole. Schylił się i porwał rudego kotka.
- Francio, mój ty przebrzydły sierściuchu - zaczął drapać go za uchem, a ten odpłacił mu się głośnym mruczeniem. Po jakimś czasie kocur przekonał się do niego i zmienił nastawienie.
- Wrona, przyleć do kuchni - zaśmiała się Natka. Wolnym krokiem ruszył do niej, jednocześnie uważając żeby nie obudzić puchowej kulki.
- Z Franciem będziesz jadł? 
- No przecież go nie obudzę - usiadł przy stole, z kotem na kolanach.

- To co dzisiaj oglądamy? Horror czy kabarety? - zapytała Natka z nosem w gazecie.
- Ja bym chętniej obejrzał ciebie - wyrwał jej gazetę z ręki i pochwycił na ręce. 
- Kto by pomyślał, panie Wrona. Na starość potrafisz zaskakiwać.
- Na starość. Ja ci dam na starość Kaczmarczyk.
Położył swoją dłoń na jej lekko krągłym brzuchu i zjeżdżał niżej. Nigdy nie była typem szkieleta; miała kobiecą figurę, ale nie była grubasem. Póki mieściła się w ubrania, było dobrze. Natka lubiła chodzić w samej jego koszulce, dlatego też nic więcej na sobie nie miała. 
- Widziałem twoje ciało tysiąc razy, ale dopiero dotykając mogę stwierdzić jakie jest piękne - wyszeptał całując jej obojczyk. Zszedł niżej do nabrzmiałych piersi, które również zaczął całować.
- To samo mogę powiedzieć o tobie.

Obudziła ją cicha muzyczka dobiegająca z telefonu leżącego na szafce.
- Halo? - odezwała się zaspanym głosem.
- Nie obchodzi mnie co robicie, chociaż w sumie mogę się domyślać - zaśmiał się Mariusz. - Ale ty zaraz masz spotkanie, a Andrzej trening także..
- Cholera jasna - rzuciła telefon i wyleciała z łóżka- Andrzej kurwa wstawaj! Zaspaliśmy! - ściągnęła z niego kołdrę i wyleciała z pokoju; szybko umyła zęby oraz twarz i wbiegła do pokoju po ubrania. Wrona w pośpiechu pakował torbę, jednocześnie się ubierając.
- Ostatni raz śpisz ze mną - cmoknęła go w przelocie.
- O nie. To ostatni raz ty nie nastawiasz budzika - zrzucił swoją torbę przez schody i usiadł na łóżku czekając aż dopnie marynarkę.
- Musimy podziękować Mariuszowi za jego dobre serduszko - wyjęła szpilki z szafy i z nimi w rękach zbiegła na dół. Andrzej poszedł za nią i kilka minut później wyruszyli. I tak już byli mega spóźnienia, a korki na drodze im nie pomagały. 
- Trener mnie zajebie - powiedział Wrona wybiegając z auta. Natka nadal ze szpilkami w ręku popędziła do środka. 
- Przepraszam przepraszam - wydyszała wpadając do sali pełnej panów w garniturach.
- Pani Natalio, ja też się spóźniłem - wyszeptał do niej szef mrugając porozumiewawczo okiem. Natka zaczęła się śmiać i usiadła na swoim miejscu. 

- Mariusz, dzięki że nas rano obudziłeś. Nie nastawiliśmy budzika cholera jasna - na szczęście nie dostał dużej bury od Miguela, ale to tylko dlatego, że trener był w wyśmienitym humorze. Skończyło się na tym, że musiał zostać dłużej na hali.
- Zrobisz imprezkę i sprawa załatwiona - zaśmiał się Wlazły.
- A to dobry pomysł. Muszę pogadać z Natką.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu jesteście razem. Czekałem tylko na ten krok.
- Wiesz, myślałam że wszystko się rozwali. Że przestaniemy się tak świetnie dogadywać i w ogóle. Ale dzięki temu że jesteśmy razem, to umocniło tylko naszą przyjaźń. 
- Powodzenia stary - klepnął go po plecach i poszedł do samochodu. Natalia miała dzisiaj wracać później, więc Andrzej wracał autobusem. Cholera, musi kupić jakiś nowy samochód. Dlatego zamiast wprost do domu, udał się do salonu.
Kilka godzin później jechał nową czarną audicą A6. Samochód od razu mu się spodobał, a jego finanse również pozwalały na zakup tego cacka. No to Natka się zdziwi. Z racji tego, że nieubłaganym krokiem zbliżały się święta, a on miał trochę wolnego to postanowił przybrać choinkę i dom. Włączył kolędy i zaczął znosić ozdoby świąteczne ze strychu, radośnie podśpiewując.Ubranie choinki nie sprawiło mu dużego problemu; gorzej było z domem.
- Panie Andrzeju, może pomogę - usłyszał sąsiada, gdy próbował zawiesić światełka na dachu.
- A z chęcią panie Adamie. Też ustraja pan dzisiaj dom? - wskazał na pudło z łańcuchami.
- Taka sytuacja - zaśmiał się starszy pan. Porozmawiali chwilę, zawiesili światełka i niespodziewanie zaczął padać śnieg.
- No to chyba idealnie wpasowaliśmy się w okoliczności - zaśmiał się Wrona pocierając zmarznięte ręce. 
Zaczęło się ściemniać, a Natki nadal nie było. Śnieg niemiłosiernie sypiał, okrywając ziemie białym puchem. Próbował się do niej dodzwonić, ale miała wyłączony telefon.
- Cholera jasna - wściekł się gdy po raz kolejny odpowiedziała mu sekretarka. Zaczynał martwić się o Natalie. Było po 22, a jej jeszcze nie było. Wyszedł odśnieżyć podjazd oraz chodnik przed domem, gdy zauważył nadjeżdżający samochód.
----------------------------------------------------------------
no to z kim jutro widzę się na meczu Resovia - Skra :D? to będzie wojna światów ;)

poniedziałek, 4 listopada 2013

Etap siódmy

Przez cały trening chłopaków Natka siedziała w biurze i się leniła przy komputerze. Potem poszła coś zjeść i weszła na sale.
- Nie no, jestem jedyną kobietą? Świetnie. A gdzie reszta? - jęknęła na widok samych facetów.
- Paznokcie, makijaż, fryzura, taka sytuacja - zaśmiał się szef. Wiedziała, że żartował. Tak naprawdę tylko ona nie miała dzieci, męża, obiadu do zrobienia. Podzielili się na drużyny i zagrali lekki mecz dla odstresowania. Potem na takie przyjemności może nie być czasu.
Po dwóch godzinach padła na parkiet. Ale za to wygrali 3:2. Wysiłek się opłacał, nawet jeśli grali o pietruszkę. Poszła pod prysznic i się przebrać. Myślała, że Wrona będzie na nią czekać, ale nigdzie go nie było. Wsiadła do auta i ruszyła do domu. Po drodze zrobiła zakupy bo i jego i jej lodówka świeciła pustkami. A też Franciowi kończyła się karma.
Z dwoma papierowymi torbami zapakowała się do samochodu i przy dźwiękach The 1975 wracała do domu. Od progu czuła zapach jedzenia i muzykę. No nie, Wronka wpadł na ten sam pomysł. Zaniosła swoje zakupy do lodówki, która była pełniejsza; nakarmiła kota i się przebrała, po czym ruszyła do Andrzeja.
- Zrobiłam zakupy, ale widzę że ty też - zaśmiała się do przyjaciela. Usiadła na blacie patrząc jak sprawnie miesza składniki.
- A jak - pstryknął ją palcem w mące w nos.
- Dzięki serdeczne - wzięła całą garść proszku i sypnęła na jego włosy.
- Natalia - zagrzmiał. Śmiała się jak szalona gdy zaczął ją gilgotać i ganiać po całym mieszkaniu. Całe mieszkanie zaczynało się robić białe od mąki.
- Mam cię - dorwał ją na ogrodzie i powalił na ziemie. Nadal się uśmiechała gdy jego biała od mąki twarz zbliżała się do jej.
- Kocham cię - uśmiechnął się szeroko słysząc te dwa słowa.
- A ja ciebie nie - odparł i strzepnął mąkę na nią.
- Osz ty - po wyrazie jego oczu, wiedziała że żartował. - Obiad ci się przypali - przypomniała sobie po chwili. Podał jej rękę żeby wstała. Natka wskoczyła na jego plecy i mocno pocałowała go w policzek.
- Cieszę się, że cie mam. Nawet jeśli nasze stosunki się trochę zmieniły.
- Już tak nie słodź mi. - potargał ją po włosach. Zeszła mu z pleców i zaczęła wyjmować talerze i sztućce. Przyniosła od siebie czerwone wino i nalała obojgu do kieliszków.
Brudni od mąki zajadali się pysznym spaghetti, od czasu do czasu nawzajem się karmiąc i popijając wino.
- To nasze mamy będą szczęśliwe z takiego obrotu sprawy - leżeli na kanapie w piżamach i oglądali kabarety.
- Może im nie mówmy nic bo zaczną szykować wesele - westchnął Andrzej.
- Ale ja zostaje przy panieńskim! Kaczmarczyk ma już wyrobioną opinię.
- A że Wrona to już nie? - oburzył się.
- Nie - zaczęła się śmiać gdy Andrzej dosięgnął jej stóp.
- Idziemy spać? - zapytał i nie czekając na odpowiedź wziął ją na ręce.
- Wiesz, chyba fajnie się będzie budzić obok ciebie - pocałowała go w pierś i wtuliła w silny tors.
- Jakbyś robiła to pierwszy raz.
- No ale teraz będzie inaczej.
- Ej ty chyba się mnie nie wstydzisz co? Natalia? - odpowiedziała mu tylko cisza.
- To nie o to chodzi. Po prostu jakoś tak no..
- Myślisz, że za wcześnie zaczęliśmy spać w jednym łóżku?
- No co ty. Przecież odkąd pamiętam to spaliśmy ze sobą i jakoś nic złego się nie działo. Ale inaczej było spać jako przyjaciele a inaczej jako para.
- Jako para będzie lepiej. Kocham cię - wyszeptał i złożył pocałunek na jej gorących ustach.
- Ja ciebie też.
Ich sielanka trwała i trwała. Nadal byli parą najlepszych przyjaciół, ale dołączyli również do tego związek. Nadszedł mecz z Resovią - ówczesnym mistrzem Polski. Teoretycznie Skra miała przewagę bo grali u siebie. Tym razem pisała relację na bieżąco, a potem miała przeprowadzić kilka wywiadów. Znowu czekał ją dzień pełen pracy i emocji.
- Natalka, założysz wronią koszulkę dzisiaj? - usłyszała pomruk za uchem.
- Na następny mecz. Teraz idę służbowo - odpowiedziała przeglądając się w lustrze.
- Pięknie wyglądasz - przytulił ją od tyłu.
- Chyba założę wyższe buty bo przy tobie wyglądam jak kurdupel - zaśmiała się i odwróciła do niego.
- Ja tam w każdej wersji cię kocham - złapał ją i po chwili siedziała na komodzie. Składał pocałunki na jej pięknej twarzy dochodząc do ust. Jego broda tylko dodatkowo ją podniecała.
- Wronka, nie mamy czasu - odsunęła się od niego lekko.
- Wiem. Czy etap próbny przeszliśmy pomyślnie?
- Myślę, że tak - odpowiedziała po głębokim zastanowieniu.
- Natalio Kaczmarczyk czy zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał jak najbardziej poważnie. Natka wybuchnęła głośnym śmiechem, ale widząc jego minę się opanowała.
- Tak.
Oparł ręce na komodzie i zaczął powoli ją całować.
- Skop im tyłki - wyszeptała wprost w jego usta. - I wieczorem szykuj się na wywiad.
- Jak pani każe. Zbierajmy się bo się spóźnimy.
Natka zmieniła buty, Andrzej zgarnął torbę i trzymając się za ręce zeszli do auta. 

Był taki szczęśliwy, że oprócz przyjaciół są też parą.
- Wrona co ty taki uśmiechnięty? Kobietę znalazłeś? - zaśmiał się Conte.
- A i owszem.
- Znamy ją?
- Znacie. Ale nie teraz o tym. Skupmy myśli na Resovii - uśmiechnięty zaczął się przebierać w strój klubowy. Miał wyjść w szóstce co dodatkowo go mobilizowało. Gotowi wyszli na boisko; Wrona spojrzał na trybuny, które roiły się od żółto-czarnych barw. Można było również zauważyć te czerwono-białe, ale te należały do mniejszości. Poszukał wzrokiem Natki; znalazł ją z nosem w komputerze. 
- Cześć - stanął obok niej spoglądając na ekran komputera.
- Jak zagrasz dzisiaj ładnie to będziesz mógł ze mną spać - zaśmiała się.
- No dzięki. Dobra, do zobaczenia po meczu - pocałował ją w głowę i ruszył się rozgrzewać. 
Na początku szło im nieźle. Andrzej brylował w bloku i atakiem ze środka; Zator wręcz bił na głowę swoim perfekcyjnym przyjęciem. Po drugiej stronie przewagę miał Jochen i Olieg. Przy stanie 1:1 ich miny zaczęły wyrażać jeszcze większe skupienie niż do tej pory. Drugi set należał do gości, którzy pokonali Skrę tylko do 15.
- Co to kurwa było - chciała napisać taki komentarz Natka w swojej relacji. 
- To była piękna klęska - odparł poważnie Arek, syn Mariusza.
- Ale żeby do tylu?
- Teraz kilka pięknych ataków ze środka pana Andrzeja, ataki taty i świetny flocik Kłosa i jesteśmy w domu. 
- Łatwo mówić - szepnęła i skupiła się na opisywaniu relacji z początku trzeciego seta. Rzeszowianie doprowadzili do tie-breaka po świetnej zmianie Veresa za Lotmana. Praktycznie całego piątego seta grali na przewagi. Raz jedni prowadzili punktem, raz drudzy.
- No to meczowa - pisnęła wesoło gdy Skra w końcówce doprowadziła do trzy punktowej przewagi. Przeliczyła się; Bełchatów złapał przestój i to Resovia wygrała całe spotkanie 3:2.
- Cudownie - odparła sarkastycznie. Wyłączyła komputer i schowała go do etui po czym swoje kroki skierowała do Veresa. Po przeprowadzeniu rozmowy z Peterem, Igłą oraz Zatorem, zadowolona schowała dyktafon do torby. Teraz tylko spisać i wysłać. 
- Już skończyłaś ich przepytywać?
- A jak. Zbieramy się co? Jeszcze muszę je przepisać i wysłać do redakcji. Dlatego dzisiaj masz wolne. - objęła go w pasie i spojrzała w jego roześmiane oczy. Podczas gdy Wrona prowadził, ona zaczęła przepisywać wywiady. Gdy zajechali do domu, kończyła ostatnią rozmowę.