- Andrzej? - usłyszał przerażony głos Oli.
- No ja. Co masz taką minę jakbyś ducha zobaczyła?
- A nic nic. Miałeś być jutro.
- Ale jestem dzisiaj. Idź do Karola i cieszcie się ostatnią nocą jako wolni - pocałował ją w policzek i wsiadł do auta.
- A tobie co? Zbladłaś jak go zobaczyłaś.
- Bo tą koleżanką była..no..kurwa, to była Natalia! Ona śpi u niego w domu.
- Co!? Andrzej właśnie tam jedzie.
- Uprzedzić ją jakoś? - nie wiedziała co robić.
- Nie. - odpowiedział po chwili zastanowienia. - Nie. Nie mieszajmy się do tego - przytulił ją i pocałował w głowę. - Ale jesteś zimna - objął ją jeszcze mocniej żeby ogrzać.
Po kolacji wszyscy poszli spać, żeby na jutro być wypoczętym, a ona krążyła po salonie. Nie mogła zasnąć; bała się tego co stanie się rano jak wstanie, jak zobaczy Andrzeja siedzącego w kuchni, śmiejącego się. Nie wie czemu cały czas chodziła w jego koszulkach, w tych białych skarpetkach z klubu w Warszawie, w swoich dżinsowych szortach, które Andrzej tak uwielbiał gdy je nosiła. Tylko teraz były zmniejszone o dwa rozmiary. Wchodząc cicho po schodach usłyszała jak jakieś auto zajeżdża pod dom sąsiadów. Weszła do pokoju w którym spała Mari i usiadła na parapecie wpatrując się w ciemne pola za oknem. Oparła brodę o kolana i siedziała jak zahipnotyzowana. Kilkanaście łez znowu moczyło jej policzki. Nie broniła się przed nimi. Czekał ją jutro bardzo ciężki dzień. Wiedziała, że Andrzej ją odtrąci, nie wybaczy tak łatwo jak to zrobili jego rodzice.
Zaparkował przed domem, bo nie chciał już budzić rodziców otwieraniem garażu. Zamknął bramę i z torbą na ramieniu oraz futerałem z garniturem szedł chodnikiem do domu. Jak najciszej otworzył drzwi i się rozebrał. Powiesił garnitur na wieszaku i z samą torbą wchodził po wolno po schodach. Otworzył drzwi i zapalił światło po czym stanął jakby zobaczył ducha.
Mokre od łez oczy poraziło światło. Spojrzała w drzwi i zobaczyła zaskoczonego Andrzeja. Mierzyli się wzrokiem przez kilka minut. Natka nie wiedziała co myśleć. Nie była przygotowana na wcześniejsze spotkanie z nim. Spojrzał na łóżko gdzie Mari słodko ssała smoczka, jednocześnie uśmiechając się przez sen. Wrona stał jak zahipnotyzowany. Natka siedziała jak sparaliżowana gdy zamykał za sobą drzwi.
- Kto to jest? - zapytał kiwając głową na łóżko.
- Mari - odpowiedziała szeptem.
Nastała krępująca cisza.
- Czemu się nie odezwałaś do mnie nawet słowem? Czemu ja nic o tym nie wiem, że mam córkę!?
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. - odpowiedziała cicho spuszczając głowę. Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Wybuchnęła głośnym płaczem wtulając się w jego pierś.
- Jak ma na imię?
- Mari. Marysia. I tak, jest twoją córką.
Andrzej podszedł do łóżka i położył się na nim obok Marysi. Swoją wielką dłoń położył na jej drobnej twarzyczce.
- Jest śliczna - czuły uśmiech wypłynął na jego usta.
- Andrzej, wybaczysz mi?
- Natalia, może jestem głupi, ale ja nie potrafię się na ciebie gniewać. Mogę mieć żal do ciebie o to, że nie powiedziałaś mi o Mari. Ale czy to coś da? Nie.
Natka dotknęła jego policzka i złożyła delikatny pocałunek na ustach. Już teraz wiedziała jak nadal bardzo go kocha i że nadal jest dla niej kimś ważnym. Przytuliła się do małej Mari i zasnęła.
Nawet nie wie kiedy zasnął. Obudził się przykryty kocem, wciąż w ubraniu. Z dołu dobiegał go zapach kawy i domowego śniadania. Odświeżył się i zszedł na dół. Stanął w progu kuchni obserwując Natkę czytającą gazetę. Dopiero gdy zobaczył ją wczoraj wieczorem, zdał sobie sprawę jak bardzo mu jej brakowało. Jak nadal ją kocha i pragnie wspólnego życia z nią u boku. Do tego wiadomość, że jest ojcem obudziła w nim nowe uczucie. Nie był zły na Natalię o to. To i tak by nic nie dało.
- Cześć - powiedział po chwili, nadal stojąc drzwiach. Podniosła głowę i obdarzyła go szerokim uśmiechem. Jeden nawyk nadal zachowała: chodzenie w jego koszulkach.
- Kawę masz w ekspresie jak chcesz.
- Natka - ukucnął przed nią łapiąc ją za dłonie - myślisz że możemy do siebie wrócić?
- Wrona, o niczym innym nie marzę - objęła jego twarz i pocałowała czule w usta.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. Nadal cię kocham - przylgnęła do niego wdychając jego woń.
- A gdzie Mari?
- Siedzi na dworze z dziadkami.
Złapał ją za dłoń i wyszli razem na taras.
- Witaj mamo - pocałował rodzicielkę w policzek, a następnie przywitał się z tatą i rodzicami Natki.
- Widzisz, nie było tak źle - wyszeptała pani Helena do Natki.
Marysia podbiegła do Natki i mocno objęła jej nogi. Podniosła wysoko główkę i spojrzała na Wronę. Żeby mała mogła go lepiej widzieć, ukucnął obok.
- Cześć.
- Cesc - odpowiedziała nieśmiało. Po chwili jednak uśmiechnęła się i podeszła do niego. - Tata?
Wrona spojrzał na Natkę, która pokiwała głową.
- Tak.
- To supel - objęła go za szyję i pocałowała w policzek.
----------------------------------------------------------------
zrobiło się słodko, ale nie na długo :)
----------------------------------------------------------------
zrobiło się słodko, ale nie na długo :)